Wisła Kraków. Jakub Krzyżanowski: Marzę o tym, żeby zadebiutować już wiosną

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
W czwartek 19 stycznia Jakub Krzyżanowski skończył 17 lat. Mimo młodego wieku, obrońca Wisły Kraków odważnie stawia pierwsze kroki w dorosłym zespole „Białej Gwiazdy” i zbiera doświadczenie na zgrupowaniu w Antalyi. Nam opowiedział nie tylko o tym, co dzieje się w Turcji.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Rozmawiamy w dniu twoich siedemnastych urodzin, więc zacznę od pytania czy na zgrupowaniu w Antalyi były życzenia, tort?
- Były, były. Zjadłem torcik, ale sam, bo reszta musi dbać o dietę. Tylko ja wyjątkowo dostałem zielone światło, żeby w dniu urodzin zjeść kawałek. Wszyscy złożyli mi życzenia. Dostałem prezent w postaci poduszki, oczywiście wiślackiej. Prosto z naszego oficjalnego sklepu Wisły Kraków!

- A jak u ciebie ze zdrowiem, bo dochodziły mnie sygnały, że jest jakiś problem, że dopadła cię infekcja?
- Rozchorowałem się po sparingu z Wisłą Płock. Przez trzy dni pauzowałem, musiałem dojść do siebie. Moja pierwsza styczność z piłką po chorobie miała miejsce w sparingu z Szachtarem Donieck. Myślę, że to przeziębienie to efekt tego, że obciążenia na obozie są naprawdę duże i organizm przez to, że jest trochę zmęczony, łatwiej łapie infekcję. Nie tylko ja chorowałem, paru innych kolegów miało podobne problemy. Dla mnie najważniejsze, że już jestem zdrowy, że zagrałem z Szachtarem i od czwartku wróciłem do treningów z drużyną.

- Jak w ogóle znosisz obciążenia treningowe, bo to twój pierwszy obóz z seniorami?
- Jeśli mówić o różnicach, to one są przede wszystkim w jakości na treningach. Mam tutaj na myśli umiejętności piłkarzy. To się da mocno odczuć, że zawodnicy czują piłkę, że wiedzą jak się poruszać po boisku. Jeśli natomiast chodzi o przygotowanie fizyczne, treningi siłowe, to wszystko jest robione z głową, dostosowane do indywidualnych możliwości zawodników. Nie mam dlatego żadnych problemów, żeby znosić większe obciążenia. Czuję się w tym bardzo dobrze. Może to jednak wynika też z tego, że z pierwszą drużyną trenowałem już jesienią. Jestem już zatem trochę przyzwyczajony do takich treningów. I cieszę się bardzo, że mam taką możliwości, bo mogę się tutaj wiele nauczyć. Przyszedł np. do nas teraz David Junca. To zawodnik, który grał w La Lidze na mojej pozycji, więc dla mnie to jest wielka sprawa, że mogę go podpatrywać, uczyć się od niego.

- Siedemnastolatkowi łatwo się jest odnaleźć w grupie starszych piłkarzy, którzy mają już jednak nieco inne priorytety w życiu, zainteresowania?
- Nie jest z tym tak źle, bo Wisła ma dość młodą szatnię. Zostałem bardzo dobrze przyjęty w drużynie, ale wiadomo, że w takiej grupie są zawodnicy w różnym wieku. Znałem wcześniej z zespołu juniorów Kacpra Skrobańskiego, Wiktora Szywacza. Oni bardzo mi pomogli wejść do pierwszej drużyny. Dzięki nim wszystko odbyło się bardzo płynnie.

- Dodatkowe obowiązki, jakie zwykle ma młodzież w drużynie piłkarskiej pewnie jednak trzeba wykonywać?
- Oczywiście. To jest zresztą normalne. Nie tylko ja jednak noszę sprzęt. Mam pomoc, jest nas kilku młodych w drużynie.

- Dostajesz sporo minut w sparingach. Jak w warunkach meczowych odnajdujesz się w dorosłej piłce?
- Jeszcze nie jest tak jak chciałbym w stu procentach. Muszę się poprawiać z każdym meczem. Myślę, że potrzebuję jeszcze kilku spotkań, żeby poczuć jak to wszystko funkcjonuje w seniorach. Bo widzę już doskonale, że futbol seniorski i juniorski to dwie różne rzeczy, praktycznie dwa różne światy.

- Można zaobserwować, że dużo rozmawiasz z trenerem Radosławem Sobolewskim, a gdy trochę podpytać o ciebie w Wiśle, to można też usłyszeć, że lubisz dociekać, dopytywać trenerów o wiele spraw. To powiedz, o czym tak rozmawiacie z trenerem?
- Jeszcze przed wyjazdem na ten obóz tak sobie obiecałem, że będę dużo pytał trenerów, również starszych zawodników o różne sprawy. Jestem bardzo młodym piłkarzem, a takie zgrupowanie to dla mnie idealny moment na to, żeby czerpać od bardziej doświadczonych osób całymi garściami. Dlatego pytam. I to nie tylko o taktykę, o to jak się zachowywać na boisku, ale również o inne sprawy, np. jak funkcjonować jako zawodowy piłkarz czy jak się odnaleźć w takiej grupie jak dorosły, piłkarski zespół. To są wszystko rzeczy, które mogą się przydać takiemu młodemu chłopakowi jak ja.

Wisła Kraków. Kolejny tydzień w Turcji, kolejne dni ciężkiej pracy

- Chcesz powiedzieć, że taką masz naturę, że lubisz dociekać, lubisz wszystkiego się dowiedzieć?
- Nie wiem jak to odbierają inni, ale ja o sobie mogę powiedzieć tyle, że jak czegoś nie wiem, to zawsze staram się pójść i zapytać odpowiedniej osoby.

- Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej, bo w Wiśle grasz jako lewy obrońca, ale w różnych serwisach prezentowany jesteś również jako środkowy defensor?
- To chyba wynika z tego, że w młodzieżowych kadrach grałem w ustawieniu z trójką obrońców, a ja występuję jako ten lewy stoper. Czuję się bardzo dobrze jako lewy w ustawieniu z czwórką obrońców, ale bardzo dobrze odnajduję się też przy trzech obrońcach. Mogę grać wtedy właśnie jako ten lewy stoper, ale też jako lewy wahadłowy. Wydaje mi się jednak, że moją docelową pozycją jest lewa obrona. Zagram jednak wszędzie, gdzie każe mi trener. Wszędzie dam sobie radę.

- Masz jakiś wzór bocznego obrońcy, idola na tej pozycji?
- Jeśli chodzi o grę ofensywną to moim wzorem bocznego obrońcy jest Trent Alexander-Arnold. Może też dlatego, że jestem fanem Liverpoolu i często oglądam ich mecze. Ten piłkarz ma wielką jakość. Świetnie potrafi dośrodkować. Jeśli natomiast chodzi o wzór w grze obronnej to postawiłbym na Virgila van Dijka. Może to nie jest piłkarz, który gra na takiej pozycji jak moja, ale bardzo imponuje mi jak on ustawia się do krycia, jak potrafi grać jeden na jeden.

- Dla kibiców wciąż jesteś trochę anonimową postacią. Przypomnij zatem może jak do tej pory wyglądała twoja droga piłkarska?
- Zaczynałem w Bronowiance, a choć jestem młodszy, to występowałem w 2004 roczniku. To był bardzo dobry rocznik, bo jeździliśmy na turnieje, gdzie grały renomowane drużyny, nawet te z klubów ekstraklasy i dobrze sobie radziliśmy. Z tego zespołu Bronowianki wyszło kilku bardzo dobrych zawodników, którzy trafili później do znanych klubów. Nie tylko do Wisły, ale też Cracovii czy Hutnika. Grali wtedy z nami choćby Kacper Wolicki, który teraz jest w Stali Rzeszów, Jasiu Ziewiec, który jest w Cracovii czy Karol Sałamaj, który tak jak ja trafił do Wisły. Pewnie mógłby wymienić jeszcze paru innych. Do Wisły przeniosłem się w wieku trzynastu lat i od tamtej pory staram się pokonywać kolejne szczeble.

- To Wisła cię wypatrzyła czy ty sam się zgłosiłeś?
- W Bronowiance pracował z nami trener Patryk Jałocha, który w pewnym momencie przeniósł się do Wisły. I to on pociągnął mnie za sobą. Trafiłem pod jego skrzydła.

- Skoro zaczynałeś w Bronowiance, to rozumiem, że pochodzisz z Bronowic?
- Tak, konkretnie z Bronowic Małych.

- Czyli z miejsca, gdzie większość kibicuje Wiśle, zgadza się?
- Zdecydowanie! Ja też od małego chodziłem na mecze Wisły. Kibicowaliśmy z tatą, z bratem. Można powiedzieć, że wiślakiem jestem od najmłodszych lat.

- Zostawmy na moment Wisłę, bo jesteś też młodzieżowym reprezentantem Polski. Akurat w dniu twoich siedemnastych urodzin przyszło kolejne powołanie do reprezentacji U-17 na towarzyskie mecze z Norwegią, Belgią i Szwecją. Jeśli chodzi o marzenie na najbliższe miesiące to jest nim awans do młodzieżowych mistrzostw Europy, w eliminacjach, do których dobrze radziliście już sobie jesienią?
- To jest nasz cel od początku tej drużyny i myślę, że bardzo realny. Mamy naprawdę mocny zespół. Ten towarzyski turniej w Hiszpanii ma nas do tego jeszcze lepiej przygotować. A ja oczywiście mam nadzieję, że powołania dostanę też na te decydujące mecze w eliminacjach, które czekają nas wiosną.

- Trochę rozmawiamy o reprezentacji, ale jak widzisz wiosnę w Wiśle? Skoro trener Radosław Sobolewski jasno stawia sprawę, że awansowałeś w hierarchii lewych obrońców na drugie miejsce, to pewnie marzy ci się debiut w oficjalnym meczu już w najbliższych miesiącach…
- Pewnie, że o tym marzę! Odkąd zaczynałem grać w piłkę, marzyłem o czymś takim. I taki teraz będzie mój cel na wiosnę, żeby zadebiutować w pierwszej drużynie. Ale mam też świadomość, że aby tak się stało, musi się na to złożyć kilka rzeczy. Powiem zatem może inaczej, podstawowym celem niech będzie jak najwięcej nauki, jak najwięcej zdobytego doświadczenia i pracy. A jak to wszystko się poskłada, dojdą do tego pozytywne noty u trenerów, to myślę, że debiut będzie naturalną konsekwencją.

Wisła Kraków. Wnioski po pierwszym tygodniu zgrupowania „Bia...

- Gdy przygotowywałem się do rozmowy z tobą, usłyszałem od jednej z osób, żeby zapytać cię o bramkę w juniorskich derbach z Cracovią. O co chodzi?
- No udało mi się strzelić. Po rzucie rożnym piłka spadła mi pod nogi i wykończyłem akcję w najprostszy sposób, w jaki się dało. Piłka wpadła do siatki na 2:0 i rzeczywiście było to dla mnie duże przeżycie, bo jak dla każdego wiślaka gol w derbach to coś specjalnego. Dlatego wspominam ten moment bardzo dobrze, choć cieszę się oczywiście z każdej zdobytej bramki.

- Jak wygląda twoje życie poza piłką nożną?
- Chodzę do liceum w Myślenicach, z którym Wisła ma podpisaną umowę. Mieszkam też w internacie przy szkole i blisko naszej bazy treningowej. Dlatego większość czasu spędzam na co dzień w Myślenicach, gdzie wszystko mam bardzo blisko siebie. Łatwo nie jest, bo poziom w szkole jest naprawdę wysoki i trzeba się mocno przykładać. Ale to bardzo dobrze, bo w życiu też trzeba mieć na wszelki wypadek plan B, gdyby coś w piłce poszło nie tak. Na razie uczę się w drugiej klasie, więc do matury jest jeszcze dużo czasu.

- W twoim wieku młodzież często mocno udziela się w mediach społecznościowych, ale jeśli popatrzeć na twoje profile, to można odnieść wrażenie, że założyłeś je chyba tylko po to, żeby obserwować innych. Mało tam aktywności z twojej strony.
- No trochę tak jest, bo ja nie za bardzo mam pomysły, co mógłbym tam wrzucać. Bardziej mi te profile służą do tego, żeby sobie popisać ze znajomymi czy rzeczywiście podpatrzeć co tam się w świecie dzieje. Chyba nie ciągnie mnie za bardzo do udzielania się w mediach społecznościowych. Jestem bardziej analogowy…

- Piłka nożna to dla ciebie cały świat czy są inne zainteresowania?
- Generalnie lubię różne sporty. Poza piłka nożną pasjonuje mnie Formuła 1. Proszę podkreślić, że kibicuję Ferrari. Jestem fanem tego teamu. Można powiedzieć, że kolor czerwony idzie za mną przez życie, bo Wisła, Liverpool i Ferrari… Lubię też pograć w tenisa, interesuję się tą dyscypliną. No, ale futbol jest oczywiście w tym wszystkim najważniejszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jakub Krzyżanowski: Marzę o tym, żeby zadebiutować już wiosną - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24