Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Nie chciałbym oglądać takiego meczu, jak derby z trybun

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Przed Wisłą Kraków teraz dwa wyjazdowe mecze. W niedzielę z Wisłą w Płocku, a w środę w Pucharze Polski z Błękitnymi w Stargardzie. Obrońca „Białej Gwiazdy” Maciej Sadlok wierzy, że to będą mecze, które nieco zmienią oblicze drużyny. Takiej, która dobrze radzi sobie na swoim stadionie, a znacznie gorzej na wyjazdach.

- Brakuje nam konsekwencji w meczach wyjazdowych, brakuje nam stabilizacji - nie kryje Sadlok. - Mamy tego pełną świadomość. To jest coś, nad czym musimy dużo pracować. Ta drużyna ma jeszcze trochę mankamentów, które trzeba starać się wyeliminować. Wiemy, gdzie jeszcze są braki, co trzeba poprawić. Mocno jednak wierzę w tę ekipę. Uważam, że ten zespół ma duży potencjał i przyjdzie taki moment, że na wyjazdach będziemy czuli się, jak u siebie. W ostatnim meczu w Kielcach trochę tak mogliśmy się nawet poczuć, bo przyjechała za nami liczna grupa kibiców i za to ich wsparcie im dziękujemy.

Maciej Sadlok wierzy, że lepsza gra na wyjazdach przyjdzie już od najbliższych spotkań. W pierwszym z nich obrońca Wisły będzie musiał nie tylko starać się grać, jak najlepiej, ale również bardzo uważać. Sadlok ma bowiem trzy żółte kartki na koncie. Kolejna wyeliminuje go z gry w derbach Krakowa.
- Staram się o tym nie myśleć, ale… od tygodnia cały czas o tym myślę – zdradza zawodnik. - To siedzi w głowie. Jak człowiek ma trzy kartki, to normalną sprawą jest, że myśli się o tym i obawia się pauzy. Nie chciałbym oglądać tak wielkiego meczu, jak derby z trybun. O kalkulacji mowy jednak nie ma. Miałem np. w Kielcach taką sytuację z Cebulą, gdy poszedłem wślizgiem bez najmniejszej kalkulacji.

We wspomnianym meczu z Koroną wiślakom przyszło długo grać w osłabieniu po czerwonej kartce Rafała Boguskiego. Celem na to spotkanie było zwycięstwo, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, krakowianie szanowali jeden punkt. - Nie gra się łatwo, jeśli tak długo trzeba sobie radzić w dziesięciu - tłumaczy Sadlok. - To był ciężki mecz, a remis trzeba szanować, bo Korona miała swoje okazje. Gdybyśmy jednak trochę dłużej utrzymali prowadzenie na początku drugiej połowy, to mogło się to inaczej skończyć. Z minuty na minutę rywale graliby bardziej nerwowo i pewnie mniej by im wtedy wychodziło. Choć powtarzaliśmy sobie w szatni, żeby szczególnie uważać w tych pierwszych minutach po przerwie, to akurat wtedy straciliśmy gola. Jak widać, piłka pisze różne scenariusze... Później próbowaliśmy jeszcze szukać swoich szans, ale tak naprawdę to zdecydowanie więcej pracy było w obronie niż w ofensywie.

To nad czym wiślacy na pewno muszą popracować w kontekście kolejnych spotkań, to asekuracja przy ich stałych fragmentach gry. W Kielcach po rzucie rożnym Wisły poszła kontra, zakończona wspomnianą czerwoną kartką dla Boguskiego. W drugiej połowie, po rzucie wolnym wykonywanym akurat przez Sadloka, ten nastąpiła szybka strata, wyszła szybka kontra, choć tym razem akurat zatrzymana już w środku pola.
- Nie ma co kryć, że dwa razy po naszych stałych fragmentach było duże zagrożenie - przyznaje Sadlok. - W drugiej sytuacji na szczęście bez konsekwencji, ale trzeba to bardzo dokładnie przeanalizować i skupić się mocniej, bo czasami jeden detal, jeden szczegół powoduje, że albo się przegrywa mecz, albo jest czerwona kartka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Nie chciałbym oglądać takiego meczu, jak derby z trybun - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24