Wisła Kraków. Angel Rodado: Przyszedłem do Wisły, by pomóc jej awansować do ekstraklasy!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
Wisła Kraków długo walczyła o Angela Rodado. Hiszpan w końcu do niej trafił, a w piątek zadebiutował w meczu z Chrobrym Głogów. I nie potrzebował nawet sześciu minut, by wpisać się na listę strzelców. Zbyt szczęśliwy Rodado jednak nie był, bo „Biała Gwiazda” ostatecznie przegrała. Napastnik chętnie natomiast zgodził się na pierwszy wywiad po swoim transferze do Polski.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Debiut w Wiśle rozpoczął się dla pana znakomicie, bo od gola, ale koniec końców zadowolony pan pewnie nie jest, skoro przegraliście z Chrobrym 1:2?
- Rzeczywiście, na początku wydawało się, że wszystko ułoży się idealnie, bo bardzo szybko strzeliłem gola, ale później nie było już tak dobrze. Najpierw kartkę dostał Luis, później dwa karne. Skończyło się bez punktów dla drużyny, a w takiej sytuacji ten gol nie cieszy. Cóż, nie pozostaje nam nic innego, tylko jak najszybciej zapomnieć o tym meczu i ciężko pracować przed kolejnymi.

- Mimo wszystko pan akurat w meczu pokazał, że może dać tej drużynie jakość. Proszę opowiedzieć jak wyglądały pana pierwsze dni w Wiśle przed tym debiutem w Głogowie?
- Były ekscytujące. Muszę podziękować drużynie, chłopakom, wszystkim w naszej szatni, bo bardzo pomogli mi, żebym od razu dobrze poczuł się w Wiśle. To są bardzo ważne rzeczy na starcie w nowym klubie. Mogę powiedzieć, że bardzo szybko poczułem się częścią tej drużyny.

Wisła Kraków. Oceniamy „Białą Gwiazdę” za mecz z Chrobrym Głogów

- Najwięcej pomocy ma pan ze strony Luisa Fernandeza?
- To oczywiste, ale również dwaj inni zawodnicy, którzy mówią po hiszpańsku, bardzo mi pomagają. Mam tutaj na myśli Vullneta Bashę i Michaela Pereirę. Z pozostałymi też mam jednak bardzo dobry kontakt, choć mój angielski nie jest perfekcyjny. Dogadujemy się jednak coraz lepiej.

- W Głogowie miał pan pierwszy kontakt z polskim futbolem ligowym. Rzuciły się panu w oczy jakieś pierwsze spostrzeżenia, różnice w porównaniu do tego, z czym stykał się pan do tej pory w Hiszpanii?
- Powiem to, o czym chyba wszyscy wiedzą, że tutaj jest bardzo dużo fizycznej walki, twarda gra. Pewnie jest tego więcej niż w Hiszpanii, ale żeby była jasność - nie jest to dla mnie żaden problem. Szybko się dostosuję. Myślę jednak, że na takie szersze wnioski przyjdzie jeszcze czas. Również dlatego, że to był dość specyficzny mecz z tego względu, że przez większość czasu graliśmy o jednego zawodnika mniej.

- Trener Jerzy Brzęczek ściągnął pana z boiska przed końcem meczu. Jest pan w ogóle gotowy już teraz na 90 minut gry czy jeszcze potrzebuje czasu? Pytam o to, że bo trener mówił nam, że w okresie przygotowawczym nie zagrał pan ani raz pełnego spotkania.
- Nie tyle w okresie przygotowawczym, co ja nie zagrałem całego spotkania od stycznia! Dlatego może rzeczywiście potrzebuję jeszcze trochę czasu, ciężkiej pracy, żeby odpowiednio przygotować się do rozgrywania pełnych spotkań. Spokojnie jednak, wszystko nadrobię i niedługo będę gotowy.

- Porozmawiajmy chwilę o okolicznościach pana transferu do Wisły, bo chyba musi pan przyznać, że to była bardzo długa historia…?
- Oj tak… Bardzo długa.

- Był pan w całej tej sytuacji spokojny czy jednak pojawiały się już nerwy, że do tego transferu może nie dojść?
- Powiem szczerze, że na początku podchodziłem do sprawy bardzo spokojnie. Powtarzałem sobie, że to za moment zostanie załatwione, że potrzeba tylko trochę czasu. Gdy jednak upływał dzień za dniem, tydzień za tygodniem, a wszystkie te negocjacje tak się przeciągały, pojawiły się nerwy. I nie będę krył, że na finiszu rozmów w sprawie tego transferu byłem już mocno zdenerwowany. Zastanawiałem się czy to wszystko uda się przeprowadzić. Przeżywałem to tak mocno przede wszystkim dlatego, że ja bardzo chciałem przyjść do Wisły, bardzo mi na tym zależało. Były problemy, ale na całe szczęście ostatecznie udało się wszystko zrobić tak, żebym został piłkarzem Wisły. Bardzo się z tego powodu cieszę. Naprawdę.

- No dobrze, ale proszę powiedzieć, co tak naprawdę przekonało pana do tego transferu? Nie jest przecież żadną tajemnicą, że interesowały się panem inne kluby z Polski, ale z ekstraklasy, a nie z I ligi. Miał pan też oferty z Belgii, Hiszpanii. Co w takim razie było czynnikiem decydującym, że tak bardzo chciał pan trafić do Wisły?
- Zadecydowała osoba trenera Jerzego Brzęczka. To on tak naprawdę przekonał mnie do tego transferu. Od samego początku czułem, że trener bardzo mnie chce w swojej drużynie, że chce mi dać duże zaufanie. To jest bardzo ważne dla zawodnika. Poza tym decydował również fakt, jakim klubem jest Wisła. To po prostu wielki klub. OK, teraz ma problemy, gra w I lidze, ale ja przyszedłem tutaj właśnie po to, żeby pomóc to zmienić. Mocno wierzę, że na koniec sezonu wszyscy będziemy się cieszyć z awansu do ekstraklasy.

Wisła Kraków. Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” w Głogowie

- O pierwszych dniach w Wiśle już rozmawialiśmy. Proszę zatem powiedzieć, jakie ma pan wrażenia z pierwszych dni w Krakowie?
- Wszyscy, którzy znali to miasto, opowiadali mi jak jest piękne. Cóż, mieli rację! Bardzo mi się spodobało od pierwszego dnia. Jestem pewien, że będę się tutaj czuł bardzo dobrze. Już tak jest. Na razie mieszkam w hotelu, za kilka dni dołączy do mnie już na stałe moja dziewczyna.

- Za panem debiut w Wiśle, ale na stadionie przy ul. Reymonta jeszcze pan nie grał. To dopiero przed panem w następnej kolejce I ligi. Oglądał pan już jednak mecz ze Skrą Częstochowa. Jak się panu podobało?
- Atmosfera była niewiarygodna. To było prawdziwe szaleństwo na trybunach. Bardzo mi się podobało i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł zagrać na stadionie w Krakowie dla tych kibiców.

- To proszę powiedzieć na koniec, jakie nadzieje wiąże pan z Wisłą, stawia pan przed sobotą konkretne plany jeśli chodzi np. o liczbę bramek, jakie chce pan zdobyć w sezonie?
- Nie robię takich planów. Myślę, że najważniejszą rzeczą dla mnie będzie pomaganie zespołowi. Oczywiście chcę strzelać bramki i mam nadzieję, że zdobędę ich tyle, że to wystarczy, żebyśmy awansowali do ekstraklasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Angel Rodado: Przyszedłem do Wisły, by pomóc jej awansować do ekstraklasy! - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24