Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszędzie tylko ta Barça...

Piotr Szymański
- Ile było? 2:0? To dobrze, że wygrali, bo ostatnio jedyną bramkę zdobył ten "płaczek" - z uśmiechem na ustach poinformowała mnie sympatyczna pani pracująca w polsko-tureckiej restauracji. I przy okazji utwierdziła w przekonaniu, że kibicowanie Barcelonie stało się tak pospolite, jak jedzenie kebaba.

- Jesteśmy już wyeliminowani. Czasami czuję się źle żyjąc na tym świecie, ale to nasz świat. Pojedziemy do Barcelony z dumą i szacunkiem dla świata piłki: bez Pepe, który nic nie zrobił, bez Ramosa, który nic nie zrobił i bez trenera, który nie będzie mógł siedzieć na ławce. Nie mamy żadnych możliwości - nie ma złudzeń przed rewanżowym spotkaniem na Camp Nou, trener Królewskich Jose Mourinho.

Trudno nie zgodzić się z "Wielkim Mou". Real skompromitował się w trzecim kwietniowym Gran Derbi i nie podlega to żadnej dyskusji. Triumf w Pucharze Króla był tylko wypadkiem przy pracy, co znalazło wczoraj potwierdzenie na Santiago Bernabeu.

Wystawiając jedenastkę bez nominalnego środkowego napastnika, Mourinho świadomie strzelił sobie w stopę. Nie wystarczyło, że Gonzalo Higuain przed czterema dniami zdobył hat-tricka w meczu z Valencią, a jedną bramkę dołożył Karim Benzema. 48 mln euro zasiadło więc na ławce i nie weszło nawet na minutę. Podobnie jak Kaka, który na Mestalla zdobył 2 bramki (a kosztował jedyne 68 mln).

A Barcelona robiła swoje. Niespiesznie, do znudzenia rozgrywała piłkę na własnej połowie i czekała na pojawienie się dziur w formacji obronnej przeciwnika. Kiedy już z boiska za głupią czerwoną kartkę wyleciał Pepe, dziura była tak wielka, że zmieścił się w niej Leo Messi i zdobył 2 bramki. Real stracił gole na własne życzenie i na własne życzenie zakończył ten sezon.

Katalończycy z kolei są na topie. Niemal wszystko im się udaje. Mistrzostwo Hiszpanii jest przesądzone, bliskie jest zdobycie Pucharu Mistrzów, bo obecny Manchester United, to zespół nawet nie tej klasy co Real. Pojawiają się sukcesy, masowo Duma Katalonii zyskuje także nowych fanów.

Kibicowanie Barcelonie stało się trendy. Jak spodnie vintage i koszule w kratę. Herb klubu jest rozpoznawalny przez niemal każdego, ale już wszyscy wiedzą, kto to jest Messi. Trudno się dziwić, bo Argentyńczyk jest dosłownie wszędzie: w telewizji, na billboardach, plakatach, napojach,... orlikach. Polacy znają Messiego, a jeśli jakimś cudem nie, to chcą go poznać. Czy jednak nie stało się to już nudne?

Dawniej (lata 2000-2004) była moda na Galacticos. Figo, Zidane i Ronaldo (nie mylić z Cristiano) skutecznie przyciągali nowych fanów. Po tłustych latach dla Królewskich, nadszedł okres posuchy i kibice Blancos są teraz zupełnie niewidoczni. Wystarczy wstąpić do dowolnego pubu na mecz Barça - Real i przekonać się na własne uszy, że okrzyki radości pojawiają się tylko po zdobyciu bramki przez podopiecznych Guardioli. Wniosek jest prosty: albo kibice Realu się dobrze ukryli, albo zaczęli kibicować Barcelonie.

Logiczne wydaje się, że sytuacja wróci do normalności wtedy, gdy Barcelona przestanie wygrywać. No właśnie, tylko kiedy to nastąpi? Za 5 kolejnych lat?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24