Źle nastawione celowniki przy Reymonta. Wisła zremisowała z Termalicą [RELACJA, ZDJĘCIA]

Jakub Podsiadło
Wisła Kraków - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:0
Wisła Kraków - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:0 Michał Gąciarz / Polska Press
Piłkarze Wisły Kraków to specjaliści od remisów. Podopieczni Kazimierza Moskala potwierdzili to w bezbramkowym starciu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. To już siódme w sezonie spotkanie wiślaków, po którym mogą zapisać sobie na konto jeden punkt.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Wisła - Termalica!

Beniaminek z Niecieczy przyjechał do Krakowa dopisać nowy rozdział w swojej ekstraklasowej historii. Dopisać, bo pod Wawelem Termalica już bywała, choćby wtedy, gdy w pierwszej lidze spotykała się z Cracovią. We wrześniu, już w tej najwyższej, oskubała ówczesnego wicelidera ekstraklasy z punktów. Co innego przeciwko Wiśle, z którą „Słonie” nie mierzyli się jeszcze nigdy.

Pięć minut od historii w ogóle nie podziałało na piłkarzy Piotra Mandrysza jak mobilizujący kopniak. Gdy wiślacy nękali rywali i okupowali ich połowę, w trakcie pamiętnego spotkania przy Kałuży niecieczanie w tym samym czasie już wymieniali się ciosami z pasiakami. Po drugiej stronie Błoń Termalica już nie chciała boksować się z gospodarzami i była bardziej zachowawcza.

Sama Wisła przed upływem kwadransa miała okazję na szybki nokaut, ale uderzała na oślep. Zamiast celować na odlew, Maciej Jankowski zmarnował dobre podanie Pawła Brożka i strzelił lekko w ręce Sebastiana Nowaka. Potem wiślacy serwowali podania w pustkę, zupełnie jakby z premedytacją celowali w te sektory boiska, gdzie nie było czerwonych koszulek. Nie udawało się nawet, gdy akcje się kleiły i to w stylu znanym koneserom piłkarskiej szkoły Kazimierza Moskala.

Jeden z takich ataków w 23. minucie skończył się pudłem Tomasza Cywki. Ten odzyskał miejsce w składzie po horrorze w Łęcznej i tym razem ustrzegł się poważniejszych wpadek, ale i zagrań, które Wiśle przydałyby się na cokolwiek. Na Brożku w ogóle nie zrobił wrażenia fakt, że Termalica jest jedną z nielicznych drużyn, z których nigdy nie zdjął skalpu. Zawodził tak, jak zawodziła cała ofensywa Wisły, pudłując, myląc się przy podaniach i niemiłosiernie męcząc się pod bramką rywala. Po koszmarnej pomyłce w drugiej połowie, gdy dobijając uderzenie Boguskiego odbitą przez Nowaka trafił w boczną siatkę, skończył mecz bez gola.

Kto wie, jak wypadłby awaryjny duet stoperów Termaliki, gdyby nie nieskuteczność wiślaków. Przy podbramkowej mizerii szansę na wykazanie się mieli Dawid Sołdecki i zastępujący Pavola Staňo. Przy kontratakach niecieczenie nie byli wybitnie groźni – Wisła sama niemal wbiła sobie jedyną bramkę. Jeszcze pod koniec pierwszej połowy Radosław Cierzniak popełnił chyba największy błąd od powrotu do kraju. Bramkarz „Białej Gwiazdy” pod pressingiem chciał ograć dwóch rywali w polu karnym i… oddał im piłkę. Bartłomiej Babiarz miał przed sobą pustą bramkę, lecz w niewytłumaczalny sposób strzelił w Arkadiusza Głowackiego.

Wisła już do końca spotkania nie odpuściła i dalej bombardowała bramkę Nowaka. Bez skutku – wspomniana już sytuacja Brożka, rzut wolny w wykonaniu Macieja Sadloka i kilka strzałów z dystansu albo ją mijały, albo padały łupem Nowaka. Bezradny był także Jankowski, który sam na sam z bramkarzem Termaliki strzelił tak źle, że ten mógł odbić piłkę kolanem.Jeszcze przed wejściem na boisko rzęsiste brawa zebrał Wilde-Donald Guerrier. Szczęście nie sprzyjało Haitańczykowi, gdy mając piłkę meczową na nodze przeniósł piłkę nad bramką. Pech dzielił Jakuba Biskupa od pięknego gola - na niewiele ponad dziesięć minut przed końcem meczu ostemplował słupek po mierzonym uderzeniu z dystansu.

W normalnych warunkach kibice obejrzeliby dziś kilkubramkowe zwycięstwo Wisły. Krakowianie mieli prawie wszystko, żeby pokonać okopanego na własnej połowie beniaminka i wykaraskać się z dolnej ósemki. Tymczasem, gdyby nie łut szczęścia, mogliby przegrać pierwszy mecz u siebie w obecnym sezonie. Ale co się odwlecze, to nie uciecze – słonie bywają pamiętliwe, a jeśli „Słonie” też, to w rewanżu na pewno nie będą tak bojaźliwi i nie pozwolą zmarnować wiślakom tylu okazji, bo o golach w niedzielę nie było mowy. Co innego, jeśli chodzi o naśladowców szkockiego kibica z niedawnego meczu reprezentacji Polski. Mecz przedłużył się o kilkadziesiąt z powodu fana, który wbiegł na boisko, objął Wilde-Donalda Guerriera i uciekł ochroniarzom na trybuny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24