Widzew-Puszcza. Teraz naprawdę łodzianie stoją już pod sportową „ścianą”

Bartosz Kukuć
Bartosz Kukuć
W piątek o 17.40 piłkarze Widzewa zmierzą się na stadionie przy al. Piłsudskiego z Puszczą Niepołomice. Łodzianie nie mają już pola manewru.

Tak, mam świadomość, że chodzi o spotkanie 24. kolejki (właśnie mecz w Łodzi ją zainaguruje). Zdaję sobie sprawę, że po ostatnim gwizdku sędziego w piątkowy wieczór podopiecznym trenera Enkeleida Dobiego pozostanie jeszcze dziesięć spotkań do rozegrania.

Bądźmy jednak poważni. Nie chodzi przecież o to, aby bawić się w matematyczne wyliczenia i być zależnym od mniej lub bardziej realistycznych rezultatów starć z udziałem innych klubów.

Mowa o zachowaniu realnej szansy na zakwalifikowanie się do czołowej szóstki tabeli i pozostanie w niej już do końca sezonu. A, oby o tym myśleć, po prostu trzeba pokonać w piątek nieobliczalny zespół prowadzony od kilku lat przez Tomasza Tułacza

Rzecz jasna, to wcale nie będzie łatwe. Wprawdzie Puszcza to przede wszystkim drużyna własnego boiska, ale w Łodzi zagra bez żadnych obciążeń. Dotychczas udało jej się wygrać na wyjeździe trzykrotnie (z Chrobrym Głogów, GKS Jastrzębie i GKS Bełchatów).

Tymczasem widzewiacy są w trakcie leczenia sportowego „kaca” po równie zadziwiającej, co zawstydzającej porażce z Zagłębiem w Sosnowcu (0:3). Na czym sympatycy Widzewa mogą opierać nadzieję na sukces? Być może na tym że po prostu jest niewielka szansa na to, by można zagrać gorzej. To wcale nie wynik w Sosnowcu był najgorszy, ale dyspozycja gości, którzy popełnili mnóstwo juniorskich błędów.

Dobi nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Przemysława Kity, Petara Mikulicia, Karola Czubaka i Miłosza Mleczki. Inna sprawa, że ten ostatni i tak nie miałby żadnych szans na występ. Numerem jeden między słupkami pozostaje bowiem Jakub Wrąbel. Nieco czasu na dojście do formy potrzebuje również Krystian Nowak

Poprzednie spotkanie Widzew i Puszczy odbyło się w październiku ubiegłego roku. W Niepołomicach lepsi okazali się gospodarze, zwyciężając 1:0 (1:0). Była to czwarta porażka podopiecznych trenera Enkeleida Dobiego w tym sezonie.

Łodzianie jechali na to spotkanie, deklarując chęć zainkasowania kompletu punktów. Ale wyszło...jak wyszło.

Owszem czterokrotni mistrzowie Polski mieli swoje szanse. Dwukrotnie bliski szcześcia był Mateusz Michalski, z kolei w poprzeczkę trafił Marcin Robak.

Jednak to Puszcza objęła prowadzenie w 13 minucie i okazało się to „złotym” golem. Z wolnego centrował Jakub Serafin, a główkujący obrońca Erik Cikos pokonał niezbyt dobrze ustawionego Miłosza Mleczkę. To było dosyć kuriozalne trafienie, ale nie ma to większego znacznie. Bramka to bramka

Puszcza: Kobylak - Cikos, Czarny, Stępień, Mikołajczyk - Bartosz (61, Klec), Serafin, Żytek, Tomalski, Żurek (87, Skrzypczak) - Spławski (61, Radionow).
Widzew: Mleczko - Kosakiewicz, Grudniewski, Tanżyna, Becht (71, Ameyaw) - Michalski, Możdżeń, Mucha (89, Poczobut), Kun (71, Stępiński).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Widzew-Puszcza. Teraz naprawdę łodzianie stoją już pod sportową „ścianą” - Express Ilustrowany

Wróć na gol24.pl Gol 24