Wieszczycki i Partyka otrzymali oferty pracy w ŁKS

Paweł Hochstim, Dariusz Kuczmera /Dziennik Łódzki
Wieszczycki i Partyka otrzymali oferty pracy
Wieszczycki i Partyka otrzymali oferty pracy Paweł Łacheta/Polskapresse
Szefowie firmy Tilia, którzy chcą kupić od miasta akcje ŁKS, PSS zaproponowali pracę dwóm słynnym wychowankom klubu - Tomaszowi Wieszczyckiemu i Arturowi Partyce. Obaj mają objąć poważne stanowiska w klubie.

Z naszych informacji wynika, że ani Wieszczycki, ani Partyka nie obejmą fotela prezesa, ale - według planów szefów Tilii Jakuba Urbanowicza i Filipa Keniga - będą mieli duży wpływ na decyzje w ŁKS. Obaj nie podjęli jeszcze decyzji, aczkolwiek nieoficjalnie wiadomo, że prawie przesądzona jest praca w ŁKS Wieszczyckiego, a Partyka jeszcze się waha. Nie podjęto decyzji, kto będzie prezesem ŁKS. Wiadomo jednak, że nie będzie nim Tomasz Kłos.

Partyka to świetny przed laty skoczek wzwyż, dwukrotny medalista Igrzysk Olimpijskich. Przez całą karierę startował jako zawodnik ŁKS. Medalistą olimpijskim jest również Tomasz Wieszczycki, który nie zagrał wprawdzie w żadnym meczu na igrzyskach w Barcelonie, ale był członkiem piłkarskiej drużyny. Z ŁKS Wieszczycki w 1998 roku zdobył mistrzostwo Polski w piłce nożnej.

Dziś możemy poznać wreszcie ostateczną decyzję w sprawie przejęcia akcji ŁKS PSS. Obaj szefowie firmy Tilia są umówieni na spotkanie z komisją, która w imieniu miasta prowadzi negocjacje sprzedaży udziałów.

Poprzedni raz Urbanowicz i Kenig spotkali się z komisją w poniedziałek rano. Na skutek zamieszania z prawem do własności znaku towarowego ŁKS, poprosili o przerwę do środy na konsultacje na temat zmiany znaku na nowy. Dziś prawdopodobnie poinformują miasto o swojej decyzji. Według naszych informacji, będzie ona pozytywna. Niewykluczone jednak, że zaprojektowany będzie nowy znak towarowy ŁKS. Przyszli właściciele ŁKS - i słusznie - chcą zarabiać na sprzedaży pamiątek łódzkiego klubu.

Wczoraj Urząd Patentowy poinformował stowarzyszenie ŁKS o wszczęciu postępowania w sprawie zajęcia komorniczego znaku towarowego ŁKS. Jednocześnie poinformował, że stowarzyszeniu przysługuje złożenie odwołania w ciągu trzydziestu dni. - Oczywiście odwołam się od tej decyzji - mówi prezes stowarzyszenia ŁKS Mirosław Wróblewski.

Wróblewski informuje, że postępowanie dotyczy pożyczki od osoby fizycznej, udzielonej stowarzyszeniu przed ośmioma laty. - Była to pożyczka w wysokości 800 tysięcy złotych, udzielona stowarzyszeniu w 2002 roku, czyli w czasach, gdy Waldemar Pruski chciał założyć sportową spółkę akcyjną - mówi Wróblewski. - Pieniądze z tej pożyczki zostały wypłacone głównie ówczesnemu trenerowi drużyny Włodzimierzowi Gąsiorowi i Bartłomiejowi Grzelakowi, wówczas piłkarzowi ŁKS, który dziś gra w Legii.

Wróblewski twierdzi, że w sprawie zajęcia znaku towarowego nie miał złych intencji. - Gdybym chciał wyłudzić od miasta pieniądze na spłatę zobowiązań, tobym nie ujawnił całej sprawy, a ja natychmiast poinformowałem o niej pana prezydenta - mówi Wróblewski. - Od pięciu lat jestem prezesem stowarzyszenia i udało mi się m.in. zmniejszyć zadłużenie wobec pracowników z dwóch milionów złotych do stu tysięcy.

Wróblewski zwraca uwagę na to, że stowarzyszenie chciano postawić pod ścianą w sprawie przekazania znaku ŁKS. Powołuje się przy tym na przykład Legii Warszawa, która po trwających kilka lat negocjacjach ostatecznie przejęła prawa do znaku, którego właścicielem był CWKS Legia.

- Nowe władze Legii, z właścicielem Mariuszem Walterem na czele, zaproponowały CWKS spłatę długu w wysokości sześciu milionów złotych i co miesiąc przekazują 20 tysięcy złotych na szkolenie młodzieży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24