Cabaj: Druga stracona bramka podcięła nam skrzydła

Daniel Weimer/Gazeta Krakowska
Marcin Cabaj nie tak wyobrażał sobie pierwszy mecz w barwach Sandecji
Marcin Cabaj nie tak wyobrażał sobie pierwszy mecz w barwach Sandecji Marek Zakrzewski
- Starałem się szybko wprowadzać piłkę do gry. Zawsze wychodzę z założenia, że lepiej przegrać dwoma bramkami niż trzema, czterema czy pięcioma - powiedział po porażce 0:5 z Zawiszą, bramkarza Sandecji, Marcin Cabaj.

Jako jedyny piłkarz Sandecji nie powinien mieć Pan do siebie pretensji...
Mała to pociecha. Przegraliśmy sromotnie i śmieszne byłoby gaworzenie, że to porażka niesprawiedliwa. Dyskutować można natomiast na temat rozmiarów klęski.

Uważa Pan, że wynik nie oddaje przebiegu boiskowych wydarzeń? Sam przecież pan widział, że w pierwszej połowie spotkania tragicznie to nie wyglądało. Bramkę straciliśmy w cokolwiek pechowych okolicznościach, gdy jeden z naszych zawodników [Wojciech Wilczyński - przyp. red.] leżał poza boiskiem. Gdybyśmy bezbramkowy remis dowieźli do końca tej części gry, po przerwie różnie to mogło wyglądać.

Tymczasem tuż po wznowieniu zostaliście po raz drugi skarceni. I w tym przypadku mówić jednak można o niefarcie. Obronił Pan przecież rzut karny, rywale zdążyli jednak z dobitką. Większość kibiców była zdania, że wcześniej został Pan faulowany.
Tak naprawdę to sam już nie wiem, czy to ja wpadłem na któregoś z rywali, czy też zostałem przez niego popchnięty. Tak czy owak, piłka znalazła się w siatce, nikt nie zdołał w porę wyekspediować jej w pole.

Gdyby stało się inaczej, losy meczu ważyłyby się do ostatniej minuty?
A któż to może wiedzieć? Pewne natomiast jest, że ta druga bramka podcięła chłopakom skrzydła.

Pan jednak sprawiał wrażenie człowieka, który wierzy w odmianę złego losu...
Starałem się szybko wprowadzać piłkę do gry. Zawsze wychodzę z założenia, że lepiej przegrać dwoma bramkami niż trzema, czterema czy pięcioma.

Po stracie piątego gola nakrzyczał Pan na obrońców. Ma Pan do nich pretensje o nieudolność, bo innego słowa nie sposób użyć?
Proszę pana, piłka nożna jest grą zespołową. Wszyscy wygrywamy, wszyscy ponosimy odpowiedzialność za porażkę.

Zgadza się, ale zawsze są mniej lub bardziej winni.
Umówmy się, że po dzisiejszym meczu każdy z nas powinien posypać sobię głowę popiołem.

Nie czuje się Pan załamany?
Nie, chociaż nie takiego debiutu przed sądecką publicznością się spodziewałem. Mamy teraz półtora tygodnia, by odbudować się psychicznie i postarać o punkty w meczu z Termalicą.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24