Wokół meczu Lechia – Legia: Kulturalna pomyłka i bungee na odreagowanie emocji

jac
Jeden z kibiców był wyjątkowo spragniony emocji
Jeden z kibiców był wyjątkowo spragniony emocji Internet
Jedno kibicom Lechii Gdańsk trzeba oddać: mają szaloną wyobraźnię. Potrafią nagrodzić oklaskami bramkarzy Legii Warszawa, zainscenizować w czasie meczu grę na konsoli, a po spotkaniu – już całkiem na serio - skoczyć na bungee.

Sobotni mecz Lechii z Legią cieszył się dużym zainteresowaniem. Kasy biletowe pękały w szwach na długo przed pierwszym gwizdkiem. Organizatorzy w dniu spotkania zdecydowali nawet, że do dystrybucji oddadzą sektory na piętrach trybun, ponieważ na parterze nie zdołaliby pomieścić wszystkich chętnych. Przewidywano, że frekwencja oscylować będzie między 22 a 25 tys. Ostatecznie przyszło 18 623 widzów, co i tak jest drugim najlepszym wynikiem Lechii w sezonie.

Wśród obserwatorów znalazł się selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka. Byli także właściciele Legii, czyli Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski. Świąteczne popołudnie na PGE Arenie spędził nawet poseł na Sejm Andrzej Halicki. Zabrakło jedynie zorganizowanej grupy kibiców gości, którzy nadal muszą odpokutowywać swoje grzechy. Mimo ich nieobecności, bramkarze Legii przez chwilę mogli poczuć się jak w domu. Kiedy bowiem wyszli z szatni na rozgrzewkę, młyn Lechii – zmylony przez słońce i kolor dresów bramkarzy - przywitał ich… brawami. Mina zdezorientowanego Dusana Kuciaka była ponoć nie do opisania. Później jednak wulgarnymi przyśpiewkami przypomniano mu i jego kolegom, że nie są mile widziani w Gdańsku.

Spotkanie poprzedziło odśpiewanie hymnu z okazji 233 rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Trzeba przyznać, że przedstawiciele Lechii w takich chwilach potrafią stanąć na wysokości zadania, bo nie dość że jakość puszczonego hymnu była znakomita, to jeszcze na wszystkich czterech telebimach wyświetlono flagę Polski. Niby to drobne szczegóły, ale dla powagi wydarzenia wyjątkowo znaczące.

Doping lechistów stał na przyzwoitym poziomie. Pewnie byłby znacznie lepszy, gdyby przyszło konkurować z przyjezdnymi. Wczoraj oficjalnie ich jednak nie było, dlatego biało-zieloni w ramach rekompensaty mobilizowali się nawzajem, czego dowodem były przyśpiewki na dwie trybuny. Nie wszystkim w głowie było śpiewanie, zwłaszcza że po przerwie piłkarze Lechii grali nudną piłkę. Jeden z fanów wyjął nawet bezprzewodowego pada do gier i próbował nimi posterować. Bezskutecznie. Inny kibic był tak spragniony emocji, że po spotkaniu poszedł… skończyć na bungee. Skok z 90 metrów uskutecznił na platformie znajdującej się na parkingu przy PGE Arenie.

Głodni nadmiaru wrażeń byli także ci fani Legii, którzy na stadionie zasiedli incognito. Po ostatnim gwizdku postanowili bowiem się ujawnić, odśpiewując kilka własnych przyśpiewek. Przez moment było gorąco, bo kibice Lechii, którzy obok nich się przemieszczali, odpowiadali antylegijnymi pieśniami. Do rękoczynów nie doszło być może dlatego, że sytuacja miała miejsce na sektorze, gdzie na ogół nie zasiadają krewcy sympatycy.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24