Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Zobaczymy, kto jest w sporcie prawdziwy, a kto plastikowy"

Michał Skiba
Michał Skiba
Karolina Misztal
Koronawirus to Armagedon klasy premium - mówi Tomasz Redwan, specjalista w dziedzinie marketingu sportowego. Rozmowa o tym, co z biznesem pt. Igrzyska Olimpijskie w Tokio 2020, kontraktami, stratami i mediami sportowymi...

Michał Skiba: Kryzys przebija się przez kolejne ściany, kiedy Pana zdaniem padł pierwszy mur?

Tomasz Redwan, ekspert w dziedzinie marketingu sportowego: W momencie, gdy zaczęliśmy odwoływać wszystkie imprezy sportowe. Dobrze by było, gdyby ktoś ustalił, kto był pierwszy. Zaczęto odwoływać imprezy bieżące, czyli głównie ligi piłkarskie. Pamiętam zdania, że u nas jest wszystko w porządku i nic nie będziemy przerywać, ani przenosić. To było pewne, że będzie Armagedon. Koronawirus to Armagedon klasy premium.

Dlaczego MKOl tak długo zwlekał z decyzją o przesunięciu igrzysk, wiedząc, że i tak to będzie musiał zrobić.

Byłem przekonany, że nie dadzą się. Igrzyska olimpijskie w Tokio, to jest perspektywa dosyć odległa. Mówimy o świecie za cztery miesiące. Jak przypomnimy sobie świat sprzed czterech miesięcy, to on był zgoła inny. W Japonii na covid-19 Japończycy zachorowało tysiąc osób, zmarło 40. To nie są Włochy, Chiny, czy Niemcy. Japonia dawała sobie radę i byłem pewny, że dźwignie sytuację. Presja była jednak zbyt silna, musieli pęknąć. Przesunięcie IO, to prawie 6 miliardów euro straty. Odwołanie - 60 miliardów. A policzyli, że chcą zarobić na nich 270 miliardów.

To i tak miała być impreza ekonomiczna…

W grę wchodzi polityka wewnętrzna. Premierowi Japonii spadają notowania i chciał podnieść swoją pozycję. Tokio chciało się przypomnieć światu. Chcieli się otrząsnąć z szoku, jakim była Fukushima i katastrofa Elektrowni Atomowej. Wtedy największa technologia japońska zawiodła. Jeśli słucham naszych sportowców, którzy są oburzeni, to myślę sobie - postawcie się na miejscu przewodniczącego komitetu organizacyjnego. Ich starania o medale naprawdę nie są teraz istotne. To polityka na najwyższym poziomie, finanse również. Naciski ze strony biznesu japońskiego musiały być ogromne.

UEFA już ma problem z merchandisingiem i nie wie, co zrobić z logo EURO2020…

Mistrzostwa Europy, to na mapie merchandisingu w skali od zera do dziesięciu lekka trójka. Kibice piłkarscy nie kupują pamiątek, oni kupują piwo. Kibic olimpijski, to jest kolekcjoner, trochę starszy i lepiej znający się na sporcie. Merchendising został wymyślony przy okazji IO w 1984 roku w Los Angeles. Japończycy są słynni z gadżeciarstwa. Na produkcję różnych pamiątek poszło setki milionów euro. Ci wszyscy producenci, zapewne biorący kredyty na różne inwestycje, mówią: zróbmy coś, to jest dopiero za cztery miesiące. Z drugiej strony ogromna presja różnych gremiów. Jeśli premier Japonii zadzwonił do Thomasa Bacha, to ten się nie wahał ani chwili i imprezę przeniósł.

Ile milionów euro na walkę z koronawirusem musiałby dać Robert Lewandowski, by Polacy nie mówili, że za mało?

Przyglądam się Robertowi i Ani Lewandowskiej, patrzę na ich zachowanie. Nie wszystkie ruchy popieram, niektóre są durne kompletnie -bardziej te w wykonaniu Anny. Robert Lewandowski wydaje się być człowiekiem bez skazy. Na pewno w sensie marketingowym. Jest wyważony, głupot nie klepie, jak coś pokazuje, to jest tego pewny. Są oboje znani z ogromnego serca, bo nie pierwszy raz robią coś pięknego. Jeśli komuś milion euro wydaje się za mało, to trzeba zadać pytanie: ile ty przekazałeś? Nie ma wyznaczeń procentowych. Jeśli chcesz być filantropem, to naczelną twoją zasadą powinna być anonimowość. Przekazałem i cześć. Oni może robią z tego PR, może sponsorzy trochę cisną. To też jest trochę gra. Natomiast wyliczanie państwu Lewandowskim pieniędzy jest ohydne. Dla mnie Robert jest bohaterem. Nie słyszałem, by inni sportowcy rzucili się do dawania, poza Kubą Błaszczykowskim, ale to jest zupełnie inny wymiar ludzki.

Nie wszyscy są też chętni do obniżenia pensji itd.

Dlaczego wymaga się od piłkarzy, by sami podejmowali takie decyzje? Powinni mieć to zapisane w kontraktach. Myślę, że już większość dużych umów zostało uregulowanych. To naturalne, że kontrakt jest podpisany w jakiś warunkach. Jedna strona się zobowiązuje, druga płaci. Piłkarz w tym przypadku nie wywiązuje się z kontraktu, nie ważne z jakiego powodu. W związku z tym dostaje mniej pieniędzy, to chyba też naturalne. Nie świadczysz pracy, nie zarabiasz. Nie promujesz, bo nie pokazałeś się w mojej reklamie. Te kontrakty zawierały w sobie też klauzule „kontuzyjne”. Nie grasz pół roku, to ci obcinamy, nie grasz w ogóle - kontrakt zawieszamy. Nike kiedyś zawieszało kontrakty, gdy kobiety zachodziły w ciążę. W końcu sobie wywalczyły inne warunki.

A kiedy wszystko wróci do normy - nie wiemy. Padają daty, które są umowne. Potem są przesuwane.

Najprostszą i najbardziej racjonalną decyzję podjęła polska siatkówka. Kończymy i czekamy na nowy sezon. Na październik. To jest perspektywa, na którą możemy czekać. Bardzo rozsądne wydają się komunikaty w stylu - „zawody nie odbędą się w terminie, o każdej nowej decyzji poinformujemy”. Wiemy już, że Euro2020 odbędzie się za rok, a kiedy igrzyska? Nie jest to takie proste. Kierownictwo Rolanda Garrosa przesunęło turniej na jesień i zajęło sobie datę. A wszyscy mówią: ale nikt z nami tego nie ustalał. Poza tym jaka jest gwarancja, że pogoda w październiku w Paryżu dopisze? Słyszę, że Wimbledon jest bliski odwołania. Rozumiem, bo wiem, jakie to są pieniądze. To straty nie do powetowania, ale jeśli ktoś mówi, że w kronikach Wimbledonu nie będzie roku 2020, to ja chylę czoła przed taką decyzją.

I zejdziemy na ziemie finansowo. Nie będzie komunikatów w stylu „największa pula nagród w historii”.

To nie zależy od sportu, tylko od osób, które dają pieniądze. Oni nie będą mieć ich tak dużo. Ci najwięksi tracą najwięcej, a oni to finansują. Poza tym nie wypada teraz chwalić się pieniędzmi. Bo cały świat będzie przybity, zduszony. Gospodarka będzie musiała przejść przez recesję. W momencie, gdy biznes obcina budżet, to zaczyna od sponsoringu.

Na razie oglądamy rzeczy „retro”. Sport w internecie i telewizji to teraz wspominki i reminiscencje.

Jedną z najważniejszych cech sportu jest nieprzewidywalność wyniku. To uczestnictwo żywe. Nagle się okazało, że nie chce się nikomu oglądać polskiej ligi, jeśli zna się wynik. Obejrzałem sobie kawałki meczów naszej reprezentacji i wydawało mi się - jak oglądałem na żywo - że to jest nudne. A teraz mam pewność. Zainteresowanie sportem żywym kompletnie spadło. W związku z tym trzeba się gdzieś przenieść, więc przenosimy się do e-sportu, który święci gigantyczny triumf, ale on też powinien jednak pomagać sportowi prawdziwemu. Media społecznościowe nie mogą nic autentycznego pokazać, pokazuje się więc to, co jest nieautentyczne. Sport musi być tu i teraz, relacje po nim również. Nie ma tego. Możemy obejrzeć film sprzed 10 lat, ale sport musi być najnowszy, bo innego nie ma. Sport stracił czynnik kibicowania na żywo. Okazało się, że ten kibic jest tez niezbędnym anturażem. Nie tylko jest elementem niezbędnym dla niego samego. Ja już idę w stronę oglądania sportu w telewizji, bo widzę lepiej, ale rozumiem kibica, który do upadłego będzie bronił tez, że lepiej oglądać coś na żywo. Myślę, że ten okres i czas po nim będzie przestrzenią do refleksji, do spojrzenia filozoficzno-socjologicznego na sport. Co on nam daje. Zobaczymy, gdzie są ci bohaterowie. Zobaczymy, kto jest prawdziwy, a kto plastikowy. Tak będzie można ludzi ocenić. Nie będzie ważne, kto jest lepszy, a kto bardziej ludzki. Przewartościują się nasze oceny, bo taki mamy czas. My jesteśmy w tym stanie trzeci tydzień, a świat zamarł już na początku grudnia. Najpierw obudzi się świat codzienny, ten dookoła nas. Myślenie o tym, czy igrzyska się odbędą, czy nie jest wtórne. Istotą zjawiska jest pytanie czy współzawodnictwo sportowe będzie takie samo. Czy ludzie zrozumieją, co się właśnie stało. Mówi się, że w listopadzie będzie nawrót. Jest się czego bać, bo nikt nie zna przyczyn choroby, nie zna leku.

Napisz do mnie na Twitterze

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Zobaczymy, kto jest w sporcie prawdziwy, a kto plastikowy" - Portal i.pl

Wróć na gol24.pl Gol 24