Wokół meczu Wisła - Śląsk: Ironia i szyderstwo lekiem na pirotechniczne zło?

Michał Mormul
Stadion przy Reymonta świecił pustkami
Stadion przy Reymonta świecił pustkami Polskapresse
Mecz zaprzyjaźnionych ze sobą Wisły Kraków oraz Śląska Wrocław postanowiłem obejrzeć wspólnie z kibicami z trybun, bowiem podczas pracy dziennikarskiej najbardziej brakuje właśnie mi atmosfery tworzonej przez fanów oraz wspólnych śpiewów z nimi.

Pomysł wyjazdu do Krakowa narodził się dość dawno, właściwie już w momencie, gdy został ogłoszony terminarz rozgrywek na sezon 2012/13. Sprawę nieco skomplikował zajazd wyjazdowy nałożony na kibiców Śląska Wrocław po ligowym meczu z Zagłębiem Lubin. Jednak sprawa ta nie przekreślała szans na wyjazd, bowiem każdy szanujący się kibic w Polsce wie, że fani Wisły oraz Śląska żyją ze sobą w zgodzie, więc wejście na sektor gospodarzy nie mogło stanowić żadnego problemu.

Nie będę ukrywał, że smutno zrobiło mi się, gdy dowiedziałem się, że wojewoda małopolski postanowił zamknąć sektor C na stadionie przy ulicy Reymonta 22, na którym znajduje się tzw. młyn. Oznaczało to bowiem, że na meczu na pewno nie będzie zorganizowanego dopingu. Jednak fakt ten nie zraził mnie oraz moich znajomych i jednoznacznie postanowiliśmy, że do Krakowa jedziemy.

W dawnej stolicy Polski zameldowaliśmy się już ponad trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem, bowiem byliśmy świadomi, iż do wejścia na stadion będą potrzebne nam kraty kibica i mieliśmy obawy, że ich wyrabianie może trochę potrwać. Na szczęście, okazało się, że klub przygotował się na najazd kibiców z Wrocławia i otworzył aż dwanaście stanowisk, w których można było wyrabiać karty i mimo niemałej kolejki, wszystko udało się załatwić w kwadrans.

Śląsk Wrocław

ŚLĄSK WROCŁAW - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Na stadionie znalazłem się kilkadziesiąt minut przed meczem i muszę otwarcie przyznać, iż sektor C robił niesamowicie smutne wrażenie. Owszem, część kibiców z młyna znalazło się na sektorze G, ale brakowało po porostu pewnego klimatu. Stało się także to, czego się obawialiśmy wraz z kolegami przed przyjazdem - zabrakło zorganizowanego dopingu.

W trakcie spotkania oczywiście pojawiły się hasła wielbiące Wisłę Kraków oraz Śląsk Wrocław, ale były to raczej nieliczne przypadki, której nie są warte szerszego odnotowania. Głośno w mediach zrobiło się za to o szyderczym dopingu skierowanym głównie w stronę Daniela Sikorskiego (oberwało się także Łukaszowi Gargule).

Takie hasła jak, 'Daniel Sikorski, najlepszy napastnik Polski', 'Daniel Sikorski, gwarancja mistrzostwa Polski', 'Je*** Messiego, mamy tu Sikorskiego' czy 'Wpuść Daniela' pojawiały się co chwilę. Większość mediów skrytykowało za to kibiców 'Białej Gwiazdy'. Ja jednak muszę wziąć ich w obronę.

Fanatycy Białej Gwiazdy przychodząc na stadion, płacąc za bilety, tworząc niezapomniane oprawy, po prostu czegoś wymagają od swoich ulubieńców. Nie chodzi już tutaj nawet o umiejętności, bo pewnych rzeczy się po prostu nie przeskoczy i jasnym jest, że mecz można wygrać, przegrać bądź zremisować. Istotną sprawę jest zaangażowanie, którego u niektórych zawodników nie widać.

Słabo się po prostu robi, gdy jednemu czy drugiemu, często przepłacanemu, piłkarzowi nie chce się podbiec kilkunastu metrów do piłki, przez co ta wylatuje na aut. Kibice tym samym wyrazili swoją frustrację, jaka zaistniała przez postawę zawodników na boisku. Warto też wspomnieć, że charakterni gracze, którzy nie odstawiają nogi, tacy jak Radosław Sobolewski, zostali nagrodzeni brawami.

Jest jeszcze jedna sprawa. Po meczu ligowym z Lechem Poznań kibice Wisły zostali skrytykowani za stworzenie oprawy, odpalenie środkiem pirotechnicznych czy obraźliwy, zdaniem wielu, doping. Wczoraj, odpowiadając na te zarzuty, postanowili bawić się na stadionie zupełnie inaczej, pytając nijako, czy tak powinien wyglądać doping. Odpowiedź była oczywista, a pojawiła się już w trakcie meczu. Pytam się więc, w jaki sposób kibice mają realizować swoją pasję. Fanatyczy czy ironiczny? Bowiem widzę, że wielu nie odpowiada ani jedna, ani druga forma.

Osobiście mam nadzieję, że wczorajsze spotkanie da choć części sceptycznie nastawionych do kibicowania osób trochę do myślenia i już nigdy nie usłyszymy słów krytyki za fanatyczny doping na stadionie. Bo ten jest przecież znacznie lepszy od ironicznego, z którym mieliśmy do czynienia wczoraj.

Kibice już przecież niejednokrotnie pokazali, że są wspaniałymi ludźmi. To przecież oni pamiętają o ważnych świętach państwowych, tworząc przepiękne oprawy, za które, co jest niepojęte, byli krytykowani. Nie jestem bowiem w stanie pojąć, co było złego w oprawie, która miała upamiętnić Armię Wyklętą za którą oberwało się kibicom Śląska Wrocław.

Sam siedząc na trybunie dziennikarskiej w momencie jej prezentacji czułem dumę, że sam także jestem kibicem, a fanatykom zasiadającym na trybunie biłem brawo, że zaprezentowali ją podczas meczu, na którym pojawiło się wiele dzieci. Dzięki temu najmłodsi kibice mogą poznawać historię kraju, w którym żyją. A chyba każdy z nas przyzna, że jest to niezwykle istotne.

Mam też nadzieję, że paradoksalnie, mecz ten będzie kolejnym krokiem do zalegalizowania pirotechniki na stadionach, co, tylko i wyłącznie, poprawiłoby na nich bezpieczeństwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24