Trzecia minuta doliczonego czasu gry w Krakowie. Marko Roginić wpada z piłką w pole karne przeciwnika, altruistycznie podaje do lepiej ustawionego Dominika Frelka, ale ten mając przed sobą pustą bramkę trafia w słupek. Tydzień później, w 42. minucie pojedynku z Jagiellonią, Karol Danielak przyjmuje piłkę jeszcze bliżej bramki, bez krycia rywala. Efekt? Kolejne pudło i kolejna stracona szansa na zwycięstwo, jakże potrzebne w walce o utrzymanie w lidze.
Jeśli znakomitemu na starcie wiosny Podbeskidziu można coś zarzucać, to właśnie brak umiejętności wykorzystania okresu przewagi nad przeciwnikiem. Widoczne było to zwłaszcza w pojedynku z Jagiellonią, w którym – zdaniem Roberta Kasperczyka – bielszczanie rozegrali najlepszą połowę w tym roku. Kto wie, czy nie najlepszą w sezonie. Tylko w pierwszej części gry Górale oddali 12 strzałów na bramkę (w tym cztery celne), przeważali w posiadaniu piłki i niemal wszystkich innych elementach gry. Jagiellonia, schodziła do szatni nie oddawszy celnego strzału i miała ogromne szczęście, że przegrywała tylko jedną bramką. – Wybiliśmy przeciwnikowi z rąk niemal wszystkie atuty. Ale jeżeli takiej drużynie nie strzela się drugiego gola... – żałował po spotkaniu trener bielszczan.
Kasperczyk odmienił Podbeskidzie, bo wiedział w jaki sposób przykryć słabości zespołu. Zaszczepił w nim bardziej bezpośredni, bazujący na agresji i wybieganiu styl gry, dzięki czemu udało się uszczelnić defensywę. W ataku kluczowe okazało się dopracowanie stałych fragmentów gry. Znamienny jest obrazek w momentach, gdy Górale wykonują wyrzut z autu na wysokości pola karnego. Starając się wycisnąć maksimum z tego rodzaju szans, Rafał Janicki automatycznie udaje się w pole karne przeciwnika, a jego partner dalekim wyrzutem próbuje dostarczyć piłkę na jego głowę. Podbeskidzie za kadencji Krzysztofa Bredego w takich okolicznościach najczęściej wznawiało grę krótko, by po ziemi rozegrać atak pozycyjny.
Bielszczanie jeszcze nie zdobyli bramki po wyrzucie z autu, ale inne stałe fragmenty gry dopracowali już niemal do perfekcji i zawdzięczają nim cztery z pięciu goli strzelonych wiosną. Tylko Cracovię udało się im zaskoczyć bezpośrednio z akcji, gdy decydujący okazał się szybki atak po przechwycie na połowie rywala.
- Jeżeli do bramek po stałych fragmentach gry dołożymy również te z gry, na pewno będziemy zdobywać jeszcze więcej punktów – zwraca uwagę kapitan zespołu, Filip Modelski.
Następnym krokiem w ewolucji zespołu Kasperczyka jest poprawa jakości stwarzanych okazji do strzelenia gola i ich egzekucja. Już w meczu z Jagiellonią Podbeskidzie zaliczyło progres w pierwszym z tych elementów, co pokazuje współczynnik xG. Określa on jakość strzałów drużyny, obliczaną na podstawie rodzaju uderzeń i miejsc, z których zostały one wykonane. Górale zanotowali wynik xG na poziomie 1,55, co oznacza, że z przebiegu gry zasługiwali na zdobycie drugiej bramki bardziej niż Jagiellonia, która uzyskała wynik 1,1.
- Czujemy niedosyt połączony z pokorą. Żałujemy, że w pierwszej połowie nie udało nam się zamknąć tego meczu. Mieliśmy ku temu okazje, przeciwnik był już prawie na łopatkach i zabrakło nam ostatniego ciosu. To właśnie pokazuje w jakim kierunku poszedł ten zespół. Cały czas się rozwijamy – podkreśla Modelski.
Mówienie dziś o mankamentach w grze Podbeskidzia jest jak zaglądanie darowanemu koniowi w zęby. Beniaminek jest na ten moment drugą najlepszą drużyną PKO Ekstraklasy w 2021 roku, zaraz po Warcie Poznań, która swój instynkt „zabójcy” pokazała w poniedziałek w Gliwicach. Jeśli odnajdą go w sobie także Górale, to znacząco ułatwią sobie walkę o utrzymanie.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?