Woźniak: Kryzys? Ciężko to tak nawet nazwać

Łukasz Madej
Marcin Woźniak
Marcin Woźniak Gabriel Górecki / Ekstraklasa.net
- Drużyna przez dwa kolejne sezony była bardzo wysoko. W tym sytuacja jest ciężka. Myślę jednak, że wszyscy razem jesteśmy z tego w stanie się wygrzebać - uważa Marcin Woźniak, piłkarz Sandecji Nowy Sącz.

Co by Pan zrobił, gdyby był Andrzejem Dankiem?
Hmm, nie jestem prezesem tylko zawodnikiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

W szatni po meczu z Wartą było bardzo cicho?
Szatnia to pomieszczenie hermetyczne. Tego, co się w niej działo, nie mogę powiedzieć.

Sandecja to ciągle elita zaplecza ekstraklasy, czy już tylko ligowy średniak?
Odpowiem tak - jeżeli chodzi o piłkarzy, to mamy bardzo dużo doświadczonych zawodników. Na razie wyniki jednak wszystkiemu zaprzeczają. Sandecja musi być zespołem, a nie nazwiskami na papierze. Potrzebujemy drużyny. Myślę, że ten zespół zacznie funkcjonować.

Może Pan otwarcie przyznać, że tkwicie w głębokim kryzysie?
Kryzys? Ciężko to tak nawet nazwać. Nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie leży przyczyna wszystkiego. Trzeba jej szukać. Z Polonią Bytom przegraliśmy, chociaż prowadziliśmy dwoma bramkami. Potem porażka w Wejherowie, gdzie w ogóle ciężko było przegrać. Następnie strata punktów w Szczecinie. Sędzia nie daje tam dwóch czerwonych kartek, nie uznaje prawidłowo zdobytej bramki. Mimo tego, że na pierwszą połowę wyszliśmy jacyś przestraszeni, to tak naprawdę mogliśmy z Pogonią zwyciężyć. A w sobotę 0:3 z Wartą Poznań. Dostaliśmy gola w drugiej minucie. Jak widać, coś nie jest tak. Tracimy bramki w jakiś horrendalny sposób. Po bardzo prostych błędach, a nie wynikające z super przemyślanych zagrań przeciwnika. Z Wartą pierwsza piłka do przodu i gol. Myślałem, że to nas obudzi, że ruszymy, a wkradła się jakaś nerwowość. To kompletnie nas zdołowało, a nie zmotywowało.

Takie porażki mocno chwieją pewnością siebie?
Powodują, że człowiek nie jest pewny tego, co robi. W głowach siedzi, że każda strata, każde niedokładne podanie skończy się bramką albo sytuacją dla przeciwnika. Z tego bierze się nerwowość. Ja tak to widzę. Trzeba zapomnieć o tym, co się dzieje. Zagrać mecz, a nie myśleć, że jak ktoś straci piłkę albo sfauluje, to rywal zaraz zdobędzie bramkę. Tak nie może być, bo tak się nie da grać.

Jesteście dobrze do sezonu przygotowani?
Czuję się dobrze. W dwóch ostatnich meczach nawet bardzo dobrze. Siła jest, przecież w meczu z Pogonią naciskaliśmy rywala aż do samego końca. Wydaje mi się, że nie idziemy na maksa od pierwszych fragmentów spotkań. Tracimy piłkę i nie ma agresywnego odbioru. Nie wiem, nie jestem w stanie powiedzieć, z czego to wynika. W przedsezonowych sparingach wyglądaliśmy dobrze. A przyszła liga i jest co innego. Tutaj dochodzi jednak czynnik psychologiczny. Trzeba to, czego człowiek się nauczył, pokazać na boisku. Na treningu wszystko jest w porządku. Jest odpowiednia agresja, zaangażowanie. Przychodzi mecz i tak jakby schodziło z nas powietrze. Mam wrażenie, że to wszystko kwestia psychiki. Ja tak to widzę, a inni? Trzeba ich o to zapytać.

Na razie tylko raz potrafiliście wykorzystać atut swojego stadionu. Dlaczego?
Nie potrafię odpowiedzieć. Tak naprawdę lepiej niż u siebie graliśmy na wyjazdach.

Nogi pęta obecność własnych kibiców?
Nie wiem. Zawsze mówi się, że w Nowym Sączu jest twierdza nie do zdobycia. Przeciwnik podwójnie się spina, aczkolwiek nie chcę szukać przyczyn w grze rywali. Nie o to tutaj chodzi. Ważne, żebyśmy byli skoncentrowani i wykorzystywali to, co mamy. Nawet przy słabszej grze defensywnej wiele można odrobić w ofensywie. A nie wykorzystując okazji, nie dajemy przeciwnikowi powodu, żeby się zdeprymował, żeby zobaczył, że jesteśmy groźni.

Może nadeszła odpowiednia pora, żeby powiedzieć fanom, że będziecie walczyć tylko o środek tabeli.
Rozumiem nerwowość kibiców. Drużyna przez dwa kolejne sezony była bardzo wysoko. W tym sytuacja jest ciężka. Myślę jednak, że wszyscy razem jesteśmy z tego w stanie się wygrzebać. Gorzej już być nie może. Może być tylko lepiej i bardzo dobrze, że teraz przed nami mecz z Piastem.

Dobrze? To przecież lider...
Trzeba zrobić wszystko, żeby odwrócić kartę.

Spodziewa Pan się zmian w składzie?
Tak. To naturalna kolej rzeczy. Trzeba dać szansę chłopakom, którzy grali mniej. Jest kilku fajnych piłkarzy. Oni czekają na swoją szansę. Chyba nie ma innego wyjścia. To oczywiście tylko moje odczucie.

Rozmawiał Łukasz Madej / Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24