Berg w Legii, czyli niepewność z nutką szaleństwa i nadziei [KOMENTARZ]

Marek Koktysz
Legia ma nowego trenera. Temat dnia w zasadzie każdym sportowym medium w Polsce. Władze zwalniają Jana Urbana, który objął klub i z marszu zdobył podwójną koronę. W jego miejsce zatrudniają Norwega, który raczkuje w zawodzie trenerskim, ale za to dumnie już kroczy od wielu lat w świecie futbolu. Perski posłaniec mówi: "To szaleństwo!". Odpowiadamy: "This is Legia!".

Dziewczyny piłkarzy Legii Warszawa (ZDJĘCIA)

U schyłku 2013 roku mamy z pewnością do czynienia z najodważniejszym ruchem na polskim rynku futbolowym od wielu lat. Zwolnienie szkoleniowca, który, de facto, ma wyniki jest w naszym kraju wydarzeniem bezprecedensowym. Legia, przez swoje władze - w szczególności prezesa Leśnodorskiego - pokazała, że lokalne triumfy ma sobie za nic. Statek o nazwie "Legia Warszawa" obrał kurs na wody międzynarodowe i ma dość pluskania się w polskim stawie. Gwoli ścisłości, chodzi oczywiście o ruch (skądinąd szalenie odważny), na który zdecydowała się Legia, a nie o samą osobę trenera, którego zatrudniła. O nim za chwilę.

Wydaje się, że kurs na zmiany został obrany już wcześniej. Przede wszystkim stery tej łajby wreszcie przejęła osoba, posiadające wszelkie potrzebne przymioty do osiągnięcia sukcesu. Kapitanem okrętu został Bogusław Leśnodorski - profesjonalista, biznesmen, człowiek sukcesu, który nie jest jeszcze przesiąknięty polską piłką nożną (i oby nigdy nie był). Jak na nowego dowódcę przystało prezes zaczął robić porządki. Szybko uporał się z buntem załogi (załagodził sytuację na linii kibice-klub), usunął przestarzałe relikty (Błędowski czy Jóźwiak), ale uhonorował legendy (Lucjan Brychczy), rozwinął zaplecze (Akademia Piłkarska) i powoli zaczął tworzyć "coś" o naprawdę fajnych kształtach. Pozostał Jan Urban, który w tym nowym świecie HD był troszkę jak stary analog. Smutny wniosek dla polskiego futbolu jest taki, że wystarczył on do zdominowania ligi (z wymowną jednak pomocą profesjonalnej obsługi klubu), by ponieść sromotną porażkę na arenie europejskiej. Jak wspomnieliśmy wcześniej, ta łajba nie chcę już wodować na polskich wodach, więc i bosmana trzeba było w końcu zmienić. Na takiego, który chce pływać i zna wody międzyeuropejskie.

Prezes Leśnodorski postawił na Henninga Berga. W świecie trenerskim ciągle "no-name", ale ciągle żywo pamiętany z czasów boiskowych. Chociaż i tam nie był gwiazdą pokroju chociażby Solskjaera, który, nota bene, także był brany pod uwagę. Nie można odejmować Bergowi tego, co na murawie osiągnął, bo dwa mistrzowskie tytuły z Manchesterem United, to jest niebagatelne osiągnięcie. Podobnie zyskanie w oczach Sir Aleksa Fergusona, który jest przecież uważany za najlepszego szkoleniowca w historii piłki nożnej. Dlatego nominacja Norwega na stanowisko trenera Legii Warszawa budzi niepokój i rodzi pytania, bo przecież doświadczenia w prowadzeniu klubu mu jednak brak. Z drugiej strony, w tym szaleństwie jest nadzieja, bo przecież Sir Alex nie chwali i nie poleca byle kogo, a Ole Gunnar Solskjaer nie wypowiada się w samych superlatywach o partaczach. Na naszych oczach będzie się dział ciekawy eksperyment. Z taką przeszłością piłkarską trenera w Ekstraklasie próżno szukać. Dostanie sporo czasu i chyba kredytu zaufania, bo wydaje się, że znalazł wspólny język z władzami klubu. Rozpocznie zmagania ligowe ze sporym zapasem punktów, a na poznanie drużyny ma w zasadzie całą zimę. Operację "norweskie fiordy" czas zacząć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24