Zagłębie Sosnowiec: Nie chcemy, by Cristovao nam odleciał w chmury

Joanna Sobczykiewicz
Jeśli wiosną Tomasz Nawotka był w składzie Zagłębia, to sosnowiczanie zawsze zdobywali punkty
Jeśli wiosną Tomasz Nawotka był w składzie Zagłębia, to sosnowiczanie zawsze zdobywali punkty Fot. ARKADIUSZ GOLA
Tomasz Nawotka, piłkarz Zagłębia, opowiada o najbliższych meczach sosnowiczan i zdradza kto jest bohaterem zespołu, a także mówi dlaczego chwali go tylko trochę.

Jak ocenia pan początek rundy wiosennej w wykonaniu Zagłębia?
Zaczęliśmy dobrze, od wyjazdowej wygranej w Siedlcach z Pogonią, ale później coś się zacięło. Szukaliśmy optymalnego składu i ustawienia dla naszego zespołu. Od meczu z Odrą złapaliśmy serię trzech zwycięstw z rzędu, dodatkowo nie tracąc w żadnym spotkaniu bramki. Myślę, że wróciliśmy na właściwe tory. Jeżeli podtrzymamy poziom, który prezentujemy, to wyniki powinny przyjść same.

Nie zagrał pan w przegranych spotkaniach z Miedzią i GKS Katowice. We wszystkich innych, w których pan wystąpił wiosną, zdobywaliście punkty. Myśli pan, że przekonał trenera, by stawiał na Nawotkę?
**
Brak występów w spotkaniach z Miedzią i GKS zmobilizował mnie do jeszcze cięższej pracy, aby grać regularnie tak, jak było to jesienią. Wskoczyłem do składu w meczu z Odrą i od tamtej pory wygrywamy. Mam nadzieję, że będzie tak dalej i wszyscy dołożymy cegiełkę do wspólnego sukcesu. Cieszę się, że przekonałem do siebie trenera i odzyskałem zaufanie, które miałem w tamtej rundzie. To duży komfort, gdy wiesz, że ktoś jest za tobą. Dzięki temu możesz grać odważniej i ryzykowniej, dając więcej drużynie, a nie patrzysz tylko na to, by nie wypaść ze składu.

Jako jedna z niewielu drużyn graliście regularnie od początku rundy. Czy pana zdaniem to klucz do osiągania dobrych wyników?
**
Grając regularnie, masz komfort pracy i czas na regenerację oraz przygotowanie się do następnego meczu pod danego przeciwnika. Niektóre zespoły grają cztery mecze z rzędu, co trzy dni i musiały złapać zadyszkę. Dalekie wyjazdy oraz krótki czas regeneracji, to tylko dwa czynniki, które bez względu na nasz wkład w odnowę biologiczną, obniżają siłę w organizmie. Jesteśmy tylko ludźmi. Każdy musi odsapnąć. To nie jest tak, że zagrasz cztery mecze w 10 dni i będziesz za tydzień wypoczęty, bo masz tydzień przerwy do kolejnego spotkania. Takie rzeczy wychodzą po czasie, a w końcówce sezonu trzeba docisnąć. Mam nadzieję, że właśnie wtedy nie zabraknie nam świeżości.

Wiosną gra pan głównie na 
boku obrony. Dobrze czuje się pan na tej pozycji? Wcześniej większość szkoleniowców widziała pana na skrzydle. Z czego wynika ta zmiana?
**
Moja przygoda z prawą obroną zaczęła się od Młodzieżowej Ligi Mistrzów w Legii. Zagrałem sześć dobrych spotkań na tej pozycji, zdobyłem bramkę i dorzuciłem dwie asysty. Od tamtej pory ta pozycja jest moją alternatywą, poza grą na prawym bądź lewym skrzydle. Osobiście lepiej czuję się jako pomocnik, ale jeżeli trener widzi mnie na boku obrony, to tam będę grał i starał się pomagać zespołowi w ofensywie, co jest moją mocną stroną. W ostatnich dwóch spotkaniach zaliczyłem po asyście drugiego stopnia. Z Rakowem rozpocząłem kontratak po udanym przejęciu, a w Chojnicach po zagraniu za linię obrony. Nasza gra nie bierze się z przypadku. Trenujemy te rzeczy i każdy wie, za co jest odpowiedzialny na boisku. Najważniejsza w tym wszystkim jest pokora i chęć wymagania od siebie jak najwięcej z każdym treningiem, spotkaniem, rundą czy sezonem. Dążąc do perfekcji, możemy podnosić swój poziom sportowy z tygodnia na tydzień, a to zaowocuje w przyszłości.

Przed wami trzy ciężkie mecze z rzędu z Wigrami, Stalą i Chrobrym. Jak podchodzicie do tych spotkań? Jest jakaś dodatkowa mobilizacja?
**
W tej lidze nie ma łatwych spotkań. Każde z nich jest wymagające i bardzo trudne, jeżeli zależy ci na zgarnięciu trzech punktów. Udało się nam to zrobić w ostatnim tygodniu trzy razy, a to wcale nie byli łatwiejsi rywale niż ci, którzy na nas jeszcze czekają. Do każdego meczu podchodzimy na 120 procent i jesteśmy pewni tego, co chcemy zrobić na boisku. Liczę, że po słabym początku rundy przyszedł dla nas lepszy czas i będzie już tylko lepiej. Trzeba pamiętać, że każdy w tej lidze o coś gra i nikt specjalnie się nie podda. Będziemy walczyć o to, by przywozić do Sosnowca jak najwięcej punktów z meczów wyjazdowych, ale też o to, by zostawały one na Stadionie Ludowym.

Kogo pana zdaniem moglibyśmy określić mianem bohatera Zagłębia?
Ciężko powiedzieć, kto jest zaskoczeniem, bo to dopiero półmetek rundy wiosennej. Każdy w którymś ze spotkań miał lepsze momenty i przyczynił się do końcowego sukcesu. Moim zdaniem w ostatnich meczach dobrą robotę wykonuje Alex Cristovao, który wziął się za siebie i udowodnił, że potrafi grać w piłkę. Tak jak mówię, każdy zasłużył na to, żebym o nim teraz wspomniał, ale za ostatnie spotkania piłkarzowi z Angoli należą się skromne brawa. Dlaczego skromne? By nam nie odleciał w chmury.
Będziemy walczyć, by przywozić do Sosnowca jak najwięcej punktów z meczów wyjazdowych i by punkty zostawały na Stadionie Ludowym

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Magazyn sportowy Dziennika Zachodniego KIBIC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zagłębie Sosnowiec: Nie chcemy, by Cristovao nam odleciał w chmury - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24