Wisła Kraków. Jerzy Brzęczek: Zabrakło nam konsekwencji w drugiej połowie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz, Wojciech Matusik
Tym razem trener Jerzy Brzęczek nie miał powodów do zadowolenia. Wisła Kraków przegrała pierwszy mecz w sezonie. Choć prowadziła 1:0, poległa w Tychach z GKS-em 1:3.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Gratuluję GKS Tychy i trenerowi Nowakowi tego zwycięstwa - powiedział Jerzy Brzęczek. - My w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, mieliśmy wiele sytuacji, ale nie zamknęliśmy tego meczu. Później strzeliliśmy bramkę samobójczą, co spowodowało, że w drugiej połowie zabrakło nam konsekwencji. Popełniliśmy przy dwóch bramkach błędy w ustawieniu i to drużyna GKS Tychy bezlitośnie wykorzystała.

Dopytywaliśmy trenera Brzęczka o bramki, w drugiej połowie, przy których Wisła odsłoniła praktycznie całą swoją prawą stronę. Szkoleniowiec tłumaczy: - Zabrakło asekuracji. Padły dwie identyczne bramki, nie zablokowaliśmy dośrodkowania. I później również w środkowej strefie w świetle bramki zabrakło asekuracji. Piłki były bardzo dobrze dograne, a do tego doszło nasze złe ustawienie i oni to bezlitośnie wykorzystali. Zwracaliśmy uwagę zawodnikom na piłki z bocznego sektora i dośrodkowania. Niestety, nie zablokowaliśmy tego i straciliśmy dwie bramki.

Na koniec zapytaliśmy Jerzego Brzęczka o zmianę Michała Żyry, który dość wcześnie opuścił plac gry. - Michał zszedł z boiska z powodów zdrowotnych. Miał zawroty głowy. Kilkanaście dni temu przechodził COVID. Dzisiaj jego samopoczucie, ból głowy zadecydował o jego zmianie - wyjaśnił trener Wisły.

Dużo więcej powodów do zadowolenia miał trener GKS-u Tychy Dominik Nowak. Rozpoczął od długiego podsumowania meczu: - Jeśli chodzi o całe spotkanie, to pierwsza połowa była jakościowo słaba w naszym wykonaniu. Szczególnie jeśli chodzi o ten element, który szwankuje u nas. Chodzi mi o decyzyjność, szybsze granie, dokładność podań. W ofensywie dopiero ruszyliśmy w momencie gdy zdobyliśmy wyrównującą bramkę. Do organizacji gry w defensywie nie można mieć wiele zastrzeżeń, bo mieliśmy taki pomysł, żeby z jednej strony zakładać wysoki pressing na przemian z niskim. Wiedzieliśmy, w których sektorach to robić i całkiem obiecująco to wyglądało, choć jeszcze wiele pracy przed nami. W drugiej połowie dokonaliśmy korekt. Chcieliśmy wymóc na zespole, żeby zaczął grać dokładniej i żebyśmy mądrze wyprowadzaliśmy szybki atak, ale też dłużej utrzymywali się przy piłce. Widzieliśmy, że jak oddawaliśmy piłkę rywalowi, to znów byliśmy w niskim pressingu. Naprawdę była jednak dobra organizacja gry w niskim pressingu. Chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. Łatwiej mi o tym mówić po wygranym meczu. Uważam, że nie do końca szanse były równe. Rozumiem, że GKS Tychy grał niedziela, środa, sobota, ale Wisła grała piątek, wtorek, sobota. Na przestrzeni czasu jest to bardzo istotne, a my zawsze mieliśmy jeden dzień mniej na odpoczynek od przeciwnika. Nam się to wszystko nawarstwiało, ale pod względem fizycznym jesteśmy dobrze przygotowani, a chłopaki wybiegali odpowiednio to spotkanie. Trzeba może pochylić się nad takimi zespołami jak GKS Tychy, żeby szanse wyrównywać. Być może ten głos gdzieś dotrze. Wiemy, ile jest pracy przed nami, ale zespół był zmotywowany. Świetny był też doping kibiców, za co dziękujemy. Ja wtopiłem się w to wszystko na sam koniec, ale żyję z tym zespołem i powiedziałem chłopakom, że taki mecz musi nas napędzić, żeby po takim spotkaniu również zagrać w taki sposób następne.

Nowak był pytany o dwie bramki z drugiej połowy, zdobyte po niemal identycznych akcjach. - Rzeczywiście, nie tylko prawą stronę Wisły chcieliśmy wykorzystać - powiedział szkoleniowiec. - Wiedzieliśmy, że boczni obrońcy Wisły Wachowiak i Jaroch mają dużo atutów w ofensywie, ale mają też swoje mankamenty w grze obronnej. Zawsze jest coś kosztem czegoś. Wiedzieliśmy, że oni będą grać wyżej, bo tak Wisła buduje swoje akcje. I chcieliśmy wykorzystać miejsce w tych strefach. Mogliśmy to robić już w pierwszej połowie, ale nie do końca nam to działało. W drugiej połowie wyglądało to już znacznie lepiej i właśnie po akcjach z naszej lewej strony padły dwie bramki.

Trener GKS-u Tychy cieszył się, że jedną z bramek strzelił Damian Rumin.
- Cieszę się, że się przełamał - powiedział. - Bardzo cierpiał już później fizycznie. To było widać. Gdybyśmy mieli taką technikę jak mają zespoły, żeby podglądać intensywność biegania, to pewnie byłoby łatwiej dokonywać zmiany. Ale też było widać na boisku i zastanawialiśmy się już przed bramką czy go nie zmienić. Później strzelił bramkę, a że wstępują wtedy dodatkowe siły w zawodnika, to jeszcze chwilę został na boisku. Myśleliśmy, że strzeli drugą i przy owacjach będziemy go mogli zmienić. Zrobił swoje tym razem. Już wcześniej miał parę sytuacji w poprzednich spotkaniach. Szkoda, że ich nie zamienił na bramki. Cieszę się również, że było tam dwóch, trzech zawodników, którzy w tych akcjach uczestniczyli.

Jeden z dziennikarzy zapytał Dominika Nowaka, czy nie przeszkadzało mu to, że był całkiem przemoczony, że jego koszula była cała w wodzie, gdy nad stadionem rozpętała się ulewa.
- Ja już nie czułem, że jest mokra, byłem z zespołem - powiedział szkoleniowiec. - Na nas spada duża krytyka, w piłce to jest normalne, ale chcę podkreślić, że ten zespół jest budowany od samego początku. Ta wizja, którą chcemy wprowadzić, to też jest wizja gry ofensywnej, ale ona nie będzie tak się zazębiała, jeśli nie będzie pewnych impulsów. Nie mieliśmy wszystkich piłkarzy od początku okresu przygotowawczego. Absolutnie nie jest to zarzut pod adresem moich włodarzy, bo ja wiedziałem, że tak będzie. Zawodnicy dochodzili po tygodniu, dwóch, a później trafił nam się jeszcze ten nieszczęsny mikrocykl, o którym mówiłem. Ten zespół potrzebuje pracy, my wiele rzeczy robimy. Teraz mamy znów wydłużony czas, bo gramy dopiero w poniedziałek. Dobrze, drużyna dostała trzy dni wolnego. To nas zregeneruje i przygotuje do pełnego mikrocyklu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jerzy Brzęczek: Zabrakło nam konsekwencji w drugiej połowie - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24