Wielka nadzieja, wielka porażka - tak było na Euro 2012. A jak jest teraz? [ZDJĘCIA]

Rafał Strzelec
Mecz Polska - Czechy we Wrocławiu zakończył naszą przygodę z Euro 2012
Mecz Polska - Czechy we Wrocławiu zakończył naszą przygodę z Euro 2012 Ryszard Kotowski/Ekstraklasa.net
Każdy z Was kojarzy z pewnością mem, podzielony na kilka scenek, w których główny bohater przy każdej codziennej czynności myśli wieczornym o meczu reprezentacji. Taki był też dla mnie szesnasty dzień czerwca 2012 roku. W tamtym okresie zresztą nie tylko dla mnie.

Niepowtarzalne chwile

Wrocław. 16 czerwca 2012 roku. W całym kraju trwają przygotowania do wieczornej festy - piłkarska reprezentacja Polski mierzy się o 20:45 z Czechami w ostatnim grupowym spotkaniu Mistrzostw Europy. Przez cały miesiąc obserwujemy wielki sportowy, społeczny, ale i medialny szum. Nic tak nie połączyło Polaków w ostatnich latach jak te trzy czerwcowe wieczory, kiedy to kilkanaście milionów obywateli z kraju znad Wisły zasiadało przed telewizorami, by oglądać i wspierać "naszych". Bary i puby w największych polskich wielkich miastach, przez średnie miejscowości, aż po wsie gromadziły niezbędne na wieczór zapasy piwa. Media prorokowały - Polska musi udźwignąć tę presję, musi wygrać. Cel jest jeden - ćwierćfinał. "Zwycięży Orzeł Biały", "Tylko zwycięstwo!", "Polska czeka na sukces" - to tylko kilka z prasowych tytułów z tamtego dnia. W telewizji od rana do wieczora eksperci, satyrycy, dziennikarze, ale i zwykli mieszkańcy kraju wszelakich poglądów wieszczą, że Polska pokona swoich przyjaciół z południa. 1:0. 2:0. 2:1. Byle zwycięstwo. Jak pokonać Czechów? "Strzelić jedną bramkę więcej od nich" - odpowiada Robert Lewandowski. A ówczesna ostoja środka pola, Eugen Polański, wprawia dziennikarzy w radosny nastrój na konferencji mówiąc, iż "musimy, przepraszam napierd...ć".

Już od godzin popołudniowych fani biało-czerwonych gromadzą się w strefach kibiców, w tym największej, bo aż stutysięcznej w Warszawie. Reprezentacja znowu staje się drużyną, która wyludnia ulice i gromadzi rzesze przed telewizorami - ponad 15 milionów telewidzów śledzi regularnie mecze kadry przed odbiornikami. To były piękne, biało-czerwone dni.

W dwóch poprzednich starciach wychodziliśmy obronną ręką z wielkich opresji. Najpierw rozpoczęliśmy wielkim wybuchem radości na Stadionie Narodowym po bramce Lewandowskiego z Grecją. Mecz kończyliśmy z mieszanymi uczuciami, straconymi punktami, wielkim niedosytem, czerwoną kartką Szczęsnego i bohaterskim Tytoniem, który obronił karnego w kluczowym momencie spotkania. Cztery dni później po raz kolejny w warszawskiej świątyni futbolu kończymy mecz jednobramkowym remisem. Przeciwnikiem była Rosja, która prowadziła po golu Dzagojeva. Po przerwie to Polacy wiedli prym i wyprowadzili kontratak, który zakończył się jedną z najpiękniejszych bramek tamtego turnieju - Piszczek rozpoczął atak prawą stroną boiska, podał krótko do Błaszczykowskiego, ten schodzi do środka i kapitalnym uderzeniem zza pola karnego strzela na dalszy słupek bramki Malafeeva. Akcja marzenie! Remis utrzymał się do końca. Dariusz Szpakowski ogłosił, że skoro "nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma". A my wszyscy wiedzieliśmy, że ostatnia i najważniejsza bitwa rozegra się we Wrocławiu z Czechami. Atmosferę tamtego okresu oddaje filmik, który obiegł wszystkie portale społecznościowe i do dziś wywołuje ciarki na plecach.

Pamiętna porażka

Bilans Czechów był lepszy - choć w pierwszym spotkaniu Rosjanie rozgromili ich aż 4:1. Baros z Cechem i spółką potrafili wygrać z Grecją (2:1). Szkocki sędzia Craig Thompson rozpoczął o 20:45 najważniejszy bój Polaków od wielu lat. Na Stadionie Miejskim pojawił się komplet, blisko 42 tysięcy kibiców, a przez trybuny przebiegła potężna, biało-czerwona sektorówka. Polacy rozpoczęli to spotkanie z niezwykłą agresją i determinacją. Już w 2. minucie Dariusz Dudka mógł dać prowadzenie strzałem z przewrotki z ostrego kąta. Trafił jednak w boczną siatkę. Raz po raz nasi piłkarze zaciekle atakowali i napierali na bramkę Czechów. Swoich strzeleckich sił próbowali Obraniak, Błaszczykowski, Wasilewski, Boenisch, Polański i ten, który zmarnował najdogodniejszą okazję pierwszej połowy - Lewandowski. Napastnik Borussii, a obecnie Bayernu wyszedł niemal sam na sam z czeskim golkiperem, ale fatalnie przestrzelił trafiając w wysięgnik dla kamery telewizyjnej. Do przerwy 0:0.

Druga połowa była zdecydowanie bardziej wyrównana. Tym razem to Czesi dyktowali tempo gry, a Polacy stanęli jakby zabrakło im sił. W 63. minucie stadion niemal zamilkł, gdy po rzucie wolnym do piłki dopadł Vaclav Pilar i strzelił w nogi Przemka Tytonia. Bohater meczu z Grecją raz po raz zatrzymywał ataki naszych południowych sąsiadów. Czas topniał, a Polacy nie potrafili odpowiedzieć na coraz liczniejsze ataki Czechów. I wreszcie feralna 72. minuta. Rafał Murawski w fatalny sposób podaje pod nogi Hubschmana, ten posyła piłkę do Barosa. Były zawodnik Liverpoolu oddaje ją na lewo, gdzie Jiracek mija niczym pachołki polskich obrońców i uderza obok bezradnego Tytonia. Dopiero po straconej bramce Polacy wracają z dalekiej podróży, ale jest już za późno. Lewandowski marnuje dwie świetne okazje, a w samej końcówce lob Błaszczykowskiego zostaje wybity przez czeskich defensorów przed linią bramkową.

Powiem Wam szczerze, patrząc na to wszystko, że mogliśmy dać dużo więcej, osiągnąć dużo więcej. Lepiej byłoby, gdybyśmy przyjechali tu z awansem do ćwierćfinału, aczkolwiek wyszliśmy tutaj Wam naprzeciw, aby podziękować za wielkie wsparcie jakie nam daliście - tymi słowami kapitan Kuba Błaszczykowski przywitał kibiców zgromadzonych w dzień po meczu w warszawskiej strefie kibica. Ci z kolei odwdzięczyli się brawami. A ja siedząc przed telewizorem nie potrafiłem ukryć wzruszenia... Dalsze losy tej kadry znamy - afera biletowa, odejście Smudy, konflikt liderów kadry z "farbowanymi lisami". I ogromne rozgoryczenie porażką odniesioną na swojej ojczystej ziemi. Nikt nie miał wątpliwości, że była to klęska na całej linii - do tej pory jesteśmy jednym z dwóch uczestników EURO, którzy nie wygrali choćby jednego spotkania na tym turnieju (drugim jest Łotwa). Jakie były przyczyny tej porażki? Należałoby chyba nakręcić na tej podstawie dzieło kinematograficzne, które z pewnością i tak stałoby się filmem, czeskim filmem.

Obustronna metamorfoza

Od tamtej pamiętnej porażki minęły już ponad trzy lata, ale kibice nie zapominają i czekają na rewanż. Jutrzejsze starcie z Czechami, choć o towarzyskim charakterze, to jednak w symbolicznym miejscu (znów Wrocław) będzie nam przypominać o wydarzeniach z czerwca 2012 roku. Wiele jednak zmieniło się od tamtej pory. Czechów nie prowadzi już Michal Bilek, a Pavel Vrba, który odmienił oblicze kadry. Obecnie wiele z jej ogniw gra w rodzimej lidze, a jego drużyna nie posiada wielkich nazwisk (poza Cechem tradycyjnie). Naszą kadrę dzierży z sukcesami Adam Nawałka. Kontekst jest jednak podobny - oba zespoły mają nadzieję na sukcesy we francuskich Mistrzostwach Europy. I obie przeszły sporą metamorfozę. Wystarczy porównać dwie jedenastki - te z meczu grupowego na EURO 2012, i te z ostatnich meczów eliminacyjnych.

Polska:

Polska - Czechy 16.06.2012: Tytoń - Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenish - Murawski, Polański, Dudka - Błaszczykowski, Obraniak - Lewandowski
Polska - Irlandia 11.10.2015: Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Wawrzyniak - Olkowski, Krychowiak, Linetty, Mączyński, Grosicki - Lewandowski

Czechy:

Polska - Czechy 16.06.2012: Cech - Gebre Selasie, Sivok, Kadlec, Limbersky - Jiracek, Hubschman, Plasil, Kolar, Pilar - Baros
Holandia - Czechy 13.10.2015: Cech - Gebre Selasie, Kadlec, Suchy, Kaderabek - Pavelka - Sural, Plasil, Darida, Skalar - Necid

Jeśli chodzi o naszą kadrę, należy pamiętać, iż Nawałka nie miał do dyspozycji Arka Milika, który doznał kontuzji ze Szkocją. Wówczas zamiast Linettego wystąpiłby z pewnością napastnik Ajaxu. Widać więc wyraźną rozbieżność w stosunku do tego, jak wyglądały obie kadry przed trzema laty. Polacy grają obecnie zazwyczaj na dwóch napastników, jednym klasycznym defensywnym pomocnikiem (Krychowiak) i jednym zawodnikiem dzielącym defensywę i rozegranie (Mączyński). Glik, odrzucony przed EURO przez Smudę, gra z kolei pierwsze skrzypce w polskiej defensywie. Nie ma też "farbowanych lisów" - Ci zostali albo przez Nawałkę odrzuceni, albo zrezygnowali sami.

Czesi swoją kadrę opierają o solidnych grajków z lig zagranicznych. Co prawda nie ma tu gwiazd, ale większość z powołanych przez Vrbę piłkarzy gra w porządnych i solidnych klubach niemieckich (Hoffenheim, Werder), francuskich (Bordeaux), czy tureckich (Galatasaray). Obrona opiera się oczywiście o doświadczonego Kadleca, za plecami którego niezmiennie pewnym punktem jest golkiper Arsenalu, Petr Cech. Ważne ogniwa to boczni obrońcy, którzy często włączają się w akcje ofensywne. Za nadawanie tempa gry odpowiada Plasil, a skrzydłowi z ligi czeskiej - Sural i Skalak napędzają skrzydła czeskiego zespołu. Za strzelanie bramek odpowiada obieżyświat Necid, który swych sił próbował już w lidze czeskiej, rosyjskiej, greckiej, holenderskiej, a obecnie skutecznie strzela w tureckim Bursasporze. Drużyna czeska nie jest jednak stabilna - w meczu z Łotwą Vrba zagrał na dwóch napastników, z Turkami zabezpieczył środek pola dwoma defensywnymi pomocnikami, za każdym niemal razem dokonując wielu zmian kadrowych, szczególnie w drugiej linii i ataku.

Zwykły sparing

Czego by jednak nie mówić o obu drużynach, należy oddać zawodnikom obu ekip co cesarskie. Czesi, podobnie jak Polacy, pewnie zagwarantowali sobie udział w EURO, a wtorkowy mecz będzie raczej pokazem manewrów, aniżeli srogim rewanżem za klęskę w 2012 roku. Tym bardziej, że w polskiej kadrze zabraknie liderów (Lewandowski, Krychowiak, Błaszczykowski, Fabiański), a i Czesi też będą chcieli wypróbować swoich rezerwistów, jak chociażby w ostatnim, efektownym zwycięstwie z Serbią (4:1). Możliwe, że do rewanżu między nami, a Czechami dojdzie już na samym turnieju. Pod warunkiem, że obie wyjdą z grupy - i Czesi, i Polacy są w tym samym, trzecim koszyku w grudniowym losowaniu.

Więcej o EURO 2016

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24