Wisła Kraków. Marcin Baszczyński: Walkę o Wisłę trzeba dokończyć. Jeszcze trochę czasu to zajmie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Michał Gąciarz
- Oglądam czasami spotkania z początku XXI wieku i widzę, że w poszczególnych drużynach obcokrajowców to można było policzyć na palcach jednej ręki. To może skoro już mamy taką sytuację, jaką mamy, warto zastanowić się, czy nie pójść w tę stronę. Może skoro kluby muszą oszczędzać i to mocno, to niech dadzą szansę młodym, polskim chłopakom. Skoro kiedyś ekstraklasa spokojnie sobie radziła, sięgając po swoją młodzież, ale również po chłopaków z niższych lig, z charakterem, to może warto do tego wrócić - mówi Marcin Baszczyński, były piłkarz m.in. Wisły Kraków, a dzisiaj ekspert stacji Canal Plus Sport.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Ostatnio telewizje serwują mecze retro. Pozostaje pytanie, kiedy będziemy mogli oglądać mecze na żywo? Wierzy pan w to, że liga wznowi rozgrywki w maju?
- Myślę, że tak się stanie. Chyba, że tendencja, związana z pandemią tak niekorzystnie się obróci, że nastąpi gwałtowny przyrost zachorowań. W to ostatnie nie chce mi się jednak wierzyć, bo widać, jak jesteśmy zdyscyplinowani jako naród. Trzeba zatem wierzyć, że na koniec maja uda się wznowić rozgrywki. Wiem, że prezes Zbigniew Boniek, ludzie z PZPN i Ekstraklasy są bardzo zdeterminowani, żeby grać. Trzeba sobie jednocześnie uświadomić, że nie będzie to show, nie będą to wspaniałe widowiska, a bardziej obowiązek do wykonania. Trzeba dograć sezon do końca i tyle.

- Ze spadkami?
- Jeśli uda się rozegrać wszystkie kolejki do końca, to raczej regulamin się nie zmieni.

- Pytam o to, bo jednak sytuacja jest ekstremalnie różna od poprzednich sezonów. W praktyce będzie tak, że drużyny przystąpią jakby do nowych rozgrywek po bardzo długiej przerwie. Czy nie będzie wtedy za dużo loterii, jeśli chodzi o wyniki?
- Co do tego, że będzie dużo przypadkowości, jeśli chodzi o wyniki meczów, to ja wątpliwości nie mam. Tak naprawdę, gdyby wypunktować wszystkie elementy, które trzeba wziąć pod uwagę w tej sytuacji, to na końcu stanie jeden, wielki znak zapytania. I dotyczy to również samego przebiegu takich wznowionych rozgrywek. Chyba tylko przewaga Legii pozwala jej z większym spokojem myśleć o dokończeniu rozgrywek i zdobyciu tytułu mistrza Polski. Raczej tego warszawianie nie roztrwonią, choć różne rzeczy nasza polska piłka już widziała. Forma zawodników, ich przygotowanie fizyczne po takiej przerwie to będzie jednak - tak jak powiedziałem wcześniej - jeden, wielki znak zapytania.

- Z taką sytuacją, jak obecnie, jeszcze nikt nigdy nie miał do czynienia. Jest w związku z tym w ogóle w stanie ktoś przygotować się optymalnie do wznowienia rozgrywek?
- Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, to pewnie kilka tygodni wystarczy, żeby dojść do w miarę przyzwoitej formy. Z drugiej strony sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało, bo nawet jak były do tej pory przerwy między sezonami, to piłkarze mogli przynajmniej pobiegać, nie tracili aż tak dużo z przygotowania fizycznego. Teraz trenują w domach, a to nie zastąpi normalnych treningów na boisku. Nie ma na to szans. Do tego dochodzi czynnik psychologiczny. Piłkarze to tylko ludzie i jeden może odciąć się od tego wszystkiego, skupić na grze, a inny nie będzie tego potrafił. Jest naprawdę mnóstwo elementów, które będą decydować. Były też np. drużyny, które były królami swojego boiska, bo miały ogromne wsparcie trybun, którego teraz kompletnie zabraknie. I tak możemy wymieniać punkt po punkcie.

- Na wszystkich pandemia odbije się również finansowo. Jak pana zdaniem poradzi sobie z tym polska piłka, kluby i jaka rzeczywistość futbolowa czeka nas po pandemii?
- W telewizji sporo jest pokazywanych teraz meczów z dawnych lat, choćby w Canal Plus Sport. I tak oglądam czasami spotkania z początku XXI wieku i widzę, że w poszczególnych drużynach obcokrajowców to można było policzyć na palcach jednej ręki. To może skoro już mamy taką sytuację, jaką mamy, warto zastanowić się, czy nie pójść w tę stronę. Może skoro kluby muszą oszczędzać i to mocno, to niech dadzą szansę młodym, polskim chłopakom. Skoro kiedyś ekstraklasa spokojnie sobie radziła, sięgając po swoją młodzież, ale również po chłopaków z niższych lig, z charakterem, to może warto do tego wrócić.

- Można mieć wrażenie, że była nawet lepsza, choćby jeśli popatrzeć, jak polskie kluby radziły sobie w Europie…
- Właśnie. Dawaliśmy radę. Dla nas możliwość pokazania się w europejskich pucharach to była szansa, ale też wielka przyjemność. Szczególnie jeśli reprezentowało się klub, z którym człowiek mocno się identyfikował. Wróćmy do sytuacji, w której nie płaci się zawodnikom kontraktów z sufitu, w której nie goni się na siłę w tym względzie klubów z Zachodu, bo nas na to po prostu nie stać.

- Taki pomysł na mocniejsze postawienie na młodych Polaków z jednej strony może dać oszczędności, z drugiej być może sprawi, że zawodnicy będą bliżsi kibicom. Trochę jak pańskie pokolenie.
- Dzisiaj to się pozmieniało, bo kontakt piłkarzy z kibicami przebiega głównie z internecie poprzez portale społecznościowe. Myślę jednak, że kibic woli bezpośredni kontakt z piłkarzami. Rzeczywiście rodzi się wtedy taka specjalna więź. Tak nieco upraszczając, fajnie byłoby wrócić do czasów, gdy jeden czy drugi kibic na trybunach będzie mógł powiedzieć do drugiego, że z tym czy innym zawodnikiem kiedyś kopał piłkę na podwórku i cieszy się, że teraz ten kolega zaszedł tak daleko i gra w ekstraklasie.

- Na razie o tę więź będzie to tyle trudniej, że nie wiadomo, kiedy kibice wrócą na trybuny. Wsłuchując się w słowa rządzących, można dojść do wniosku, że mecze bez publiczności mogą być rozgrywane nawet do końca roku.
- Staram się z reguły optymistycznie podchodzić do życia i tak robię również obecnie, choć łatwo o to nie jest. Dlatego nie chcę wybiegać aż tak daleko. Skoncentrowałbym się na tym, co najbliżej, czyli dokończmy najpierw obecne rozgrywki. Jeśli jednak miałoby się to ciągnąć przez wiele miesięcy bez imprez masowych, bez kibiców na trybunach, to kluby jeszcze mocniej to odczują w swoich finansach. Szczególnie te, dla których wpływy z biletów stanowią znaczący element budżetu. Wtedy trzeba będzie naprawdę głęboko zastanowić się, jak to wszystko przeorganizować. Z drugiej strony jeśli wszystkie inne dziedziny mają wrócić powoli do normalnego funkcjonowania, a piłka nożna, sport nie, to trudno byłoby mówić, że wszystko jest już w porządku.

- Dużo mówimy o cięciach finansowych. Jednym z pierwszych klubów, w którym władze szybko doszły do porozumienia z piłkarzami w sprawie obniżenia zarobków, była Wisła Kraków. Chyba poprzednie lata, gdy klub walczył o przetrwanie, zahartowały wszystkich przy ul. Reymonta.
- Coś w tym jest. Wszyscy wiemy, co dzieje się w Wiśle od ponad dwóch lat, a nawet dłużej. Myślę, że klub, który przeszedł takie turbulencje, zawodnicy, którzy tyle przeszli, musieli teraz zachować się tak, jak zachowali. A nowi, którzy doszli niedawno, od razu mieli wyjaśnione, gdzie trafili. Jak zobaczyli też, jaka jest atmosfera na Wiśle, jak pomagają, jak walczą o klub kibice, wszyscy, to trudno, żeby ktoś się wyłamał. Tę walkę o Wisłę trzeba jednak dokończyć. Myślę, że jeszcze trochę czasu zajmie, żeby przy ul. Reymonta wszystko toczyło się normalnie.

- Ucieszył się pan, gdy zobaczył informacje, że Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski przejmą już na stałe klub?
- Tak, bo to szansa, żeby klub dalej zmierzał we właściwym kierunku. Powiem szczerze, że pewne rzeczy już dawno w Wiśle powinny się wydarzyć, za moich czasów. Pamiętam, że było wiele takich rozmów, nawet namawialiśmy jako piłkarze prezesa Bogusława Cupiała, że przydałaby się baza treningowa z prawdziwego zdarzenia, że przydałaby się akademia, że przydałyby się prawdziwe fundamenty w klubie. Przecież na początku XXI wieku tak to nawet wyglądało, sprowadzano młodych chłopaków z całej Polski, był internat, była zdolna młodzież. Później zmieniono jednak strategię, inny był pomysł na klub. Teraz trzeba do tego wrócić. Chyba każdy to widzi. Ja jestem spokojny o tyle, że wiem, jaka jest wizja Kuby. Rozmawiałem z nim na ten temat i wiem, że chce swoje doświadczenie wykorzystać w Wiśle. On dotknął futbolu na najwyższym poziomie w Borussii Dortmund. To super sprawa, że może teraz na tym skorzystać Wisła.

- Dla wielu osób Jakub Błaszczykowski jest gwarantem tego, że Wiśle nic złego pod jego kierunkiem stać się nie może. Dla pana również?
- Wiadomo, że Kuba wkłada w to całe swoje serce, Wisła jest dla niego bardzo ważna. Musi jednak w tym wszystkim być również myślenie biznesowe. Nawet jeśli kiedyś Kuba i inni współwłaściciele będą chcieli sprzedać klub, to jestem przekonany, że po pierwsze będzie on do takiej sprzedaży odpowiednio przygotowany, a po drugie nie oddadzą go w byle jakie ręce. Dla Wisły to, co się dzieje w sprawach właścicielskich jest na pewno promykiem nadziei na lepszą przyszłość.

- Wisła, zaprawiona w bojach o przetrwanie ma pańskim zdaniem szansę lepiej poradzić sobie z pandemią koronawirusa niż wiele innych klubów, choćby tych, które w znacznym stopniu były na garnuszku miasta?
- Może tak być, bo to bezcenne doświadczenie. Trzeba jednak podchodzić do tego wszystkie również na chłodno. Wisła wciąż jest na zakręcie, a na plecach dźwiga plecak pełen problemów. Jeśli pandemia będzie się przedłużać, jeśli rzeczywiście przez wiele miesięcy kibice nie będą mogli przychodzić na stadion, to problemy będą narastać. To na czym ja osobiście skoncentrowałbym się w najbliższym czasie w pierwszym rzędzie, to jednak element sportowy. Do momentu przerwania rozgrywek Wisła była najlepiej punktującym zespołem wiosną, ale nie zapominajmy, że wciąż nie zapewniła sobie utrzymania. Dlatego to ostatnie trzeba sobie zrobić w pierwszym rzędzie, a później myśleć o stopniowym odbudowaniu klubu i wyciągnięciu go ze wszystkich innych problemów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Marcin Baszczyński: Walkę o Wisłę trzeba dokończyć. Jeszcze trochę czasu to zajmie - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24