Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wołąkiewicz: Na drugą połowę mieliśmy wyjść tak, jakby było 0:0

Wojciech Maćczak
Hubert Wołąkiewicz otworzył wynik spotkania Lecha Poznań z Podbeskidziem Bielsko-Biała strzałem z rzutu karnego. Ostatecznie jego zespół wygrał 2:1, a kapitan „Kolejorza” podkreślał, że mimo zdobytych punktów nie jest zadowolony z przebiegu meczu, który mógł się zakończyć remisem.

Po pierwszej połowie wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem lechitów. Po faulu Dariusza Pietrasiaka na Dawidzie Kownackim sędzia Adam Lyczmański podyktował rzut karny, zamieniony na bramkę przez Huberta Wołąkiewicza. Co prawda poznaniacy nie zagrali olśniewająco, ale wydawało się, że mają mecz pod kontrolą. – Fakt, prowadziliśmy, ale chyba mieliśmy w głowach to, co się stało tydzień temu w Łodzi, gdy przy wyniku 2:0 straciliśmy dwie bramki – stwierdził po meczu kapitan Lecha.

Dodał jeszcze, że jego zespół popełnił podobny błąd, jak w tamtym spotkaniu, cofając się po objętym prowadzeniu. – Cofnęliśmy się i przez to pierwsze 15 minut drugiej połowy było bardzo słabe w naszym wykonaniu, a przepiękny strzał przeciwnika sprawił, że jest remis. Na szczęście walczyliśmy do końca, wierzyliśmy, że możemy strzelić bramkę. Fantastyczny strzał Mateusza dał nam trzy punkty, chwała mu za to – mówił.

Dodał, że ta sytuacja była dla niego zaskoczeniem, bowiem w szatni poznaniacy sporo rozmawiali o spotkaniu w Łodzi. O przewadze, którą tam osiągnęli, a następnie roztrwonili. Tym razem również nie potrafili utrzymać prowadzenia. – Sam byłem troszkę zdziwiony. Schodząc na przerwę mówiliśmy sobie, żeby pamiętać o tym, co było w Łodzi, co wtedy straciliśmy. Mieliśmy wyjść na drugą połowę tak, jakby było 0:0, ale to wyglądało jak wyglądało. Podbeskidzie strzeliło bramkę, a przyjechało tu po punkt i tego punktu pilnowało – komentował kapitan Lecha.

Teraz przed poznaniakami spotkanie z Lechią Gdańsk. Wydaje się, że podopieczni Michała Probierza mogą zagrać bardziej otwarty futbol, co byłoby korzystne dla poznaniaków. Innego zdania był Wołąkiewicz, który stwierdził, że przeciwnicy w stolicy Wielkopolski rzadko próbują grać ofensywnie. - Patrząc na te zespoły, które przyjeżdżają do Poznania to żaden specjalnie się nie odkrywa z wyjątkiem Piasta Gliwice. Piast chciał grać ofensywnie i skończyło się tak, że dostał cztery bramki. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało z Lechią, teraz musimy się zregenerować i przygotować do tego spotkania – mówił.

Dla niego, jako byłego zawodnika Lechii z pewnością będzie to wyjątkowe spotkanie. Czy serce mocniej zabije? – Myślę, że tak. Mam tam sporo przyjaciół, będę miał mnóstwo telefonów, porozmawiamy sobie pewnie. Ale po wyjściu na boisko nie ma sentymentów – odpowiedział Wołąkiewicz.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Ekipa z boiska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24