Kielczanie tak jak w spotkaniu z Legią nie przestraszyli się rywala i od pierwszego gwizdka odważnie ruszyli do przodu. Zdziwieni wiślacy nie mogli sobie poradzić z kolejnymi atakami gości. Już w ósmej minucie Korona powinna prowadzić, gdy z piłką minął się Marcin Juszczyk. Bramkarza Wisły ograł Łukasz Maliszewski i popędził w pole karne, mając pustą bramkę. Strzał skrzydłowego gości z linii bramkowej wybił Piotr Brożek, ale zrobił to w dość kontrowersyjny sposób. Bo chociaż rękę miał blisko ciała, to futbolówka trafiła go właśnie w tę część ciała.
Podopieczni Henryka Kasperczaka jeszcze rozmyślali ile to mieli szczęścia w poprzedniej akcji, a kielczanie już kombinowali jak ukąsić gospodarzy. I szybko wymyślili, bo już po dziesięciu minutach meczu objęli prowadzenie. Z prawej strony w pole karne dograł Maliszewski, a Jacek Kiełb tak przyłożył nogę, że Juszczyk odprowadził tylko wzrokiem wpadającą do bramki futbolówkę. Kwadrans po tym jak Korona wyszła na prowadzenie Mijajlović huknął z dystansu, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Krakowanie mieli duże problemy by zagrozić bramce Zbigniewa Małkowskiego. Goście grali agresywnie, twardo i krótko przy przeciwniku. To wystarczyło w pierwszej połowie na wytrącenie wszystkich ofensywnych argumentów mistrzów Polski.
Wisła na drugą połowę wyszła bardziej zmobilizowana i podrażniona wynikiem po pierwszej części gry. Sporo ożywienia do gry wniósł Issa Ba. Senegalczyk od początku swojego pobytu na boisku sprawiał spore problemy zawodnikom Korony. W końcówce meczu rezerwowy „Białej Gwiazdy” łatwo poradził sobie z kielczanami i zagrał do Radosława Sobolewskiego, którego potężne uderzenie odbił Zbigniew Małkowski.
Bramkarz Korony po przerwie seryjnie wygrywał pojedynki z gospodarzami. Poradził sobie z trudnym strzałem Łobodzińskiego oraz kilka razy pewnie wyszedł z bramki i wyłapał piłki zagrywane w jego pole karne. Zdeterminowany Kasperczak posłał do ataku nawet Marcelo, ale brazylijski stoper nie zdołał wykorzystać swoich atutów i gola nie zdobył. A bramkę mógł strzelić drugi ze środkowych obrońców - Arkadiusz Głowacki, który trafił w słupek. Wisła atakowała i naciskała kielczan, ale ci ambitnie i ofiarnie rozbijali wszystkie ataki lidera ekstraklasy. Korona nie angażowała się już tak bardzo w grę ofensywną, ale i tak miała okazje do podwyższenia prowadzenia. Najbliżej szczęścia był Dariusz Łatka. Jego uderzenie końcami palców sparował Juszczyk.
Marcin Sasal wyciągnął wnioski z poprzednich meczów i tym razem nie bronił wyniku. W miejsce Gajtkowskiego i Kiełba nie wpuścił defensywnych piłkarzy, tylko Zielińskiego i Tataja. Ten manewr szkoleniowcowi Korony się opłacił, bo trzy punkty pojechały do Kielc.
Wygrana na wyjeździe z Wisła bardzo przybliżyła Koronę do utrzymania. Krakowanie z kolei stracili ważne punkty i ich sytuacja nie jest już tak klarowna. Lech, Ruch i Legia stoją przed szansą by zbliżyć się do lidera z Reymonta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?