Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Gra lepsza, sytuacji mnóstwo, ale efekt wciąż taki sam. Brak zwycięstw

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Styl gry Wisły Kraków poprawił się zdecydowanie, ale wciąż nie ma zwycięstw. A w obecnej sytuacji „Białej Gwiazdy” to one są najważniejsze. W niedzielę krakowianie tylko zremisowali z Piastem Gliwice 2:2. Przy ul. Reymonta mogą być tym bardziej źli, że odkąd zespół przejął Jerzy Brzęczek, to w większości spotkań można się było pokusić o znacznie lepszy wynik. Wisła jednak traci punkty, bo albo sama popełnia błędy, których śmiało mogłaby uniknąć, albo mylą się sędziowie, albo dopada ją niewiarygodny wręcz pech.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Na szczęście po meczu z Piastem Gliwice, zakończonym remisem 2:2 nikt nie mówi o sędziowskich pomyłkach. Szymon Marciniak poprowadził mecz bardzo dobrze, choć niektórzy dopatrywali się analogii w sytuacji, w której goście strzelili drugiego gola z tą, gdy Wisła trafiła do siatki w meczu z Lechem. W obu sytuacjach doszło do starcia piłkarza atakującego z bramkarzem. W przypadku meczu z „Kolejorzem” sędzia gola nie uznał, w niedzielę nawet niespecjalnie to sprawdzano, uznając, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. I naszym zdaniem słusznie, bo gol był prawidłowy.

Problemem Wisły w tym meczu było jednak coś zupełnie innego. W pierwszej połowie grała bowiem tak, że powinna po niej spokojnie prowadzić dwa, trzy do zera. Przyznawali to nawet goście. Mówił o tym Damian Kądzior, w podobnym duchu po końcowym gwizdku wypowiadał się Waldemar Fornalik. - W pierwszej połowie to Wisła miała więcej sytuacji i można powiedzieć, że mogło być już po niej po sprawie - stwierdził szkoleniowiec Piasta.

Dlaczego zatem było tylko 1:0? Trudno w tym miejscu mieć pretensje do piłkarzy Wisły. No bo jak często zdarzają się mecze, w którym w przeciągu jednej połowy piłka dwa razy ląduje na poprzeczce, raz na słupku. Pech, ogromny pech po prostu.

- W pierwszej połowie widać było, że graliśmy dobrze, mogło być nawet 4:0 lub 5:0 do przerwy, a potem zobaczyliśmy, jaki jest futbol - Piast doprowadził do stanu 2:1. Sądzę, że fakt, że wróciliśmy do gry jest dobrym znakiem w kontekście zespołu i ten jeden punkt też jest dobry - komentował po meczu jego przebieg autor pierwszego gola dla Wisły Stefan Savić.

Wspomniał o golach i prowadzeniu Piasta, bo fakt, że Wisła nie podwyższyła wyniku w pierwszej części sprawił, że to wystarczyło, żeby dać tlen gliwiczanom. A jest to tak dojrzała drużyna, że szybko potrafi sobie ze swoimi problemami poradzić. A gdy jeszcze gra się tak naiwnie jak wiślacy w pierwszych fragmentach po przerwie, to po prostu musiało skończyć się katastrofą. Błędy młodych Mikołaja Biegańskiego i Enisa Fazlagicia kosztowały zespół stratę dwóch goli, a były to właśnie błędy z gatunku tych, których spokojnie można było uniknąć. Wystarczyło nieco więcej chłodnej głowy.

Cóż, z perspektywy Wisły dobrze, że zespół potrafił jeszcze raz odpowiedzieć i wywalczyć przynajmniej jeden punkt, choć nie ma też wątpliwości, że dla „Białej Gwiazdy” to bardziej strata dwóch. W to, że drużyna zacznie wygrywać wciąż wierzy jej trener Jerzy Brzęczek, który choć prowadził Wisłę w sześciu ligowych spotkaniach i jednym w Pucharze Polski, to nie miał jeszcze okazji cieszyć się ze zwycięstwa. Teraz mówi: - Patrząc na jakość naszej gry w tym meczu i w poprzednich, na rozwój tej drużyny, jestem optymistycznie nastawiony, że w następnych spotkaniach zaczniemy wygrywać.

Pozostają dwa pytania. Po pierwsze czy Wisła rzeczywiście będzie w stanie wreszcie zacząć wygrywać? Po drugie, czy będzie w stanie zrobić to seryjnie, bo tylko wtedy się utrzyma? Szanse na pozostanie w ekstraklasie wciąż są, bo do znajdującego się na bezpiecznym miejscu Zagłębia Lubin krakowianie tracą tylko trzy punkty. Pesymiści podnoszą jednak, że skoro przez cały sezon Wisła zdołała wygrać raptem sześć razy, tylko jeden raz notując dwie wygrane z rzędu, to jakim cudem na finiszu miałoby się to zmienić skoro grają ci sami piłkarze? Optymiści zauważają postęp w grze i liczą na to, że w ekstraklasie wszystko jest możliwe... Kto ma w tym wszystkim rację, pokażą najbliższe mecze. Pierwszy z nich z Górnikiem Zabrze już w najbliższą niedzielę o godz. 15 przy ul. Reymonta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Gra lepsza, sytuacji mnóstwo, ale efekt wciąż taki sam. Brak zwycięstw - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24