Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Mam nadzieję, że w Szczecinie zobaczymy już trochę inną Wisłę

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- My doskonale wiemy, jakie perturbacje były w klubie przez ostatnie lata i że teraz doszliśmy wreszcie do momentu, gdy możemy skupić się tylko na codziennej pracy. Dlatego nie ma co szukać łatwych tłumaczeń. Wierzę, że ciężką pracą doprowadzimy do sytuacji, w której kibice będą mogli być z nas zadowoleni, a nasza gra będzie ciekawa i skuteczna - mówi obrońca Wisły Kraków Maciej Sadlok.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Nie zaczął się dla Wisły sezon w taki sposób, jak oczekiwaliście. Dwa tygodnie przerwy sprawią, że w Szczecinie zobaczymy już inną, lepszą „Białą Gwiazdę”?
- Wszyscy tego by sobie życzyli. Chciałbym powiedzieć, że tak będzie, ale to będą tylko słowa, a w piłce nożnej różnie bywa, więc trzeba zapracować na efekty na boisku. Dlatego nie chcę składać żadnych deklaracji. Mam świadomość, że w tym sezonie zaliczyliśmy falstart. Wiem, że to, co zrobiliśmy w Pucharze Polski będzie za nami długo się ciągnąć, bo takie rzeczy po prostu nie powinny się przytrafiać. Po dwóch pierwszych meczach ligowych też nie wygląda to „różowo”. W przerwie na mecze reprezentacji pracujemy jednak mocno. Ta drużyna buduje się na nowo i wiemy, że mamy jeszcze dużo rzeczy do poprawy, żeby to wszystko funkcjonowało lepiej. Widać, że jeszcze nie wygląda to tak, jak powinno, choć ostatni sparing wlał w nasze serca trochę optymizmu. Już nawet nie chodzi o to, że wygraliśmy ze Stalą Mielec 2:0, ale bardziej o to, że były w tym spotkaniu już symptomy lepszej gry.

- Kibice długo czekają na taki mecz Wisły, po którym mogliby powiedzieć, że to było od 1 do 90 minuty dobre spotkanie, solidne i przy pełnej kontroli. Jeśli mocniej się zastanowić, to ostatni raz w taki sposób zagraliście w marcowych derbach z Cracovią. Później były już co najwyżej fragmenty dobrej gry, które owszem pozwalały wam wygrać niektóre mecze, ale takie wzorcowego spotkania trudno się doszukać od wielu miesięcy.
- Trudno polemizować z faktami, bo tak to rzeczywiście wygląda. Też chcielibyśmy grać co tydzień mecze, które kontrolujemy od początku do końca. Szczerze jednak mówiąc, musimy jeszcze chwilę poczekać, bo na to składa się kilka czynników. Mamy jednak również świadomość, w jakich warunkach funkcjonujemy. My doskonale wiemy, jakie perturbacje były w klubie przez ostatnie lata i że teraz doszliśmy wreszcie do momentu, gdy możemy skupić się tylko na codziennej pracy. Dlatego nie ma co szukać łatwych tłumaczeń. Wierzę, że ciężką pracą doprowadzimy do sytuacji, w której kibice będą mogli być z nas zadowoleni, a nasza gra będzie ciekawa i skuteczna.

Jakub Błaszczykowski kupił trzy apartamenty w wieżowcu Złota 44

Jakub Błaszczykowski z Wisły Kraków zainwestował w luksusowe...

- Z czego biorą się wasze mankamenty? Np. bardzo duże przestrzenie między formacjami. Również to, że jesteście często spóźnieni z doskokiem do rywali o jedno, dwa tempa, jak to miało miejsce np. przy drugiej bramce dla Śląska w niedawnym meczu. Czy to wynika z tego, że nie jesteście jeszcze w optymalnej formie fizycznej?
- Na pewno jest tak, że z tygodnia na tydzień wyglądamy lepiej pod względem fizycznym. Mam tutaj na myśli samo przygotowanie, ale również sprawy czysto piłkarskie, jak np. tzw. czucie piłki. Dużo też rozmawiamy na temat naszych mankamentów. Wiemy, co źle funkcjonuje, np. wspomniane za duże przestrzenie między formacjami. Może jest tak, że czasami lepiej jest się sparzyć na początku sezonu i wyeliminować większe błędy, jakie popełniamy jako cała drużyna. Nie mam tutaj na myśli błędów indywidualnych, bo te zawsze będą się przytrafiać. Możemy natomiast poprawić funkcjonowanie drużyny jako całości. Dużo nad tym pracowaliśmy ostatnio i mocno wierzę, że ta praca przyniesie efekty już w najbliższych czasie. Mam nadzieję, że w Szczecinie zobaczymy już trochę inną Wisłę. Taką, która nie powiela cały czas tych samych błędów.

- Zdaje pan sobie sprawę, że ewentualna porażka sprawi, że możecie znów wpaść w spiralę przegranych i demony z poprzedniego sezonu powrócą?
- Wiemy o tym i dlatego chcemy do tego nie dopuścić. Mamy świadomość, jak później ciężko jest się wydostać z trudnej sytuacji. Doskonale pamiętamy, jak to wyglądało w poprzednim sezonie i musimy zrobić wszystko, żeby to już się nam nie przytrafiało. Przy tym wszystkim nie można jednak tej drużyny skreślać po dwóch kolejkach. Oczywiście mamy świadomość, że punktów powinno być więcej i gra powinna być lepsza, ale nie ma mowy o spuszczaniu głów. Każdy ma swoje ambicje. Ta drużyna jako całość również. To jest jednak moment, gdy szukamy optymalnego składu, który zacznie funkcjonować jak dobrze naoliwiona maszyna. Pamiętajmy przy tym, że zespół jest w przebudowie i na pewne sprawy potrzeba czasu.

- Trochę uprzedził pan moje następne pytanie, bo chciałem zapytać o formację obrony. Zagraliście trzy mecze o stawkę w nowym sezonie, a w każdym obrona wychodziła na boisko w innym składzie. To pewnie nie ułatwia zadania?
- Nie ułatwia, bo szczególnie w obronie stabilizacja jest ważna. Czasami jednak trzeba chwilę poczekać na wykrystalizowanie się optymalnego zestawienia. Ja wierzę, że ten proces powoli dobiega końca i dochodzimy do momentu, w którym skład będzie optymalny.

- A pan ja się czuje na początku sezonu? Chęci do ofensywnych wejść widać w pana grze dużo, ale błędów w obronie też nie brakuje.
- Zawsze patrzę przede wszystkim przez pryzmat drużyny i na pewno w tym momencie nie ma z czego być zadowolonym. Jeśli natomiast chodzi o mnie, to zawsze krytycznie podchodzę do swoich występów. Gdy analizuję swoją grę, widzę błędy. Wierzę, że moja forma pójdzie w górę i będę dawał zespołowi więcej. Takie mam ambicje i nie jestem zadowolony z tego, co prezentowałem do tej pory.

- Jak ocenia pan swojego nowego konkurenta na lewą obronę, czyli Dawida Abramowicza? Sparing ze Stalą Mielec pokazał, że możecie razem dobrze współpracować. Abramowicz, który zagrał w pomocy, strzelił bramkę z pana podania.
- Tak się złożyło, że w meczu ze Stalą udało nam się wspólnie zapracować na gola. To pozytyw. Wisła musi mieć zawodników, którzy będą przychodzić do klubu i z marszu będą dawali jakość. Nie ma czasu na to, żeby każdy aklimatyzował się nie wiadomo, jak długo. To pozytywna sprawa, że Dawid wszedł z marszu do drużyny. Pewnie jemu, jako Polakowi, jest trochę łatwiej, bo zna realia naszej piłki. I to nawet jeśli nie grał do tej pory w ekstraklasie. To nie jest młody zawodnik, ma dużo doświadczenia i wiem, że nam pomoże w odniesieniu sukcesów.

- Abramowicz może pójść w ślady Rafała Pietrzaka czy Jakuba Bartkowskiego, którzy też trafiali do Wisły z I ligi, a później świetnie odnajdywali się w ekstraklasie?
- Oczywiście, że może! Losy zawodników różnie się układają. Są tacy, którzy już w bardzo młodym wieku wskakują na bardzo wysoki poziom, a są tacy, którzy tego czasu potrzebują trochę więcej. Dobry przykład to Igor Lewczuk, który piłkarsko długo dojrzewał, z Polski wyjechał w wieku 31 lat, a jednak do dzisiaj prezentuje bardzo wysoki poziom. Może tak będzie z Dawidem, że przed „trzydziestką” wszystkich nas bardzo pozytywnie zaskoczy.

- Widzi pan scenariusz, w którym razem gracie w podstawowym składzie? Np. w układzie pan na obronie, Abramowicz na lewym skrzydle, albo pan na środku defensywy, a on na lewej flance?
- Na pewno widać, że Dawid jest piłkarzem, który najlepiej czuje się z boku boiska, lubi czuć linię. Czy będziemy grać razem, nie wiem. To już będzie zależało do trenerów, ale takie warianty ustawienia również trenujemy. Mnie osobiście wielkiej różnicy nie robi, czy gram na bocznej obronie czy w środku. Na obu pozycjach grałem bardzo długo. Ważne, żeby były przygotowane różne warianty, bo nie zapominajmy, że w tym wszystkim liczy się przede wszystkim dobro drużyny.

- Na koniec chciałem zapytać o waszego najbliższego rywala, Pogoń Szczecin, która wystartowała lepiej od was. „Portowcy” co prawda przegrali na inaugurację z Cracovią, ale później potrafili wygrać na stadionie Piasta Gliwice, a w Pucharze Polski w starciu z III-ligowym Podhalem Nowy Targ zrobili to, czego wam nie udało się dokonać w Ostrowcu Św. Jeśli sięgnąć pamięcią, to w ostatnich latach w Szczecinie łatwo o punkty Wiśle nie było. Teraz też nie zapowiada się na przyjemny niedzielny spacerek…
- Pogoń rzeczywiście wystartowała lepiej, na pewno mogą mieć lepsze morale, bo wygrane zawsze je budują. W Gliwicach wygrali, ale mieli tam też trochę szczęścia. Może teraz ono dopisze nam. Szczęściu jednak trzeba będzie pomóc, bo nikt przed Wisłą się nie położy i nikt punktów za darmo nam nie da. Wierzę natomiast, że stać nas będzie na dobry, solidny mecz i z takim nastawieniem pojedziemy do Szczecina.

Wisła Kraków montuje skład na sezon ekstraklasy 2020/2021. W tym miejscu informujemy o wszystkich faktach i plotkach związanych ze zmianami w drużynie "Białej Gwiazdy".

Wisła Kraków. Transfery, wypożyczenia, kontrakty, plotki - n...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Mam nadzieję, że w Szczecinie zobaczymy już trochę inną Wisłę - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24