Mimo zapowiedzi w Internecie jako #MeczDoDupy, to i tak niewielu spodziewało się aż tak wielu na trybunie. Frekwencja mogła się równać z tą w Niecieczy czy (momentami) nawet w Płocku*! Im bliżej było pierwszego gwizdka sędziego, tym robiło się jeszcze ciaśniej. Kilkakrotnie o opuszczenie balkonów apelował przez megafon były wieloletni spiker Legii Wojciech Hadaj – one mają 200 lati zaraz stamtąd zlecicie! Uspokajamy: nic takiego nie miało miejsca. Nikt nie zleciał; zresztą sam z siebie nie opuścił tych punktów widokowych.
Napięcie narastało z minuty na minuty. Tym bardziej, że spotkanie zaczęło się z opóźnieniem z powodu... nieobecności sędziego. Kiedy w końcu mecz się rozpoczął (tradycyjny gwizdek zagłuszyły charakterystyczne pyknięcia i szelest opakowań), to od razu na trybunie pojawiły się race. Na szczęście dach był otwarty, więc nie trzeba było szybko zarządzać przerwy jak to niedawno miało miejsce na Stadionie Narodowym.
W obu „jedenastkach” od razu było widać zupełnie różne atuty, którymi chcieli zdominować rywala. U „Weszlaków” była to szybkość a u Kartoflisk – kilogramy. Pierwsi z wymienionych bezskutecznie próbowali przebić się przez mur. Nie pomagały też częste zagrania rodem z Ekstraklasy: podania za plecy, nieudane centrostrzały czy wrzutki w pole karne do nikogo. Mimo to gra kolegów „Rzeźnika” ograniczała się najczęściej do wybijania piłki z „piątki” w okolice linii środkowej do niego bądź… Radosława Matusiaka.
W końcu jedna cegła nie wytrzymała naporu. Za zagranie ręką w polu karnym arbiter wskazał na „wapno”. Taka decyzja spotkała się z oburzeniem ze strony kibiców. Po pewnie wykorzystanym rzucie karnym rozwiązał się worek z bramkami. W kilkanaście minut KTS zdobyło cztery i do przerwy prowadziło 5:0.
Po zmianie stron ich przewaga szybko rosła. Widocznie nie pomogły chrupiące „kulki mocy” od Ambasadora oraz patriotyczne izotoniki od kibiców związane nazwą z polskim królem czy pianistą. Ostatecznie zakończyło się na czternastu golach straconych i trzech celnych strzałach na bramkę Miecia Mietczyńskiego (youtubera prowadzącego kanał „Masochista”, w których recenzuje polskie filmy).
- Gdyby nie bramkarz Kartoflisk, to mecz zakończyłby się trzycyfrówką – padło z ostatnich rzędów trybuny. Oczywiście było to „lekko” jednostronne widowisko, ale jednak parę razy uratował swoich kolegów w beznadziejnych sytuacjach. Głównie dzięki jego postawie nie było też „dwójki z przodu”.
Największa feta była po zakończeniu spotkania. Mimo niekorzystnego wyniku zawodnicy Kartoflisk odpalili race, urządzili sobie szpaler, po czym podziękowali kibicom za wspaniały doping i wiarę w strzelenie choćby honorowego gola.
Był to pierwszy oficjalny mecz KTS Weszło. Inauguracja wypadła okazale, a od nowego sezonu będą występować w B Klasie. Z jakim skutkiem? Przekonamy się niebawem.
12 maja 2018 r., godz. 15
Stadion: RKS Marymont, Warszawa
KTS Weszło – Kartofliska 14:0 (5:0)
Widzów: sporo
* nie uwłaczając
Hymny klubów Ekstraklasy. Słyszałeś wszystkie? [RANKING]
[/cs]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?