Widzew zdobył punkt w zimowych warunkach w Głogowie. „Remisuj, jak nie możesz wygrać!”

Było zimno, chłodno, ślisko, nieprzyjemnie. Arktyczne warunki nie zamroziły kibiców, którzy jeżdżą na mecze wyjazdowe swej ukochanej drużyny. Duża grupa widzewiaków zjawiła się na trybunach stadionu w Głogowie i od początku było słychać gromkie: „Widzew, Widzew” oraz „Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Widzewek gra”. Słychać też było niecenzuralne okrzyki fanów, a spiker apelował do kibiców z Łodzi: „Więcej miłości!”.

Trener Janusz Niedźwiedź wreszcie mógł wystawić chyba optymalną jedenastkę – z Juliuszem Letniowskim i Krystianem Nowakiem. Dla Julka nie były to wymarzone warunki. Dobrze technicznie wyszkolony zawodnik nie lubi zmrożonej murawy, bardziej przyjającej topornym obrońcom. Zresztą nazwisko Letniowski zobowiązuje. Co innego... Zimowski.

Łatwiejsze zadanie do wykonania niż piłkarze miał Tygrysek Mikołajek, który z okazji 6 grudnia pojawił się na trybunach i rozdawał cukierki. Kibice poświęcali mu wiele uwagi, bo na boisku niewiele się działo.
Akcje aktywnego Bartosza Guzdka, Dominika Kuna i Pawła Zielińskiego nie przyniosły efektu w postaci bramek. Tygryska Mikołajka, który przyniósłby prezent dla Widzewa w postaci gola - nie było. Blisko był Bartosz Guzdek, ale piłkę po jego strzale głową złapał Rafał Leszczyński.

Na przerwę piłkarze schodzili przy bezbramkowym wyniku i było wielu takich, którzy typowali, że nic tutaj się już nie wydarzy.
Po przerwie na boisko wyszedł Przemysław Kita i jako pierwszy zaatakował, ale sytuacji nie wykorzystał.

Chrobry w przypadku zwycięstwa awansowałby na pozycję piątą w tabeli, ale ta świadomość nie otworzyła gospodarzy do ofensywnej gry. Przeważała asekuracja, podobnie jak zresztą w przypadku Widzewa, który też miał więcej do stracenia niż do zyskania. Tym bardziej, że Podbeskidzie przegrało.

Mecz w Głogowie mógł rozstrzygnąć karny, ale sędzia nie zagwizdał, gdy po strzale Juliusza Letniowskiego w 65 minucie piłka trafiła w Michała Michalca. Symbolem słabości tego spotkania był strzał Przemysława Kity w 78 minuty – piłka poleciała na wysokość jupiterów stadionu w Głogowie. Lepiej strzelił chwilę później Paweł Tomczyk, ale piłkę chwycił Rafał Leszczyński.

Niepokój wywołało zejście Przemysława Kity. Niedawno kontuzjowany zawodnik utykał schodząc z boiska. Oby nic się nie stało.
Piłkarze Widzewa utrzymali do końca meczu w Głogowie bezbramkowy remis, który należy traktować w kategorii korzyści. Po ostatnim gwizdku sędziego cieszyli się też kibice, bo w końcu mogli się ogrzać. Gra obu drużyn nie rozpaliła nikogo do czerwoności.

Trener Janusz Niedźwiedź powiedział po meczu w Głogowie: Po czwartkowym pucharowym spotkaniu z Wisłą Kraków, w które włożyliśmy bardzo dużo sił i emocji, przyjechaliśmy tutaj i daliśmy radę zremisować na trudnym terenie. To spotkanie mogło się potoczyć w obie strony, oba zespoły mogły zakończyć je swoim zwycięstwem. Ja się cieszę z tego, że udało nam się zakończyć bez straty bramki.

Chrobry Głogów – Widzew Łódź 0:0

Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).
Żółte kartki: Kolenc - Guzdek, Tanżyna.
Widzów: 1400.
Chrobry: Rafał Leszczyński - Michał Ilków-Gołąb, Michał Michalec, Mavroudis Bougaidis, Marcel Ziemann - Mateusz Bochnak, Jaka Kolenc (66, Robert Mandrysz), Michał Rzuchowski, Mateusz Machaj (66, Hubert Turski), Dominik Piła (58, Dominik Dziąbek) - Dennis van der Heijden. Trener: Ivan Djurdjević.
Widzew: Jakub Wrąbel - Patryk Stępiński, Krystian Nowak, Daniel Tanżyna - Paweł Zieliński, Juliusz Letniowski (66, Patryk Mucha), Marek Hanousek, Karol Danielak (66, Radosław Gołębiowski), Dani Villa (46, Przemysław Kita; 89, Mateusz Michalski), Dominik Kun - Bartosz Guzdek (74, Paweł Tomczyk). Trener: Janusz Niedźwiedź.