MKTG Sportowy i Gol - pasek na kartach artykułów

"Młoty" pokonały "The Blues"! West Ham wiceliderem Premier League!

Michał Bezuch
Piłkarze West Hamu prowadzeni przez Slavena Bilicia są prawdziwym objawieniem rundy jesiennej Premier League. „Młoty” przystępowały do derbów Londynu z czwartej lokaty w tabeli i zdołali już w tym sezonie odprawić z kwitkiem w meczach wyjazdowych Arsenal, Liverpool i Manchester City. Dziś ofiarą piłkarzy ze wschodniego Londynu padł będący w kiepskiej formie mistrz Anglii, czyli Chelsea.

Pierwsza połowa spotkania obfitowała w sytuacje podbramkowe, a kibice na Upton Park na pewno nie mogli narzekać na brak emocji. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie „The Blues” w 8. minucie, kiedy to Cesc Fabregas przytomnie podał do Diego Costy, który fatalnie spudłował w niemal stuprocentowej sytuacji. Gospodarze odgryźli się golem już 10 minut później. Najpierw Dimitri Payet uderzał bardzo mocno z rzutu wolnego, a Asmir Begović z trudem przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Po rzucie rożnym dla „Młotów” Diego Costa skiksował, wybijając piłkę, która spadła pod nogi idealnie ustawionego Mauro Zarate. Argentyńczyk z kliniczną precyzją trafił tuż obok krótkiego słupka i kibice gospodarzy cieszyli się z szybko objętego prowadzenia.

Podrażnieni goście starali się odrobić stratę jeszcze przed przerwą, jednak nie byli w stanie dopiąć swego. W 33. minucie rzut wolny dla Chelsea wykonywał Wilian i znalazł lukę w murze, ale hiszpański golkiper West Hamu, Adrian, zdołał popisać się skuteczną interwencją po uderzeniu Brazylijczyka. Dwie minuty później w polu karnym gospodarzy zapanowało ogromne zamieszanie, a piłkarze „The Blues” domagali się bramki, ale zdaniem sędziego wspieranego technologią goal-line piłka nie przekroczyła linii bramkowej całym obwodem. Zabrakło milimetrów, a gdyby piłka wpadła do siatki, byłoby to samobójcze trafienie Manuela Lanziniego.

Argentyńczyk mógł się zrehabilitować w 39. minucie, kiedy to Dimitri Payet genialnie podał piętą i kompletnie zmylił obronę Chelsea. Lanzini miał mnóstwo czasu i spróbował podcinką pokonać wychodzącego z bramki Asmira Begovicia, ale uderzył zdecydowanie za mocno i piłka przefrunęła nad poprzeczką. Chwilę później nastąpił festiwal pecha w wykonaniu Chelsea. W 42. minucie pomocnik „The Blues” Cesc Fabregas trafił do siatki, ale zdaniem arbitrów był na spalonym. Ofsajd jeżeli był, to dosłownie milimetrowy i być może sędzia powinien był uznać tę bramkę jako sytuację stykową.

Na domiar złego dla pododpiecznych Jose Mourinho w 44 minucie Nemanja Matić wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Serb obie kartki otrzymał za faule taktyczne, powstrzymywanie rywala niezgodne z przepisami, które zahamowały dwie obiecujące akcji „Młotów”.
Wydawało się, że w drugiej połowie emocji będzie już dużo mniej, a West Ham spokojnie będzie kontrolował grę. Nic bardziej mylnego. Już w 56. minucie Chelsea wyrównała - po zagraniu Williana i dużym zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Gary Cahill i pewnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy.

Dalsza część meczu toczyła się raczej z przewagą West Hamu, ale gospodarze odpowiedzieli trafieniem Andy’ego Carrolla głową dopiero w 80. minucie, a asystę przy tym golu zaliczył Aaron Cresswell. Końcówka meczu była dosyć nerwowa i Chelsea próbowała jeszcze wyrównać, ale piłkarze Jose Mourinho nie byli w stanie sobie stworzyć klarownej sytuacji i ostatecznie West Ham wygrał 2:1.

West Ham pokazał, że jest niezwykle solidną drużyną i w pełni zasługuje na pozycję w czubie tabeli. „Młoty” po sobotnim zwycięstwie tymczasowo wskoczyły na pozycję wicelidera, z kolei mistrzowie Anglii przegrały już piąty spośród dziesięciu ligowych spotkań i okupują dopiero piętnastą lokatę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24