Wisła Kraków. Grzegorz Mielcarski: Jerzy Brzęczek wymaga przede wszystkim od siebie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Grzegorz Mielcarski jest pewien, że Jerzy Brzęczek poprawi grę Wisły Kraków. Pozostaje pytanie jak szybko to nastąpi?
Grzegorz Mielcarski jest pewien, że Jerzy Brzęczek poprawi grę Wisły Kraków. Pozostaje pytanie jak szybko to nastąpi? Anna Kaczmarz
- Jak tylko usłyszałem, że zwolniono trenera Adriana Gulę, natychmiast wysłałem SMS-a do Jurka, że pewnie spotkamy się w Krakowie. Nie odpowiedział od razu. Po dłuższym czasie przyszła jednak odpowiedź, że jeszcze zobaczymy jak się sprawa rozwinie. Dla mnie byłoby to jednak nieracjonalne, gdyby Kuba, Dawid nie wybrali Jurka na trenera tylko dlatego, że jest ich wujkiem. To praca ma się obronić i nie ma sensu dopisywać do tego jakiejkolwiek niepotrzebnej ideologii - mówi Grzegorz Mielcarski, dzisiaj ekspert stacji Canal Plus, a w przeszłości świetny piłkarz, który z nowym trenerem Wisły Kraków Jerzym Brzęczkiem grał w Olimpii Poznań i Górniku Zabrze oraz w reprezentacjach różnego szczebla. Mielcarski był również dyrektorem sportowym „Białej Gwiazdy”.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Pamięta pan w jakich okolicznościach poznaliście się z Jerzym Brzęczkiem?
- To bardzo odległe czasy, sięgające jeszcze końcówki lat 80. Ja grałem jeszcze w Polonii Bydgoszcz, Jurek był już zawodnikiem Olimpii Poznań. Oba te kluby łączyło to, że były gwardyjskie i zostaliśmy powołani do reprezentacji Polski pionu gwardyjskiego. Pojechaliśmy na międzynarodowy turniej, w którym graliśmy z Czechosłowacją, Węgrami i chyba z Bułgarią. Chwilę po tym turnieju trafiłem do Olimpii i znów natknąłem się na Jurka, który był najmłodszym zawodnikiem w drużynie. A że ja jestem od Jurka młodszy o dokładnie jeden dzień, to przejąłem pałeczkę. Jurek zaopiekował się mną w Olimpii, wziął mnie pod swoje skrzydła i zaczęliśmy funkcjonować już na dobre razem w futbolu. Również w reprezentacjach młodzieżowych, niedługo później w olimpijskiej, w pierwszej. Spotkaliśmy się też później w Górniku Zabrze. Nasze życie zaczęło przeplatać się również na prywatnym gruncie. Byłem m.in. świadkiem na ślubie Jurka. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że nasza przyjaźń datuje się jeszcze od republik socjalistycznych, ale jest mocna, bo trwa do dzisiaj.

- Co pan najbardziej ceni w Jerzym Brzęczku?
- To, że ma swoje zadanie i że jest wyważony w tym, co mówi. Proszę mi wierzyć, że ma czasami momenty, że chciałby komuś przyłożyć, jeśli na to zasługuje, ale potrafi utrzymać nerwy na wodzy. Potrafi podejść do trudnych tematów na spokojnie, nawet odpuścić. To jest człowiek, który zamiast iść od razu na wojnę, woli poszukać kompromisu. To nawet widać po nim, jak zareagował na cios, którym było dla niego zwolnienie z reprezentacji Polski. Zachował klasę, nie wylewał żalów w mediach. Jurek jest człowiekiem niesłychanie skupionym na pracy. Potrafi poświęcić się jej bezgranicznie. Tak było gdy grał w piłkę i tak samo jest teraz, gdy jest trenerem. Jest człowiekiem bardzo odpowiedzialnym. Nigdy nie był bohaterem skandali. Prywatnie jest niesamowicie oddany rodzinie, swojej żonie.

- Jako zawodnik Jerzy Brzęczek był kapitanem w wielu zespołach, również w reprezentacji. To jest rzeczywiście taki typ lidera?
- Zdecydowanie. Tak jak mówiłem, on jest wyważony, ale jednocześnie potrafi być stanowczy. Trenerzy szybko w nim dostrzegali cechy lidera. Pamiętam, że nie miał nawet dwudziestu lat, gdy trener Hubert Kostka naciskał bardzo mocno, żeby Jurka wybrać kapitanem Olimpii Poznań. To nie było takie proste jak może dzisiaj się wydawać. Na przełomie lat 80. i 90. w futbolu starsi zawodnicy mieli dużo do powiedzenia w szatniach, a w Olimpii byli prawdziwi wyjadacze. Krakowskim kibicom wiele powie nazwisko Piotra Skrobowskiego. Grali tam też choćby Andrzej Borówko, Jerzy Kaziów, Piotr Soczyński, wtedy reprezentant Polski. A mimo to kapitanem został Jurek. Nie było mu na pewno łatwo tak od razu odnaleźć się w szatni z tak doświadczonymi zawodnikami, a jeszcze zostać ich kapitanem to już w ogóle. Oni jednak też musieli w nim coś dostrzec, bo nikt kłód mu pod nogi nie rzucał. Może nie wszyscy od razu zaakceptowali w pełni taką sytuację, bo to jednak było niecodzienne, że 18-latek został kapitanem ligowej drużyny, ale z czasem Jurek wyrobił sobie naprawdę duży autorytet. Myślę, że dla niego to było również ogromne doświadczenie już na starcie kariery. Musiał stanąć przed kolegami, musiał potrafić powiedzieć coś mobilizującego, musiał też odnosić się do nich z szacunkiem, a jednocześnie musiał świecić przykładem. On nie przekraczał granic. Były imprezy, były nocne wyjścia, ale Jurek nigdy z takimi sprawami nie przesadzał. Czasami się zdarzyło, ale to mogło się tylko zdarzyć, nigdy nie było dla niego priorytetem. Bo Jurek jest takim typem człowieka, że wymaga w pierwszym rzędzie od siebie.

- Jerzy Brzęczek kapitanem był również na różnych szczeblach reprezentacji, łącznie z tą, która odniosła największy sukces na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, gdy zdobyła srebrny medal.
- Tak, a jak pan sobie przypomni kto tam grał, to wcale nie było tak oczywiste. Tomek Łapiński był kapitanem Widzewa, Tomek Wałdoch Górnika, Alek Kłak Igloopolu Dębica, Darek Gęsior zakładał momentami opaskę w Ruchu Chorzów, a Tomek Wieszczycki w ŁKS-ie. Do tego Jurek w Olimpii. Tych kapitanów w drużynie mieliśmy chyba z siedmiu. To były bardzo mocne osobowości. Zresztą pierwszym kapitanem tej drużyny był Darek Koseła, a dopiero później trener Janusz Wójcik przekazał opaskę Jurkowi. I on znów musiał stać się liderem, musiał prowadzić ten zespół i znów dał radę. Zwieńczeniem tej jego kapitańskiej roli była oczywiście opaska w pierwszej reprezentacji.

- Myśli pan, że to doświadczenie bycia kapitanem w wielu drużynach pomogło Jerzemu Brzęczkowi na początku trenerskiej kariery?
- Na pewno, bo w tamtych latach rolach kapitana była trochę inna niż obecnie. Można powiedzieć, że kapitan był takim prawdziwym przedłużeniem ramienia trenera w szatni. Jurek przeprowadził wiele rozmów z trenerami na temat tego, co w danym zespole było dobre, a co nie funkcjonowało. Wiem, że Jurek wiele razy stawał w obronie kolegów. Jednocześnie musiał uczyć się zarządzania drużyną, gdy spotykał się z prezesami, by np. ustalać zasady premiowana. To doświadczenie było dla niego bezcenne i jestem przekonany, że dzięki niemu łatwiej było później Jurkowi rozpocząć pracę w roli trenera.

- Moglibyśmy analizować całą karierę trenerską Jerzego Brzęczka w klubach, bo kilka już prowadził, ale najwięcej emocji wzbudzał okres jego pracy w reprezentacji. Wiadomo, że wykonał postawione przed nim zadania, a i tak został zwolniony, bo był krytykowany za styl gry drużyny. Jak pan ocenia tamte wydarzenia?
- Wiele razy już o tym mówiłem. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że z racji naszej przyjaźni jestem nieobiektywny, ale staram się oceniać jego pracę z reprezentacją właśnie obiektywnie. Przegadałem z nim zresztą na ten temat kilka godzin. W mojej ocenie zwolnienie Jurka z reprezentacji było po prostu niesprawiedliwe. Pierwszym momentem, który o tym zadecydował była moim zdaniem zgoda Jurka, żeby odstawić od zespołu Damiana Salwina. To był pokaz siły Zbigniewa Bońka w stosunku do selekcjonera. Być może gdyby Jurek nie zgodził się na dymisję Salwina, to sam zostałby wcześniej zwolniony, ale w mojej ocenie to i tak był taki przełomowy moment. Powtórzę jeszcze raz, zwolnienie Jurka było największą niesprawiedliwością, jaką w tym zawodzie można sobie wyobrazić. Może gra reprezentacji nie wyglądała super, ale oceńmy to na chłodno. Czy jeśli coś ustala się zatrudniając trenera, przedstawia się mu oczekiwania, a gdy ten później wykonuje wszystkie zadania, to zwolnienie z pracy jest uczciwe? Niech każdy sobie odpowie na to pytanie.

- Mówiło się, że Jerzy Brzęczek nie miał najlepszych relacji z zawodnikami reprezentacji, szczególnie tymi czołowymi…
- Na pewno Robert Lewandowski jako kapitan Jurkowi nie pomógł w tym, żeby on dalej był trenerem. Przypuszczam, że Robertowi było to obojętne czy Brzęczek dalej będzie selekcjonerem czy nie. I tak jednak na końcu decyzję podejmował prezes Boniek. I jeśli ktoś daje drugiej osobie słowo, umawia się na coś, a później nie wywiązuje się z obietnicy, to jest to bardzo przykre. Z kadrą sytuacja potoczyła się później tak jak potoczyła... Wiadomo, co zrobił Paulo Sousa. Myślę zatem, że jeszcze bardzo długo Zbigniewowi Bońkowi będzie stała w gardle ość, którą sam sobie tam wsadził.

- Wiadomo, że praca z reprezentacją oznacza, że jest się na świeczniku, również tym medialnym. Jerzy Brzęczek nie pomógł sobie tym, że nie był za bardzo otwarty na media. Również publikacja jego autobiografii w takim terminie, a nie innym nie pomogła.
- Możliwe, że to wszystko nie działało na jego korzyść. To wszystko w jakimś stopniu wynikało z charakteru Jurka, który czasami woli się odciąć od pewnych spraw niż brać udział w „przestrzeliwaniu się” na konferencjach prasowych. Ja uważam, że mógł przyjąć inną politykę PR-ową. Mógł np. udzielić wywiadu, nawet wybrać znanego, ale jednocześnie rzetelnego dziennikarza, z którym by usiadł i odpowiedział na wszystkie pytania. Nawet te najtrudniejsze. Mam przeświadczenie, że to mogłoby mu pomóc. Może wtedy spojrzenie środowiska piłkarskiego na Jurka mogłoby się zmienić, ocieplić. Jestem natomiast przekonany, że to wszystko było dla niego nauką, która pomoże mu teraz, gdy przejął Wisłę Kraków. A na koniec wątku reprezentacyjnego warto podkreślić, że do dzisiaj Jurek zachowuje się z klasą. Nie uderza w nikogo, a gdyby opowiedział parę rzeczy z kulisów tej reprezentacji, to wiele osób mocno by się zdziwiło…

Tu możesz sprawdzić, jaką wartość mają obecnie nowi i dawni piłkarze Wisły Kraków oraz jak długo obowiązują ich kontrakty. Przejdź do galerii, przesuwając zdjęcia w prawo.

Wisła Kraków. Nowe wyceny piłkarzy i całej drużyny "Białej G...

- Teraz Jerzy Brzęczek wraca do trenerskiej pracy. Pan oglądał na żywo ostatni mecz Wisły, bo komentował pan spotkanie ze Stalą Mielec dla stacji Canal Plus. I chyba zgadzamy się, że bardzo trudne zadanie przed trenerem Brzęczkiem, żeby ten zespół szybko postawić na nogi?
- Trudno, bardzo trudno oglądało się ten mecz. O ile można było zakładać, że Wiśle będzie bardzo ciężko powalczyć o cokolwiek w Częstochowie, o tyle w spotkaniu ze Stalą chyba wszyscy liczyli, że zobaczą coś zupełnie innego. Problem w tym, że ja już jesienią komentując mecze Wisły nie wiedziałem za bardzo czego się spodziewać. To czego nie widziałem w meczu ze Stalą, to żadnej reakcji. Zespół przez 45 minut grał tak jak grał, bardzo słabo. W drugiej połowie nie zmieniło się kompletnie nic. Jedynie Fernandez na moment zaproponował coś nowego, ale po dziesięciu, piętnastu minutach i on zgasł. Widziałem ogromny marazm. Podobny do tego, co Legia zaprezentowała dzień później w meczu z Wartą. Można nawet się zastanawiać, która z tych drużyn wypadła gorzej. Oglądając mecz na stadionie w Krakowie, patrzyłem jak zachowują się trybuny. Widziałem jak kibice łapali się za głowy, jak z niedowierzaniem patrzyli na to, co się dzieje. Widać było, że to nie jest to, czego kibic Wisły oczekuje. A kibice Wisły naprawdę są wyrozumiali i nawet jeśli gra nie do końca się układa, potrafią docenić serce, jakie zawodnicy zostawiają na boisku. Tego jednak też z jakiegoś powodu w grze nie było widać. Te sprawy Jurek poukłada szybko. Pozostaje pytanie, jakie są wyniki badań? Na jakim etapie przygotowania jest ta drużyna? Bo trener może mieć plan, ale wiele zależy właśnie od przygotowania. Jeśli zawodnicy szybko złapią, uwierzą w to, co zaproponuje im Jurek, to pójdzie to szybciej w dobrą stronę. Myślę, że Jurek też po to wziął do sztabu Radka Sobolewskiego, bo z nim będzie mu łatwiej i szybciej wejść w tę szatnię. Obaj mają podobny charakter, obaj mogą stworzyć bardzo dobry duet. Myślę również, że po to Jurek wziął też do sztabu Damiana Salwina, żeby pomógł psychologicznie podnieść niektórych zawodników, którzy będą tego potrzebować. Taktycznie, piłkarsko Jurek obroni się natomiast na pewno. Trenerem reprezentacji nie zostaje się po znajomości. Trzeba mieć odpowiednie walory, warsztat, żeby nim zostać. Powiem jeszcze szczerze, że spodziewałem się, że Jurek trenerem Wisły zostanie już latem, ale pewnie rany po reprezentacji nie były jeszcze wtedy w pełni zagojone.

- Teraz wybór Jerzego Brzeczka na trenera Wisły był dla pana oczywisty?
- Tak. Jak tylko usłyszałem, że zwolniono trenera Adriana Gulę, natychmiast wysłałem SMS-a do Jurka, że pewnie spotkamy się w Krakowie. Nie odpowiedział od razu. Po dłuższym czasie przyszła jednak odpowiedź, że jeszcze zobaczymy jak się sprawa rozwinie. Dla mnie byłoby to jednak nieracjonalne, gdyby Kuba, Dawid nie wybrali Jurka na trenera tylko dlatego, że jest ich wujkiem. To praca ma się obronić i nie ma sensu dopisywać do tego jakiejkolwiek niepotrzebnej ideologii. Historia futbolu zna wiele takich sytuacji gdy w jednym klubie, drużynie spotykają się ojcowie, synowie, wujkowie w różnych rolach. Przykładowo w Porto Sergio Conceicao ma w drużynie syna, którego wystawia i nikt tam sobie specjalnie tym głowy nie zawraca. A u nas od razu szuka się niepotrzebnych podtekstów.

- Jakiego futbolu w wykonaniu Wisły spodziewa się pan pod kierunkiem Jerzego Brzęczka już w najbliższym meczu?
- Myślę, że wiślacy nie czują się słabsi od Stali Mielec, choć z nią przegrali. Nie czują się też słabsi od Górnika Łęczna. Mają też świadomość powagi sytuacji. Porażka ze Stalą na pewno mocno ich zabolała, ale jeśli Wisła złapie swój rytm, piłkarze uwierzą w siebie, a w meczu z Górnikiem wyjdzie im jedna, druga akcja, to poczują się pewnie. Jurek będzie stymulował zespół. Piłkarze dostaną bardzo dokładne uwagi. Już w przerwie np. dostaną wycinki akcji, zobaczą, co powinni skorygować w ustawieniu. W tym wszystkim musimy jednak również pamiętać, że jest również rywal. A Bartek Śpiączka zdemolował już w tym sezonie niejedną defensywę. Będę komentował ten mecz i z wielką ciekawością będę przyglądał się czy „nowa miotła” w Wiśle zadziała już od pierwszego meczu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Grzegorz Mielcarski: Jerzy Brzęczek wymaga przede wszystkim od siebie - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24