Po dwóch kolejkach rozgrywek klasy okręgowej Drzonkowianka PKM Zachód (beniaminek) miała na koncie zwycięstwo i remis, a Arka (spadkowicz) - dwa zwycięstwa. Po sobotnim spotkaniu miano niepokonanej zachowała drużyna z Nowej Soli.
Pierwsza połowa, która zakończyła się remisem 0:0, nie wskazywała na to, że goście wygrają tak wysoko. Tę część celnie podsumował Damian Perwiński, bramkarz Drzonkowianki PKM Zachód: - Śmiem twierdzić, że mecz toczył się w atmosferze sielankowej: ani my żeśmy nie zagrozili mocno w pierwszej połowie i nie przypresowaliśmy, ani Arka nas nie presowała, nie cisnęła.
- Mieliśmy świadomość, do jakiej drużyny przyjeżdżamy. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że tutaj gra kilku zawodników, którzy grali na poziomie czwartoligowym, i wiedziałem, że będą mieli dużo doświadczenia, dużo cierpliwości, dlatego też pierwsza połowa tak wyglądała - zauważył Mieczysław Sobczak, trener Arki.
W drugiej połowie, wydaje mi się, że stracili trochę siłę przeciwnicy, no i też koniecznie chcieli wygrać. W przerwie meczu powiedziałem, żeby upatrywać w tym szansę.
Ale po przerwie goście z Nowej Soli zadali rywalom cztery ciosy. Na listę strzelców wpisali się kolejno: Dariusz Nazar, Patryk Zawojek, Marcin Bajorski i Adam Pojnar. W tej ostatniej akcji przed Perwińskim znalazło się aż pięciu piłkarzy Arki, obrońcy Drzonkowianki PKM Zachód zostali z tyłu...
- W drugiej połowie, wydaje mi się, że stracili trochę siłę przeciwnicy, no i też koniecznie chcieli wygrać. W przerwie meczu powiedziałem, żeby upatrywać w tym szansę - przyznał trener Sobczak. - Tak się ułożyło, że przeprowadziliśmy kilka kontr, po których strzeliliśmy gole. I bardzo się cieszę z tego tytułu.
Trzy bramki, które straciliśmy później, to jest w naszym wykonaniu permanentna kompromitacja. I chyba na tym zakończę, żeby nie używać jakichś agresywnych słów.
- Dwa rzuty rożne odmieniły, na agresywniejszą, grę ze strony Arki. Później, po błędzie, dostaliśmy na 0:1. A trzy bramki, które straciliśmy później, to jest w naszym wykonaniu permanentna kompromitacja. I chyba na tym zakończę, żeby nie używać jakichś agresywnych słów - skomentował Perwiński. - Myślę, że sił nam nie zabrakło. Wynikało to raczej z naszej bezradności, bo trzy bramki straciliśmy po prostopadłych podaniach, gdzie zawodnicy Arki wychodzili trzy na jeden, cztery na jeden i tak naprawdę pytali się, w który róg włożyć...
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?