Wisła Kraków. Dramatyczny mecz przy Reymonta. „Biała Gwiazda” traci wygraną w ostatniej chwili

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków była bliska przełamania fatalnej passy i wygrania meczu, choć przez znaczną część spotkania grała w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Borisa Moltenisa. „Biała Gwiazda” prowadziła jeszcze w 90 minucie 3:2, ale straciła gola w doliczonym czasie i musiała zadowolić się remisem 3:3.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Radosław Sobolewski ostatecznie zdecydował się postawić w bramce na Kamila Brodę. Trener Wisły postawił też na ustawienie z trzema stoperami i dwoma wahadłowymi obrońcami. Krakowianie ten mecz rozpoczęli praktycznie bez skrzydłowych. Nie było to jednak wielkie zaskoczenie, bo o swoich motywach zmiany taktyki Sobolewski mówił już przy okazji meczu Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice.

Jako pierwsi groźniej zaatakowali goście. W 4 min Podbeskidzie mocno „poklepało” w okolicach pola karnego i praktycznie sam przez Kamilem Brodą znalazł się Goku. Bramkarz Wisły dobrze się jednak ustawił i Hiszpan trafił w niego. Generalnie początek meczu należał do „Górali”. Broda kolejny raz musiał wykazać się np. w 11 min broniąc groźny strzał Michała Janoty. Dwie minuty później nic nie był już w stanie zrobić. Przyjezdni rozegrali piłkę Goku podał do Kamila Bilińskiego, a ten byłby pewnie na spalony, gdyby całkowicie nie „zaspał” Joseph Colley, który złamał linię. Efekt był taki, że Biliński znalazł się oko w oko z Brodą i kopnął obok niego do siatki.

Wisła w kolejnych minutach nie potrafiła odpowiedzieć, przycisnąć jakoś mocniej rywali. Krakowianie próbowali zakładać pressing, ale robili to w taki sposób, że Podbeskidzie wychodziło z niego bez najmniejszego problemu. Atak pozycyjny wychodził wiślakom też słabo. Nie stwarzali praktycznie sytuacji, a jeśli już to… pod własną bramką. Goście byli bowiem bliscy objęcia prowadzenia 2:0, gdy piłkę wybijał wślizgiem Bartosz Jaroch. Trafił w słupek…

Jakby mało było problemów, Wisła od 40 min musiała grać w dziesiątkę. Sędzia po jednym z fauli co prawda ukarał Borisa Moltenisa żółtą kartkę, ale po analizie VAR wyrzucił wiślaka z boiska z kartką czerwoną. I trzeba przyznać, że była to decyzja prawidłowa, bo Moltenis zaatakował rywala wyprostowaną nogą.

Już do końca pierwszej połowy krakowianie nie byli w stanie nic zrobić. Kompletnie nic! To była wręcz beznadziejna połowa w ich wykonaniu, bo praktycznie nie zagrozili bramce rywali.
W przerwie Radosław Sobolewski zrobił aż trzy zmiany i Wisła ruszyła od pierwszej minuty do ataków. Nie trzeba było czekać na efekty długo, bo szybko wywalczony rzut rożny przyniósł krakowianom rzut karny. Co prawda sędzia Karol Arys musiał sprawdzać na VAR czy Iwajło Markow nadepnął Igora Łasickiego, ale obraz nie kłamał. Jedenastka była ewidentna. Po chwili pewnym strzałem na gola zamienił ją Luis Fernandez.

W kolejnych minutach mieliśmy już dość wyrównany mecz, choć wciąż z lekkim wskazaniem na Podbeskidzie. Wisła nie była już jednak tylko tłem dla rywali. Też potrafiła wyprowadzać groźne ataki. Nie widać było jakoś bardzo, że krakowianie grają o jednego zawodnika mniej. W 63 min świetną robotę wykonał w polu karnym Dor Hugi, który wykorzystał błąd Titasa Milasiusa, wygarnął piłkę wślizgiem, a następnie podał na środek pola karnego do Luisa Fernandeza. Temu pozostało kopnąć piłkę do siatki i Wisła objęła prowadzenie 2:1.

Tak jak zmiany pomogły Wiśle, tak samo było z Podbeskidziem. Tutaj również potrójna zmiana szybko przyniosła efekt, bo dosłownie chwilę po wejściu na boisko Yigit Celtik zaliczył asystę podając na czystą pozycję do Goku, który w sytuacji sam na sam z Kamilem Brodą, pokonał bramkarza „Białej Gwiazdy”.

Krakowianie nie rezygnowali i w 81 min dość szczęśliwie, ale dopięli swego. Po rzucie rożnym piłka tak odbijała się w polu karnym, od słupka, że w końcu spadła pod nogi Bartosza Jarocha, a ten z bliska wepchnął ją do siatki.

Goście znowu ruszyli do ataków, zamknęli Wisłę w jej polu karnym i w doliczonym czasie były gracz „Białej Gwiazdy” Krzysztof Drzazga głową posłał piłkę do siatki. Mieliśmy zatem remis 3:3.

To nie był koniec emocji, bo obie drużyny szukały zwycięskiej bramki. Nie znalazły jej jednak i ostatecznie podzieliły się punktami.

Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Biliński 13, 1:1 Fernandez 50 karny, 2:1 Fernandez 63, 2:2 Goku 70, 3:2 Jaroch 81, 3:3 Drzazga 90+1.
Wisła: Broda - Jaroch, Moltenis, Łasicki, Colley, Wachowiak (46 Szot) - Basha, Jelić Balta (46 Hugi) - Duda (46 Talar), Fernandez (85 Żyro) - Rodado (82 Cisse).
Podbeskidzie: Igonen - Simonsen, Mikołajewski (90+1 Rodriguez), Wypych, Markow, Milasius (70 Polkowski) - Misztal, Bieroński (70 Sitek) - Goku, Janota (70 Celtik) - Biliński (83 Drzazga).
Sędziował: Karol Arys (Szczecin). Żółte kartki: Łasicki, Żyro - Milasius, Markow, Goku. Czerwona kartka: Moltenis (40, faul). Widzów: 11 711.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Dramatyczny mecz przy Reymonta. „Biała Gwiazda” traci wygraną w ostatniej chwili - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24