Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Rafał Janicki: Szukałem nowych wyzwań

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Marzena Bugała-Azarko
- Wisła nie była jedynym klubem, który zabiegał o mnie. Wychodzę jednak z założenia, że gra się dla kibiców. Dla mnie to jest ogromna przyjemność, gdy występuję przed pełnymi trybunami, gdy jest głośno na stadionie. Parę razy grałem już na Wiśle i dało się odczuć, że na Reymonta jest bardzo fajna atmosfera – mówi nowy piłkarz „Białej Gwiazdy” Rafał Janicki.

- Uważa się pan za piłkarza po przejściach, jeśli spojrzeć na to, co działo się w ostatnim sezonie w Lechu Poznań?
- Nie, choć wiadomo, że od początku sezonu w Lechu nie szło to wszystko tak, jak miało wyglądać. Pamiętać też trzeba jednak po jakich zmianach był zespół. Myślę, że tak naprawdę czkawką w Lechu odbiły się jeszcze poprzednie rozgrywki, które nie zakończyły się tak, jak wszyscy w Poznaniu oczekiwali. Doszło do zmiany trenera, później kolejnych dwóch. To też nie wpływało dobrze na zespół. Nie określiłby jednak siebie jako piłkarza po przejściach. Raczej jako takiego, dla którego ostatni rok był ciężki.

- Lech nie był zainteresowany pana dalszą grą w jego barwach, w Lechii również nie widziano dla pana miejsca. Czy zatem ma pan w sobie chęć udowodnienia w Wiśle, że pomylono się co do pana? W Krakowie ostatnio tacy zawodnicy, niechciani w innych klubach, mocno odżywają, by wspomnieć o przykładach z poprzedniego sezonu, czyli Dawidzie Korcie jesienią, czy Sławomirze Peszce wiosną.
- Nie czuję się jak piłkarz niechciany. Wiedziałem już od dłuższego czasu, że w Lechu nie będą chcieli, żeby grał tam dalej, a powiem szczerze, że po tych wszystkich zawirowaniach z minionego sezonu, nawet ja sam nie chciałbym chyba zostawać w Poznaniu. Nawet gdyby taka propozycja się pojawiła. Jeśli natomiast chodzi o Lechię, to była decyzja trenera Stokowca. Nie widział mnie w swojej drużynie, a ja na siłę nie chciałem zostawać i grać w drugiej drużynie. Szukałem nowych wyzwań i ucieszyłem się, że trener Maciej Stolarczyk do mnie zadzwonił. Jasno dał mi do zrozumienia, że chce mnie w swoim zespole.

Kto z Cracovii i Wisły do "Gry o tron"? Zmieniliśmy obsadę s...

- Jest pan kolejnym zawodnikiem, który podkreśla rolę trenera Macieja Stolarczyka w przekonaniu piłkarza do przyjścia do Wisły. To samo mówił m.in. Michał Mak. Jakich argumentów używa trener „Białej Gwiazdy” w takich rozmowach?
- Nie są to jakieś specjalne sprawy, czy argumenty. Trener pytał mnie najpierw, czy byłbym zainteresowany grą w Wiśle. Powiedział mi, że on sam chciałby mnie w swojej drużynie. Dla piłkarza to są jednak ważne rzeczy, jeśli czuje, że trener go chce. Na starcie to jest na pewno plus. Gorzej byłoby, gdyby trener nie wiedział, że do drużyny przychodzi taki piłkarz jak Janicki. Skoro jednak sam mnie chciał w Wiśle, to znaczy, że wie na co mnie stać. Myślę, że z tej współpracy wyciągniemy wspólnie „maksa”.

- Jak nastawia się pan do wejścia do szatni Wisły? Niektórzy zawodnicy, którzy przychodzili do tego zespołu, wspominali później, że panuje w niej specyficzna atmosfera, której trzeba się nauczyć. Zna się pan w ogóle lepiej z zawodnikami Wisły - oczywiście poza Michałem Makiem, z którym występowaliście wspólnie w Lechii - czy to jedynie znajomość z boisk ekstraklasy, gdy graliście przeciwko sobie?
- Znam się jeszcze dobrze z Michałem Buchalikiem, z którym też razem graliśmy w Lechii. Przez cały czas utrzymywaliśmy zresztą kontakt i nawet spotkaliśmy się przed podpisaniem kontraktu z Wisłą. Coś już tam wiem, jak to wygląda w Krakowie. W każdym klubie jest nieco inna atmosfera, każdej szatni trzeba się nauczyć, ale nie spodziewam się specjalnych rzeczy, wielkich różnic. Z tego, co się zorientowałem, akurat atmosfera w Wiśle jest bardzo dobra i ja zamierzam się szybko do tego dostosować.

- Wisła przeżywała zimą ogromne problemy. Teraz sytuacja jest nieco lepsza, ale czy nie miał pan obaw przed podpisaniem kontraktu w Krakowie o stronę organizacyjną klubu?
- Prawda jest taka, że takie historie, jak w Wiśle, mogą się zdarzyć w każdym polskim klubie. Dla mnie ważne są zapewnienia, że w Krakowie będzie już stabilnie. Dla mnie istotne były nawet nie tyle te problemy, jakie były do niedawna w Wiśle, co fakt, jak kibice murem stanęli za swoim klubem. To pokazuje, że wszystko powinno pójść w dobrym kierunku. Na pewno nie obawiam się, że coś złego będzie działo się w Krakowie.

- W pańskiej karierze to kolejny klub z dużą liczbą kibiców. Dla zawodnika to pewnie mobilizujące, że nie gra się dla garstki fanów na trybunach. Brał pan w ogóle ten aspekt pod uwagę przy wyborze Wisły?
- To miało bardzo duże znaczenie! Wisła nie była jedynym klubem, który zabiegał o mnie. Wychodzę jednak z założenia, że gra się dla kibiców. Dla mnie to jest ogromna przyjemność, gdy występuję przed pełnymi trybunami, gdy jest głośno na stadionie. Parę razy grałem już na Wiśle i dało się odczuć, że na Reymonta jest bardzo fajna atmosfera.

- To porozmawiajmy o sprawach czysto sportowych. Jak podoba się panu styl, w jakim gra Wisła?
- Bardzo mi się podoba. Wisła grała w minionym sezonie bardzo widowiskowo. Dyrektor sportowy Arkadiusz Głowacki powiedział mi przed podpisaniem umowy, że będę musiał dostosować się do tego stylu, ale też, że przychodzę do Wisły po to, żeby traciła ona mniej bramek niż w poprzednim sezonie, bo to był rzeczywiście problem tego zespołu. Trener, zarząd zdali sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić. Jeśli natomiast chodzi o grę do przodu, to „Biała Gwiazda” nie miała sobie równych.

- Trochę stoperów jest teraz w Wiśle. Rywalizacja dla pana szykuje się mocna.
- Jak w każdym klubie. Trzeba zasuwać na treningach i udowadniać, że zasługuje się na miejsce. Ja przychodzę do Wisły z takim nastawieniem, że będę grał regularnie, ale muszę też na to zasłużyć swoją postawą w okresie przygotowawczym.

- Trener Maciej Stolarczyk, czy dyrektor sportowy Arkadiusz Głowacki mówili panu o celach, jakie zostaną postawione przed zespołem w nowym sezonie?
- Nie było takiej szczegółowej rozmowy o planach. Będziemy grali z meczu na mecz, a w tej naszej lidze to wszystkiego można się spodziewać. Myślę, że póki nie ma podziału na ósemki, to ciężko stawiać sobie jakieś konkretne cele.

- A jak z urządzaniem w Krakowie? Znalazł pan już mieszkanie?
- Tak, znalazłem. Na razie tymczasowe. Planuję jednak kupić mieszkanie w Krakowie, żeby nie płacić bez sensu za wynajem.

- Czyli ma pan też zmysł do inwestycji…
- Trzeba myśleć też o innych stronach życia, również tej finansowej. Nie tylko o piłce.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Oglądaj mecze Ekstraklasy na żywo online w Player.pl >>>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Rafał Janicki: Szukałem nowych wyzwań - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24