Złote zmiany. Olimpia ratuje remis z GKS Katowice

Łukasz Piekarski
Olimpia zremisowała w pierwszym meczu u siebie
Olimpia zremisowała w pierwszym meczu u siebie Karol Wiśniewski/Polskapresse
Ogromne emocje zawitały dziś do Grudziądza. Olimpia, mimo iż przez niemal 70 minut grała w osłabieniu potrafiła doprowadzić do wyrównania w ostatnich minutach spotkania. Kluczowe dla losów meczu wydają się dwie ostatnie zmiany trenera Marcina Kaczmarka.

Olimpia Grudziądz - GKS Katowice 1:1 - czytaj zapis naszej relacji na żywo

Jeszcze zanim na świeżo wymienionej murawie pojawili się piłkarze obu ekip na trybunach dało się wyczuć wspaniałą atmosferę. Głośny śpiew najwierniejszych sympatyków miejscowej drużyny słychać było nawet na odbywającym się równolegle koncercie operetkowym w pobliskim ogrodzie botanicznym. Punktualnie o godzinie 17 na płycie głównej boiska pojawili się zawodnicy i zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego - Łukasza Bednarka.

Pierwsza połowa - sennie z czerwoną kartką

Początkowa faza spotkania przyniosła nieco spokojniejszą grę z obu stron. Kilkukrotnie dośrodkowaniami z obu stron próbowali przyjezdnych zaskoczyć piłkarze Olimpii. Goście pierwszą groźną okazję stworzyli sobie dopiero w 13. minucie. Jeden z piłkarzy GKS-u technicznie uderzył na bramkę Michała Wróbla. Na szczęście dla miejscowych golkiper "Biało-Zielonych" zdążył z efektowną robinsonadą i wybił piłką na rzut rożny. W tej sytuacji było sporo kontrowersji. W polu karnym gospodarzy leżał przez dłuższy czas, trzymając się za prawe kolano Jarosław Białek. Po oddaniu strzału rozpoczęły się wyraźne protesty z grudziądzkiej strony, która domagała się przerwania gry i uzyskania zgody na wbiegnięcie masażystów.

W odpowiedzi dwie minuty później zaatakowała Olimpia. Niestety dośrodkowanie Adriana Frańczaka zmarnował król strzelców II ligi - Piotr Ruszkul. W międzyczasie przy linii bocznej pojawiła się karetka. Na szczęście jej przybycie nie było związane z urazem przebywających na murawie graczy. Jej pasażerem został kontuzjowany jeszcze w rozgrzewce podstawowy bramkarz GKS-u - Jacek Gorczyca. Z tej okazji Rafał Górak zmuszony był postawić między słupkami rezerwowego - Macieja Wierzbickiego. Kilka chwil później kolejną okazję miała grudziądzka Olimpia. Tym razem o mały włos swojego bramkarza efektownym wolejem nie zaskoczyłby Jacek Kowalczyk - kapitan GKS-u Katowice.

Odpowiedź przyjezdnych była natychmiastowa. Fantastycznym strzałem zza pola karnego popisał się Grzegorz Goncerz. Futbolówka po jego uderzeniu trafiła w słupek i wyleciała poza końcową linię boiska. W 20. minucie skończył się mecz dla Bartłomieja Kowalskiego - kapitana Olimpii. Po rzekomym faulu na Danielu Ferudze (który mógł znaleźć się sam na sam z Wróblem) defensor "Biało-Zielonych" otrzymał czerwoną kartkę i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Sytuacja była bardzo kontrowersyjna i niejasna, ponieważ w równej linii ze wspomnianą dwójką stał Maciej Dąbrowski (inny obrońca Olimpii), który mógł jeszcze dobiec do skrzydłowego GKS-u i skutecznie interweniować.

Od tego momentu gra stała się szarpana i miejscami bardzo ostra. Kilka swoich okazji mieli zarówno gospodarze jak i goście. Mocniej Olimpia spróbowała w 40. minucie. Prostopadłego podania Frańczaka nie wykorzystał jednak Janusz Dziedzic. W tym też czasie przy linii bocznej gotowy do wejścia był już Mariusz Kryszak. Wśród publiczności zawiązała się dyskusja o tym, kogo mógłby ewentualnie zastąpić rozgrywający Grudziądza. W 44. minucie wszystko się wyjaśniło. Kryszak na murawie pojawił się w miejsce ewidentnie utykającego Piotra Ruszkula. W doliczonym czasie gry swoje okazje do zdobycia pierwszego trafienia miały jeszcze obie ekipy. Najpierw sporego zamieszania w polu karnym Wierzbickiego nie wykorzystali ani Dziedzic, ani Jakub Cieciura. Następnie błędy Macieja Dąbrowskiego (zbyt krótkie podanie do bramkarza) na gola nie zamieniali katowiczanie. Ostatecznie do przerwy mieliśmy bezbramkowo i z nadziejami oczekiwaliśmy ponownego pojawienia się piłkarzu obu zespołów.

Druga połowa - złote zmiany i wielkie emocje

Po wznawiającym drugą część spotkania gwizdku arbitra do ataku ruszyli osłabieni brakiem jednego zawodnika grudziądzanie. W 48. minucie niemal całe boisko z piłką przy nodze przebiegł Dąbrowski, który mimo lepiej ustawionych partnerów zdecydował się na samotny rajd zakończony końcową linią boiska. Chwilę później trybuny zamilkły. Po precyzyjnym strzale z rzutu wolnego z bramki cieszył się Jan Beliancin. Pomocnik z Katowic pokonał zaskoczonego Michała Wróbla.

Podopieczni Rafała Góraka postanowili pójść za ciosem i już minutę później próbkę swoich możliwości dał Bartłomiej Chwalibogowski. Skrzydłowy GKS-u bez kłopotów ograł Marcina Kokoszkę i dośrodkował. Na posterunku byli jednak stoperzy Olimpii. Katowiczanie dochodzili do kolejnych okazji. Na bramkę Wróbla strzelali Feruga, Beliancin i znany z występów na boiskach Ekstraklasy Przemysław Pitry.

Po godzinie gry do walki wróciła Olimpia Grudziądz. Stało się tak za sprawą dośrodkowania z lewej strony i zamknięcia go przez Dziedzica, który strzałem głową trafił w spojenie bramki Wierzbickiego. Od tej chwili zaczął coraz mocniej wzmagać się doping kibiców, a piłkarze Olimpii uwierzyli, że ten mecz jest jeszcze do wygrania. Niesieni chóralnymi śpiewami podopieczni Marcina Kaczmarka dochodzili do następnych sytuacji bramkowych. Ciekawie było w 65. minucie, kiedy świetnej wrzutki aktywnego Jakuba Cieciury na trafienie nie zamienił Frańczak.

Trzy minuty później doszło do pierwszej z dwóch kluczowych w kontekście całego spotkania zmiany. Wspomnianego przed momentem Cieciurę zmienił ulubieniec publiczności - Grzegorz Domżalski. Już samo pojawienie się skrzydłowego z Grudziądza po odbytej rozgrzewce przy ławce trenerskiej niezwykle rozentuzjazmowało zgromadzonych kibiców.

Kilka chwil po wejściu na murawę Domżalski zainicjował dwie kolejne okazje gospodarzy. Najpierw minimalnie z dystansu pomylił się Kryszak, a następnie po wspaniałej akcji przy linii bocznej Kokoszki fatalnym strzałem popisał się wypożyczony z Lecha Poznań - Jarosław Ratajczak. Po kilkuminutowej przewadze Olimpii okazję do postawienia kropki nad "i" nie wykorzystali przyjezdni. Po dwójkowej akcji Feruga-Zachara, ten drugi będąc na czystej pozycji próbował lobować Wróbla. Jak się okazało udało mu się przerzucić nie tylko bramkarza, ale i całą bramkę.

W 81. minucie doszło do ostatniej zmiany w szeregach Olimpii. W miejsce Kokoszki na placu boju pojawił się Przemysław Sulej, dla którego był to debiut w I lidze. Dokładnie 4 minuty później kibice znów mieli powody by złapać się za swoje głowy. Kapitalne dośrodkowanie Domżalskiego w bardzo prosty sposób zmarnował nieskuteczny tego dnia Frańczak.

"Co się odwlecze, to nie uciecze" - tak było i tym razem. Na kilka minut przed końcem spotkania swoją jedyną szansę od losu dostał wprowadzony przed momentem Sulej. Do sporego zamieszania doszło w polu karnym Wierzbickiego. Wśród zakłopotanego tłumu najprzytomniej zachował się jeden z najskuteczniejszych snajperów zeszłego sezonu II ligi i ku ogromnej radości kibiców doprowadził do upragnionego wyrównania.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i Olimpia Grudziądz może do swojego dorobku dopisać kolejny punkt. Ma ich już obecnie cztery. GKS Katowice z kolei nie potrafiły zwyciężyć w trzecim kolejnym pojedynku ligowym... a pomyśleć, że jeszcze sezon temu katowiczanie dzielnie walczyli w górnej części tabeli.

Kolejne emocje już za tydzień. "Biało-Zieloni" na własnym stadionie zmierzą się z innym beniaminkiem I ligi - Zawiszą Bydgoszcz. GKS Katowice zaś podejmą na wyjeździe Ruch Radzionków, który nieoczekiwanie ograł w 3. kolejce dotychczasowego lidera rozgrywek - Bogdankę Łęczna (wyjazd).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24