Wojtku, gdzie jest "Fabian"? - Kosi trawę, do czegoś musi się przydać

Sebastian Staszewski
Wojciech Szczęsny ma już w Arsenalu ugruntowaną pozycję. Znany jest w całym Londynie, natomiast Łukasz Fabiański wydaje się nieodwracalnie stracił swoją pozycję w zespole Kanonierów. Czytaj nasz raport z Londynu!

Jesteś właśnie w samym centrum futbolowego raju. Jeżeli kochasz piłkę - zamieszkaj tu. Kibic nie może trafić lepiej. Mieszkałem już we Francji i w Hiszpanii, byłem też w Ameryce. Londyn jest jednak wyjątkowym miejscem.

Hyde Park, 9.20

- Chodź, chcę ci coś pokazać - leciwy dżentelmen podnosi się z ławki i palcem wskazuje na pomnik jeźdźca, który zerka gdzieś za horyzont. - Patrzy na Craven Cottage, stadion Fulham. Chociaż ci z Chelsea twierdzą, że na Stamford Bridge. Ale wiem, co mówię, rozumiesz, right?

Kilka minut temu starszy pan siedział pięć metrów ode mnie i leniwie kartkował sobotnie wydanie "The Times". W krótkiej chwili przypomniał sobie chyba wszystkie znane mu wulgaryzmy. Klął przez dobrą minutę, gestykulując przy tym wydatnie. Z tego, co można zacytować, nadaje się tylko jego pierwsze zdanie: Te patałachy znów przegrały!

Leciwy dżentelmen to Ian. Dawno temu grał w juniorach Fulham. Był pomocnikiem, jak sam twierdzi, bardzo szybkim. Jego problemem polegał na tym, że piłkę należy także kopać, a nie wyłącznie za nią biegać. Poza tym Ian złamał nogę… spadając z drzewa, po pijaku zresztą, więc sen o karierze zawodowca szybko prysnął.

W każdą sobotę - od kilkunastu lat - Ian siada na tej samej ławce w Hyde Parku i przerzuca kolejne płachty gazety. Teraz został moim przewodnikiem po piłkarskim Londynie.

- Tak jak stoisz, twarzą do rzeki, masz przed sobą Wimbledon, są też Selhurst Park Crystal Palace i stadion Millwall. Za plecami masz stary i nowy Arsenal - Highbury i Emirates - a jak pójdziesz na lewo, dojdziesz na Wembley. Po lewej stronie jest The Valley, gdzie gra Charlton Athletic, i Upton West Hamu, po prawej Chelsea, Fulham i QPR. A tam Tottenham. Bo wiesz co? Jeżeli wszystkie drogi świata prowadzą do Rzymu, to wszystkie drogi w Londynie prowadzą na stadiony!

Hyde Park, 11.35

Na granicy Hyde Parku od strony Serpentin Road ugania się za piłką grupka nastoletnich chłopców. Tylko jeden z nich ma koszulkę londyńskiego klubu - Chelsea. Staję kilka metrów od prowizorycznego boiska, którym jest niewielki skrawek parku z masą kęp i nierówności. Co jakiś czas zapisuję kilka zdań w notatniku, czym wzbudzam zainteresowanie potencjalnych następców Beckhama. Najbardziej emocjonuje się niski rudzielec, ten od Chelsea. Prosi trenera, żeby to jemu rzucił piłkę, a ukradkiem zerka na mnie. Gdy dowiaduje się, że nie jestem piłkarskim skautem, lecz tylko dziennikarzem, nie kryje zawodu.

Trenerem, a raczej opiekunem chłopców jest Mike. Ma 22 lata i tak jak Ian jest niespełnionym piłkarzem. Trenując, dorabia sobie na piwo, chociaż "trenuje" to duże słowo. Mike stoi na linii bocznej ze swoim kompanem i co jakiś czas kopie piłkę krzycząc: "jeden na jednego!" albo "dwóch na dwóch!". I tyle. Prywatnie jest kibicem Manchesteru United, chociaż jego rodzina od wielu pokoleń mieszka w stolicy Anglii.

- Jesteś z Polski? Powiedz mi, dlaczego jest u was tylu dobrych bramkarzy? - pyta i zaczyna wymieniać. - Dudek, Kuszczak, Fabiański, Boruc, Załuska i ostatnio ten Szczęsny. Dobry jest. - Klasa światowa? - pytam. - Jeszcze nie. Musi pograć w lidze dwa, trzy lata, dostać parę kopniaków. On i Lindegaard to dwa największe bramkarskie talenty w Premier League.

Pytam o Fabiańskiego. Mike na początku w ogóle nie kojarzy takiego nazwiska. - Aaa, Fabinski. Dla mnie przeciętny golkiper. W Arsenalu lepszy jest chyba nawet Almunia.

Islington, okolice Emirates Stadium, 14.10

Dwie godziny przed meczem, kilkaset metrów od stadionu natknąłem się na… trenera bramkarzy reprezentacji Polski Jacka Kazimierskiego. Wysłannik selekcjonera Smudy usilnie zapewnia, że na spotkanie z Boltonem wybrał się przypadkiem i nie ma to żadnego związku z kadrą narodową. Pewnie ten sam przypadek sprawił, że do Anglii przyleciał z Kazimierskim dyrektor reprezentacji Konrad Paśniewski.
- Łukasza i tak będę oglądał na zgrupowaniu, musimy go przecież odkurzyć. Wojtka znam, niedawno widzieliśmy się na kadrze - wyjaśnia. Dodaje: - Byłoby dobrze, gdyby Łukasz zmienił klub. Wybrał się na przykład na wypożyczenie. W Arsenalu dobrze zarabia, ale dziś jest co najwyżej trzecim bramkarzem reprezentacji, a wydaje mi się, że nie jest to jego ambicją.

Po meczu okazało się, że Kazimierski, choć zaprzeczał, oczywiście spotkał się z Fabiańskim. W tym samym czasie jego młodszy kolega rozdawał w przestrzennym skyboxie autografy i robił sobie zdjęcia ze zwycięzcami konkursu stacji Canal+ "Uścisk Szczęsnego".

Północny Londyn, pub Phibbers, 14.55

Szczęsny ma w Londynie dużo lepsze notowania niż Fabiański. Potwierdzają to słowa chyba najbardziej znanej kobiety Arsenalu - Giovanny, która kibicuje Kanonierom od 1950 r.! Co tydzień przy kuflu piwa, a czasami i pięciu - jak sama zapewnia - ogląda potyczki londyńczyków. Miejsce zawsze to samo: pub Phibbers przy Holloway Road. Kiedyś w trakcie jednego ze spotkań zrobiła sobie… sweter, w którym zresztą dumnie paraduje do dziś.

- Szczęsny może być naszym bramkarzem do końca swoje kariery - mocno zaczyna Giovanna. - Jest bardzo utalentowany, chociaż brakuje mu doświadczenia. Wolę jego niż tego "Fabina". Tamten jest trochę za grzeczny, chociaż ładny z niego chłopak. A ja przeżyłam już każdego, nawet tego pijaka Tony'ego Adamsa, którzy butelkami w ludzi rzucał. I wiem, że piłkarz to musi być trochę wariat, jak ten Wojtek.

Przerywa jej siedząca obok blondynka. - Ja talent Szczęsnego zauważyłam, kiedy był jeszcze dzieciakiem i grał w Carling Cup. Mój syn może potwierdzić, że powiedziałem: "On zastąpi kiedyś w bramce Lehmana!".

Emirates Stadium, 18.45

- Wojtku, gdzie jest "Fabian"? Szczęsny: - Tam, gdzieś na dole, rozmawia z trenerem. - Aha, no widzę - mówię, wskazując na mężczyznę koszącego trawę po meczu z Boltonem. Szczęsny: - No, do czegoś przecież Łukasz musi się przydać.

Wszystko oczywiście w żartach, ale ta anegdota świetnie pokazuje charakter Szczęsnego. Szalenie pewnego siebie, bez respektu dla piłkarskich rywali. Zdeterminowanego, aby odnieść sukces. W zwycięskim dla Kanonierów meczu z Wanderers Wojtek już w pierwszej minucie popisał się fantastyczną interwencją. Całe spotkanie pewnie dyrygował kolegami, chociaż ci ostatnimi czasy nie spisywali się najlepiej.

Mało kto ma szansę podbić piłkarski Londyn. Raj dla kibiców futbolu. Nie udało się to ani Ianowi, ani Mike'owi. Ian: - Jeżeli ten Szczęsny jest pracowity i nie będzie chlał po pubach, to myślę, że do domu nie będzie musiał już wracać przed dziewiątą, jak po meczu z Manchesterem United.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24