Zwolnienie Sinisy Mihajlovicia, czyli karuzela śmiechu [KOMENTARZ]

Szymon Janczyk
Ostatnie decyzje kadrowe włodarzy Milanu są trudne do zrozumienia dla wiernych fanów zespołu
Ostatnie decyzje kadrowe włodarzy Milanu są trudne do zrozumienia dla wiernych fanów zespołu Luca Bruno
Kolejna zmiana na stanowisku trenera w Milanie wywołała spore poruszenie wśród kibiców mediolańskiego klubu i fanów Serie A. Zwolnienie Sinisy Mihajlovicia, który zyskał sympatię trybun i uznanie ekspertów, to kolejny etap dziwnej i niezrozumiałej polityki zarządu zespołu. Na San Siro w najlepsze trwa zabawa w gorące krzesła, której zwycięzcą może zostać jedynie Silvio Berlusconi.

Mauro Tassotti, Clarence Seedorf, Filippo Inzaghi, Sinisa Mihajlović, Cristian Brocchi. Nie jest to ani przykładowy „zestaw” piłkarzy grających w przeszłości w mediolańskich klubach, ani szkielet idealnego zespołu końcówki lat 90., chociaż faktycznie mogli oni spotkać się na boisku, tyle że po przeciwnych stronach barykady. Nazwiska pięciu ostatnich trenerów Milanu są dobrze znane kibicom na całym świecie. Wszyscy są częścią najnowszego włoskiego kabaretu w reżyserii Silvio Berlusconiego. Popularny polityk przygotowywał przedstawienie przez dwa lata. Wreszcie możemy obejrzeć końcowy efekt jego starań — Milan to drugi w Serie A, po legendarnym pod tym względem, Palermo klub, w którym trenerzy zmieniali się najczęściej, licząc od sezonu 2013/2014.

Tytułowa karuzela śmiechu nie jest pojęciem przypadkowym. W Polsce przyjęło się powiedzenie „trenerska karuzela”, którym opisujemy częste zmiany szkoleniowców w rodzimej Ekstraklasie. Ktoś wskoczy, ktoś wypadnie, na ogół zawsze coś się dzieje, a od sezonu 2013/2014 odnotowano aż 70 zmian na stanowisku trenera. W Serie A nie ma aż takiego ruchu. Co prawda szkoleniowców zmieniano 66 razy, ale należy pamiętać, że w lidze włoskiej gra 20 zespołów, a w Polsce 16. Mimo to Rossoneri szybko gonią polską konkurencję. W naszym kraju roszad trenerskich najczęściej dokonywała Lechia Gdańsk (10), później Wisła Kraków (7) i Górnik Zabrze (6). We Włoszech liderem jest oczywiście wspomniane Palermo, gdzie Maurizio Zamparini bawi się według własnych zasad. Trenerzy odchodzą i wracają. Takich zmian było łącznie osiem, ale gdyby nie anielska cierpliwość Giuseppe Iachiniego, który wytrzymał na Sycylii 776 dni, Rosaneri pewnie bez problemu osiągnęliby dwucyfrowy wynik. Do niedawna z sytuacji w klubie, w którym od niedawna występuje Thiago Cionek, śmiał się każdy fan włoskiego futbolu. Dziś z grona żartownisiów powoli wyłamują się kibice Milanu, któremu coraz bliżej do stania się drugim Palermo. W ciągu dwóch i pół roku przez szatnię San Siro przewinęło się już sześciu różnych trenerów, włącznie z niewymienionym na wstępie Massimiliano Allegrim, oraz prowadzącym drużynę przez kilka dni Mauro Tassottim. Trenerską karuzelę w Mediolanie można określić popularnym w internecie sformułowaniem "karuzela śmiechu".

Zwolnienie Sinisy Mihajlovicia to prawdopodobnie najdziwniejsza decyzja włodarzy Milanu od czasu transferu Djamela Mesbaha. „Seria słabych wyników” podana jako powód zwolnienia Serba również nie jest dobrym wytłumaczeniem. Po pierwsze dlatego, że „Miha” i tak pozostaje jednym z najbardziej efektywnych trenerów, spośród tych, którzy zajmowali to stanowisko w poprzednich latach. Po drugie dlatego, że w odróżnieniu od poprzedników jego drużyna grała dobrą piłkę — nie tylko w ostatnim spotkaniu z Juventusem, ale przez zdecydowaną większość sezonu. O tym, jak zaskakujący był ten ruch ze strony zarządu, najlepiej świadczy jednak reakcja kibiców, którzy od kilku dni zadają sobie pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi. O co tu w ogóle chodzi?

Sinisa Mihajlović był, moim zdaniem, trenerem idealnie skrojonym na Milan. Nie, nie był szkoleniowcem klasy światowej i nie zamierzam nikogo do tego przekonywać. Był po prostu postacią pasującą do Rossoneri tak dobrze, jak leżała na nim klubowa marynarka. Uważam nawet, że odkąd Mediolan opuścił Carlo Ancelotti, nie było osoby, która gwarantowałaby sukcesy tak, jak gwarantował je Sinisa. Całkiem nieźle spisywał się Massimiliano Allegri, którego ostatecznie pożegnały gwizdy, wyzwiska i wyrazy niezadowolenia, ale pomimo faktu, że Allegri udowodnił w Juventusie swój bardzo dobry warsztat trenerski, nie myślałem o nim w kategorii szkoleniowca Milanu na lata. Mihajlović miał to, czego brakowało „Maxowi” - nieugięty charakter, ostry temperament, odwagę do wyrażania własnego, często kontrowersyjnego, zdania i mocny uścisk, w którym trzymał zespół i szatnię. Dzięki temu był osobą doskonale dopasowaną do obecnego Milanu, który rozsypany w drobny mak próbuje poskładać się i wrócić do rywalizacji o najwyższe cele. Wydawało się, że wiedzą i widzą to wszyscy, którzy na co dzień interesują się poczynaniami ekipy z San Siro, ale...

…jednak nie. Chociaż wiele osób doceniało to, w jaki sposób Miha pracuje z zespołem, jeszcze więcej osób dostrzegało powolne zmiany, ale jedna osoba pozostała niewzruszona i obojętna na pozytywy. Silvio Berlusconi, najważniejsza osoba po "czerwonej stronie Mediolanu". O ile dotychczas często broniłem klubowego zarządu, któremu przecież Milan zawdzięcza złotą erę sukcesów, tak teraz Berlusconi i spółka ostatecznie mnie do siebie zniechęcili. Przez wiele lat Galliani i Berlusconi byli dla mnie jak ulubiona kapela. W niezmiennym składzie, od lat na rynku. Chociaż zaczęli wydawać coraz gorsze albumy, robić słabą i z deka kiczowatą muzykę, wciąż ich słuchałem, ale w pewnym momencie miarka się przebrała. Ten moment nastąpił właśnie teraz. W chwili, gdy podnoszący się z kolan klub dobił jego ukochany ojciec. Premier Włoch zatoczył błędne koło. Kiedy ćwierć wieku temu przejmował Rossonerich, klub był na skraju upadku. Ambitny polityk wyciągnął jednak zespół z tarapatów i zaprowadził na szczyt, z którego jednak dawno spadł i to z ogromnym hukiem. Dziś Milan zmierza w dokładnie tym samym kierunku, w jakim podążał przed erą Berlusconiego. Wokół klubu są same wątpliwości. Kto i na jak długo zostanie kolejnym trenerem? Kiedy i czy w ogóle, dojdzie do rzekomego przejęcia akcji przez bogatych inwestorów ze wschodu? Co z nowym stadionem, który miałby zapewnić Milanowi niezależność i sporą korzyść finansową? Pytań jest znacznie więcej, a odpowiedzi — żadnych. Zwolnienie trenera, dzięki któremu w tunelu zapaliło się światełko nadziei, jest ciosem w plecy. Irracjonalną decyzją. Pomimo słabych występów Mihajlović wprowadził przecież Rossoneri do finału Pucharu Włoch, a więc dał szansę na wywalczenie pierwszego od sezonu 2011/2012 trofeum, które nie jest kolejnym podrzędnym pucharem prezesa. Pomimo spadku formy w ostatnim czasie, Milan w tym sezonie potrafił zagrać tak, że ręce same składały się do oklasków. Potrafił porządnie skopać Inter w derbach Mediolanu, potrafił dwukrotnie ambitnie powalczyć z Juventusem w derbach Włoch. To była bardzo miła odmiana po mdłym i nudnym Milanie Inzaghiego, który nie miał żadnego pomysłu na przyszłość. Nie wszystko wychodziło mu perfekcyjnie – to fakt, jednak faktem jest również to, że z aktualnej kadry Rossoneri, Miha wyciągnął maksimum.

Co czeka Milan po odejściu Mihajlovicia? Nie można jeszcze ocenić Cristiana Brocchiego. Może okazać się bardzo dobrym trenerem, a większość z kibiców, oraz ekspertów nie widziało zapewne w akcji prowadzonej przez niego drużyny rezerw. Należy jednak pamiętać, że do rozegrania pozostało sześć ligowych kolejek. W ilu z nich zobaczymy Milan Brocchiego, a w ilu resztki myśli szkoleniowej Mihajlovicia? Zespół nie przestawi się przecież na nową taktykę w ciągu tygodnia, czy nawet dwóch. Chociaż... może w ogóle nie powinien się przedstawiać? Były piłkarz Rossoneri ma być podobno jedynie opcją zastępczą, a już latem na San Siro zawita Eusebio di Francesco. Trener, który wykonał kawał dobrej roboty w niewielkim Sassuolo, może mieć spory problem. Di Francesco jest w końcu trenerem podobnej klasy co Miha, więc może podzielić los Serba i wylecieć z pracy jeszcze przed końcem następnego sezonu. W Milanie, który coraz bardziej przypomina prywatny folwark Berlusconiego, wszystko jest przecież możliwe. Panie Silvio. Wiem, że Pan nie usłyszy mojego głosu. Zresztą, nie słyszy Pan przecież głosu kibiców nawet na stadionie. Traci Pan swoich zwolenników w zatrważającym tempie. Dziś dołączam do chórku, który od dłuższego czasu śpiewa Panu znaną melodię „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, niepokonanym...". Dość już niszczenia tego klubu. Klubu, który wbrew pozorom nie należy tylko do Pana, ale również do nas - kibiców. Bardzo proszę, zatrzymajmy tę karuzelę śmiechu.

Walka o Złotego Buta na ostatniej prostej. Kto przewodzi klasyfikacji? [GALERIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24