Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków chce wyjść z dołka w meczu z Ruchem Chorzów. To będzie prawdziwy hit I ligi!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Ostatni raz Wisła po trzy punkty sięgnęła w meczu ze Skrą Częstochowa
Ostatni raz Wisła po trzy punkty sięgnęła w meczu ze Skrą Częstochowa Anna Kaczmarz
Wisła Kraków przegrała trzy ostatnie mecze, ale teraz ma wyjątkową szansę na rehabilitację. W spotkaniu jesieni w I lidze „Biała Gwiazda” podejmie w piątek o godz. 20.30 Ruch Chorzów.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Po trzech porażkach z rzędu wokół Wisły i trenera Jerzego Brzęczka robi się gorąco. Kibice domagają się nawet dymisji szkoleniowca. Warto w takiej sytuacji było postawić pytanie czy Brzęczek był wezwany na rozmowy przez władze klubu? Trener „Białej Gwiazdy” na przedmeczowej konferencji prasowej mówił na ten temat: - Bez względu na to czy graliśmy dobre czy złe mecze, zawsze z prezesem rozmawiamy. Kontakt jest cały czas. Pan prezes był ostatnio na urlopie, w czasie tego urlopu przegraliśmy dwa spotkania. Nie jest to dla nas łatwy moment, ale tak jak po pierwszych spotkaniach, gdy byliśmy liderem, gdy zdobyliśmy 16 punktów, nie wpadaliśmy w euforię, tak teraz po trzech porażkach z rzędu, które bardzo nas bolą, nie wpadamy w jakąś panikę. Mamy jednak świadomość, że w tych meczach prowadziliśmy, a nie zdobyliśmy nawet punktu. To są rzeczy, na temat których dużo rozmawialiśmy z zawodnikami, analizowaliśmy. Mam nadzieję, że te rozmowy i analizy będą miały dla nas pozytywny skutek w postaci dobrego meczu i przede wszystkim zdobyczy punktowych. Patrząc na ostatnie mecze to była też kwestia naszych problemów kadrowych. Były kontuzje, kartki, ale teraz piłkarze zaczynają wracać do gry i daje nam to zdecydowanie więcej opcji.

W sprawie nieco gęstniejącej atmosfery Brzęczek dodaje: - Jasne jest, że w sporcie wpływ na atmosferę mają wyniki. Wygrywasz, jest ona dobra. Przegrywasz, jest negatywna atmosfera. Tym bardziej u nas, gdy po spadku wciąż jest rozczarowanie i chęć szybkiego powrotu do ekstraklasy. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że po spadku dokonaliśmy dużej liczby zmian, jest dużo młodych zawodników. Mamy świadomość, że nie każdy mecz będzie w naszym wykonaniu na najwyższym poziomie. Przyjeżdża do nas Ruch Chorzów, który na dzisiaj jest liderem i który jest bardzo dobrze zorganizowany. Przez ostatnie lata jest bardzo konsekwentnie budowany. To klub, który również przeszedł dużo rozczarowań, ale od pewnego czasu jest tam konsekwencja w budowie zespołu. Jest dużo ciekawych i młodych zawodników. Nie będzie to dla nas łatwy przeciwnik w piątkowy wieczór.

Wisła zbyt łatwo traci bramki

Jerzy Brzęczek został również zapytany, czy ma pretensje o ostatnie porażki również do siebie? Czy uważa, ze mógł zrobić coś inaczej, lepiej?

- Oczywiście jeśli się przegrywa, to zawsze są popełnione błędy - powiedział. - Zastanawialiśmy się, co może być przyczyną tego, że prowadząc nie potrafiliśmy tych spotkań zakończyć zdobyczą punktową. Na dzisiaj, w porównaniu do tych pierwszych meczów, które były dla nas pod względem punktowym lepsze, tracimy zbyt łatwo bramki. To jest podstawowa różnica. Patrząc na zaangażowanie zawodników w tygodniu poprzedzającym mecz, zastanawialiśmy się też czy nie popełniliśmy błędu jeśli chodzi o obciążenia.

Problemem Wisły były ostatnio również własne stałe fragmenty gry, bo w Rzeszowie straciła ona pierwszego gola po swoim rzucie wolny. Tak fatalnie rozegranym, że rywale wyprowadzili skuteczną kontrę. To tym bardziej zastanawiające, że jak przyznawali później sami zawodnicy, inne były ustalenia, jeśli chodzi o ustawienie przy tym wolnym, a inne wykonanie. Nie był to zresztą jedyny taki moment w tym spotkaniu. Brzęczek pytany o tę kwestię, powiedział: - Na stały fragment gry wpływ mają dwa czynniki. Pierwszy to ustawienie w taki sposób jak to jest rozpisane. Drugi to realizacja, czyli dogranie piłki w dany punkt. Przy tym stałym fragmencie, który doprowadził do tego, że straciliśmy bramkę na 1:1 daliśmy się bardzo łatwo skontrować. Ten stały fragment z tego sektora miał być wykonany zupełnie inaczej. Zawodnicy dokonali innego wyboru, co spowodowało, że nie do końca byliśmy zabezpieczeni. Po wybiciu piłki przez przeciwnika też źle zareagowaliśmy. Nie było doskoku czy nawet faulu taktycznego, który w takich momentach należy zrobić. Na ten temat rozmawialiśmy z zawodnikami. Nie chcę natomiast mówić na temat konsekwencji wobec piłkarzy. Jeśli z kolei chodzi o rzuty rożne i dokładność ich wykonania, to w tym meczu piłka nie była uderzana w ten punkt, w który miała być uderzana.

Wisła w ostatnich meczach prowadziła, ale źle reagowała i ostatecznie przegrywała. Na sugestię jednego z dziennikarzy, że zespół pod tym względem nic nie zmieniło się od wiosny, Brzęczek oponuje: - Za nami dziesięć spotkań, trzy ostatnie zakończyły się naszą porażką, ale popatrzmy, że brakowało nam ważnych piłkarzy. Fernandeza, Colleya, Pereiry, Cisse, w ostatnim meczu Dudy. To jest piątka piłkarzy, a ich brak to jest różnica, która powoduje, że w ważnych momentach mamy problem. Po siedmiu meczach byliśmy liderem, ostatnie trzy mecze, szczególnie ten w Rzeszowie, były słabe. Nie oznacza to jednak, że mamy wpadać w panikę. Mamy teraz trudny okres, ale to jest czas, w którym można pokazać charakter i wziąć na swoje barki odpowiedzialność za wyniki.

Będą zmiany w pomocy „Białej Gwiazdy”

Żeby Wisła mogła myśleć o wygraniu meczu z Ruchem, dużo lepiej musi zagrać jej pomoc, która w Rzeszowie prezentowała się bardzo słabo. Taki np. Vullnet Basha wręcz człapał po boisku. - Dokonamy pewnych zmian - nie kryje Brzęczek. - Wracają zawodnicy po kartkach. Osobowościowo, jakościowo będziemy mieli zdecydowani większe pole manewru. Jeśli chodzi o linię środkową w Rzeszowie, to mieliśmy problem braku agresywności w grze. Z drugiej strony po odzyskaniu piłki mieliśmy takie momenty, że zbyt szybko ją traciliśmy, ale były i takie chwile, gdy przeciwnik zostawiał nam otwartą drogę do rozegrania piłki, ale nie była ona zagrywana w wolne strefy, co mogło nam pomóc zdobyć bramkę. Takich sytuacji w drugiej połowie mieliśmy przynajmniej cztery, gdy nie zagraliśmy w taki sposób jak to przygotowywaliśmy. Brak takich podań w tym meczu to był nasz problem.

Zapytany, czy po trzech porażkach z rzędu w Wiśle nie powinno zapalić się już czerwone światło, Brzęczek dodaje: - Nie bagatelizujemy sytuacji. Zdajemy sobie sprawę, że w pięciu ostatnich spotkaniach zdobyliśmy tylko trzy punkty. Zdecydowanie mniej niż to, co powinniśmy zdobyć. To nie oznacza, że nie było analizy. Traktujemy to jako sygnał ostrzegawczy, ale przede wszystkim musimy przygotowywać drużynę do najbliższego spotkania i kolejnych. Po meczu z Ruchem jest przerwa. W przyszłym tygodniu zaplanowane mamy testy wydolnościowe, szybkościowe, żebyśmy po pierwszym etapie sezonu mogli zobaczyć jak drużyna wygląda pod względem fizycznym. Mamy dwa tygodnie na przygotowanie do końcówki jesieni, do tych bardzo ważnych dla nas meczów przed zakończeniem tego roku kalendarzowego. Mamy również mecz w Pucharze Polski.

Czy młodzież Wisły nie robi postępów?

Na konferencji przed meczem z Ruchem pojawił się również wątek wiślackiej młodzieży i tego, że nie robi ona postępów. Z tak postawioną tezą nie zgodził się jednak Jerzy Brzęczek, który powiedział: - Nie do końca jest tak, że wszyscy nie podnoszą poziomu. Jeśli chodzi o Wachowiaka, to dwa ostatnie spotkania w jego wykonaniu były słabsze. Nie wiem jaki wpływ na to ma fakt, że jest po koronawirusie i po powrocie do gry pod względem fizycznym u niego to inaczej wygląda. Rozmawialiśmy z nim i przyznał, że odczuwa dyskomfort w porównaniu do tego, co było przed chorobą. Jest wielu młodych zawodników, którzy wchodzą do drużyny. Tutaj presja jest większa niż w innych klubach, ale nie zgodzę się, że oni nie robią postępów. To są etapy, które są normalne w karierze zawodnika. Taki Piotrek Starzyński ma 18 lat. Miał bardzo dobre wejście do dorosłej piłki, ale u takich młodych zawodników często jest tak, że po większych obciążeniach następuje spadek formy. I później muszą wspinać się ponownie na wysoki poziom. To nie jest tak, że młody zawodnik w dwa, trzy miesiące zrobi ogromne postępy. W sytuacji, w jakiej jesteśmy, po tym, co się wydarzyło i przy oczekiwaniach, jakie tutaj są, nie jest to takie łatwe, żeby oni mieli większy luz. Muszą się jednak do tego przyzwyczaić. Z tym muszą się zderzyć najpierw na treningu, a później w czasie meczu, gdy presja jest dużo większa, pełny stadion. Z jednej strony mają wtedy wsparcie trybun, z drugiej przy gorszym zagraniu jest negatywna reakcja. To jest w rozwoju tych młodych zawodników etap, który muszą przejść. Nie jest to łatwe, wiąże się z czasem, ale jest to kwestia zdobycia doświadczenia.

Sytuacja kadrowa przed meczem z Ruchem

W Wiśle nie będą mogli zagrać w piątek kontuzjowani: Jakub Błaszczykowski, Alan Uryga, Joseph Colley oraz Michael Pereira. Do pełni sił wrócił natomiast Bartosz Jaroch, który z powodu urazu musiał przedwcześnie opuścić boisko w czasie meczu ze Stalą Rzeszów.
- Jaroch jest do naszej dyspozycji po urazie w Rzeszowie - mówi Brzęczek. - Jego udział w treningu jest stuprocentowy. Jeśli chodzi o Pereirę, to pierwsza diagnoza, którą przedstawił lekarz, przewidywała szybki powrót do zdrowia. Kolejna diagnoza była jednak inna. Teraz nie chcemy ryzykować grą Michaela. Chodzi o to, żeby po przerwie reprezentacyjnej był w stu procentach gotowy do gry. On nie przepracował z nami w okresie przygotowawczym, a ci zawodnicy, którzy z nami tego okresu nie przepracowali, byli na nieco innym poziomie fizycznym, co jest normalne.

Brzęczek dodał również, że optymistycznej zaczyna wygląda sprawa kontuzji Josepha Colleya. - Rozmawialiśmy z lekarzem i Colleyem. Jego zakres ruchu, jeśli chodzi bark, jest zdecydowanie większy. Ból jest natomiast mniejszy. Mamy taką nadzieję, że ta rehabilitacja, którą przechodzi, będzie zakończona pozytywnie i nie będzie trzeba robić operacji – stwierdził trener Wisły.

Do gry w meczu z Ruchem wracają Luis Fernandez i Kacper Duda. Obaj pauzowali ostatnio za kartki, a w przypadku Hiszpana zasadnym jest pytanie czy wreszcie przemyślał swoje zachowanie i nie będzie się już dawał tak łatwo prowokować rywalom, co kończy się później dyskwalifikacjami.
- Mam nadzieję, ale żaden z nas trenerów nie siedzi w głowie zawodnika i nie będzie sterował jego emocjami, nie będzie tego kontrolował - mówi Brzęczek na ten temat. - Mam nadzieję, że Luis - po tym, co się wydarzyło - coś zrozumiał, będzie w stanie okiełznać swoje emocje i będzie w stanie pokazać swoje duże umiejętności piłkarskie.

Dodajmy, że na piątkowym meczu powinno zjawić się ponad 20 tysięcy widzów. Spotkanie poprowadzi najlepszy obecnie polski sędzia, czyli Szymon Marciniak z Płocka.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków chce wyjść z dołka w meczu z Ruchem Chorzów. To będzie prawdziwy hit I ligi! - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24