Gdyby w niedzielę Zagłębie wygrało z Piastem, wyrwałoby się na 11 miejsce w tabeli. Można byłoby odetchnąć, bo gilotyna spadku nie wisiałaby tak blisko głowy. Skończyło się remisem z bezkompromisową grą Błąda, niezłą Traore, Pawłowskiego czy Grzegorza Bartczaka. Pewnie wygranymi górnymi pojedynkami debiutanta Sergio Reiny i słabą postawą "na ziemi", przy wyprowadzaniu piłki. Widać też było problem z komunikacją Bojana Isailovicia. Zresztą, serca kibicom Zagłębia podeszły do gardeł po nieporozumieniu tej pary w drugiej połowie. Szczęśliwie nie skończyło się straconą bramką. Zrzućmy to na karb zgrania. Im dalej w las, tym powinno być lepiej.
W środku pola widać było brak człowieka od orki - Mateusza Bartczaka (grypa). Z powodu urazu zeszli z murawy Costa (rozcięta noga) i Hanzel (naciągnięty mięsień) obaj jednak zagrają z Ruchem w sobotę.
Na dłuższą metę okazać się może, że każdy uraz zaboli w dwójnasób, bo ławka rezerwowych nie poraża. Przykład? Przy kontuzji Hanzela czy M. Bartczaka trzeba będzie rzucić na głębokość młodego Dąbrowskiego. Skrzydłowego z lewą nogą brak. Wśród napastników zostaje w obwodzie Kędziora i młody Woźniak. Okienko nie zostało w pełni wykorzystane. To bardzo delikatne stwierdzenie. Oby niebrzemienne w skutki wraz z końcem maja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?