Żytko: Chcieliśmy zagrać dla Szatałowa i Pasieki

Jacek Żukowski
Wreszcie odpędził od siebie "jeża" Mateusz Żytko, który podczas wcześniejszych występów popełniał błędy, które niestety przyczyniały się do porażek krakowian. Po spotkaniu w Zabrzu mógł wreszcie odetchnąć.

- W Zabrzu strzeliliśmy bramkę i wygraliśmy - mówi Mateusz Żytko. - A policzmy sobie sytuacje w poprzednich meczach, gdzie mieliśmy ich multum i przegrywaliśmy 0:1 i tymi meczami doprowadziliśmy do zwolnienia trenera. Mówi się czasem, że zawodnicy grają "pod trenera", by mu zaszkodzić, u nas na pewno tak nie było, byliśmy za trenerem, szkoleniowiec za nami. Bardzo nas to zszokowało, że od nas odchodzi, daliśmy z siebie wszystko, tak samo w Pucharze Polski, w którym mieliśmy siedem stuprocentowych sytuacji i strzeliliśmy jedną bramkę. Gdybyśmy wygrali 5:0 czy 6:0, może by nadal prowadził nas trener Szatałow? Myślę, że można dedykować to zwycięstwo właśnie jemu.

Można zastanawiać się, co zdążył zrobić trener Pasieka przez jedno popołudnie, które dzieliło zespół od meczu z Górnikiem. Odpowiada na to Żytko: - Starał się nas motywować jak najlepiej, w jeden dzień wiadomo, że nie jest w stanie zrobić cudu. Powiedział, że wie, że jesteśmy dobrymi zawodnikami i że mieliśmy pecha czy też nie mieliśmy szczęścia, a teraz trzeba już szczęściu pomagać. Przełamaliśmy tę barierę w meczu z Piastem Gliwice, mam nadzieję, że teraz już pójdzie z górki.

Krakowianie zagrali inaczej niż w poprzednich meczach (poza spotkaniem w Gdańsku). Wreszcie walczyli. - Górnik Zabrze znany jest z tego, że u siebie nie przebiera w środkach - mówi obrońca "Pasów". - Jego piłkarze ostro grają, my odpowiedzieliśmy tym samym, może nawet dołożyliśmy cegiełkę więcej, dlatego wygraliśmy. Na razie jest za wcześnie, by trener wprowadzał rewolucyjne zmiany. Przedstawił wizję gry, u różnych trenerów piłka nożna nie może się wiele różnić, gramy określonym systemem. Chcieliśmy zagrać dla zarówno dla Jurija Szatałowa jak i dla nowego trenera, by zaczął z wysokiego "c".

Słowa Żytki potwierdza Mateusz Bartczak: - Chcieliśmy bardzo Szatałowa, trener podjął jednak inną decyzję i ona działała motywująco na zespół. Każdy chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony, wyzwolił w sobie potencjał i to przełożyło się na mecz. Efekt nowej miotły zadziałał, zobaczymy, co będzie dalej. Byliśmy zdeterminowani, co przełożyło się na wynik. Przełamaliśmy złą passę, ale gramy zupełnie odwrotnie niż w ubiegłym sezonie. Teraz wracamy na swój stadion, kibice na nas czekają, a my chcemy odkupić swe winy i zagrać dobry mecz.

Cracovia jeszcze raz tej jesieni zmierzy się z Górnikiem Zabrze. W przyszłym tygodniu, korzystając z przerwy w ligowych rozgrywkach, "Pasy" rozegrają towarzyski mecz właśnie z zabrzanami. Spotkanie to odbędzie się 7 października na stadionie przy ul. Kałuży.

Z zawodnikami rozmawiał: Jacek Żukowski / Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24