Bez niespodzianki w Niecieczy. GKS Bełchatów wyeliminował Termalikę

Michał Suliga
GKS Bełchatów bezlitośnie wykorzystał błędy w defensywie pierwszoligowca i z Niecieczy wyjeżdża z tarczą. Piłkarze Termaliki zagrali bardzo ambitnie, ale nie potrafili pokonać rewelacyjnego Stachowiaka.

Zderzenie ambitnego pierwszoligowca z etatowym przedstawicielem stanów średnich Ekstraklasy okazało się ciekawym i szybkim widowiskiem. Początkowe minuty przebiegały pod dyktando gości z Bełchatowa, których głównym atutem były kombinacyjne wymiany piłek pomiędzy aktywnym Michałem Makiem i Wacławczykiem. To właśnie akcja dwójki najbardziej ofensywnie grających graczy Brunatnych była najgłośniejszym akordem pierwszych piętnastu minut, jednak szarżującego filigranowego napastnika skutecznie powstrzymał Nowak.

Debiutujący na własnym boisku w roli szkoleniowca Kazimierz Moskal zadbał o to, by jego praca odcisnęła wyraźny ślad na grze jego podopiecznych. Pomysłem na sforsowanie defensywy bełchatowian był aktywny pressing i próba agresywnego odbioru piłki już przed polem karnym Stachowiaka. Goście wyraźnie zaskoczeni takim rozwiązaniem taktycznym często tracili piłkę we własnej strefie obronnej, lecz w ekipie gospodarzy szwankowało ostatnie podanie. Początkowy marazm strzelecki zakończył Pawlusiński, który huknął z trzydziestu kilku metrów i sprawił sporo problemów bramkarzowi Brunatnych. Po chwili jego próbę skopiował Biskup, ale znów górą był Stachowiak. Ten ostatni w pierwszej połowie musiał jeszcze raz ratować swój zespół, gdy po niefortunnym wybiciu piłki przez Stulina doskonale zatrzymał strzał Piątka.

Frontalny atak Słoników na początku drugiej połowy lekko ogłuszył gości, którzy przez kilkanaście następnych minut głównie zabezpieczali dostęp do własnej bramki. Prym w ataku wiódł aktywny Pawlusiński, który chciał w bramkowy sposób przypomnieć się swojej dawnej drużynie. Po kombinacyjnie rozegranym rzucie wolnym i przypadkowym rykoszecie przed doskonałą szansą stanął Nalepa, ale jego strzał w ostatniej chwili zablokował Szmatiuk. Goście w analizowanym fragmencie gry odwzajemnili się wyłącznie wizjonerskim prostopadłym podaniem Wacławczyka do Maka, które zmusiło bramkarza Termaliki do wycieczki poza pole karne.

Najlepszą okazję niecieczanie stworzyli w 59. minucie. Centra Plevy trafiła do Sobczaka, ale ten przegrał pojedynek sam na sam ze Stachowiakiem. Młody napastnik, który przyjmował na siebie zdecydowaną część fizycznej walki z rosłymi stoperami, kilka minut później znów dobrze odnalazł się w polu karnym. Jego strzał utkwił w gąszczu nóg obrońców. Wraz z upływem czasu do głosu zaczęli dochodzić bardziej doświadczeni bełchatowianie. Minimalnie niecelny strzał z rzutu wolnego Bożoka był, jak się okazało, ostatnim dzwonkiem alarmowym. Większą precyzją wykazał się w 77. minucie Wróbel, który efektownie minął Skołorzyńskiego i z narożnika pola karnego uderzył w przeciwległy górny róg bramki Nowaka. Chwilową dysproporcję w szeregach defensywy gospodarzy wykorzystał Buzała, który dwie minuty później wykazał najwięcej sprytu w polu karnym i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki.

Gospodarze do końca meczu nie byli w stanie podnieść się po dwóch błyskawicznych ciosach. Bełchatów do ostatniego gwizdka umiejętnie utrzymywał się przy piłce i skutecznie zniechęcił Termalikę do jakichkolwiek prób odwrócenia losów spotkania. Awans do kolejnej rundy Pucharu Polski zapewniła sobie drużyna, która potrafiła z zimną krwią wykorzystać swoje szanse.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24