Trudno orzec, czy Paweł Janas i Bogusław Kaczmarek nie poznali się na talencie Andriuskeviciusa, czy może, o odsunięciu od składu, zadecydowały względy pozasportowe (raczej ta druga opcja odpada, bo "Vitek" to spokojny gość). Obaj - w przeciwieństwie do Tomasza Kafarskiego - postawili na nim krzyżyk, zanim tak naprawdę dali mu szansę. Janas odpalił Litwina po jednym nieudanym meczu, a Kaczmarek po dwóch. Gdzie w tym logika - nie wiem. Gdyby zawalone spotkanie miało być pretekstem do przesunięcia do rezerw, to obawiam się, że kadra pierwszego zespołu uszczupliłaby się o kilka nazwisk.
W klubie doszli do wniosku, że skoro sztab nie stawia na Andriuskeviciusa, to trzeba się go pozbyć, bo jego pensja obciąża i tak poważnie już nadszarpnięty budżet. Dziwnym trafem, dzień po rozwiązaniu kontraktu, po zawodnika bez ogrania, bez rytmu meczowego, sięgnął jeden z najbardziej utytułowanych szwedzkich klubów, Djurgardens IF. Czyżby Litwin miał na tyle sprawnego menadżera, że udało się wrobić nawet detalicznych Szwedów? A może to jednak Lechia wyjdzie na tym na straty? O tym kto miał rację zadecyduje - jak zawsze - niedaleka przyszłość. Andriuskevicius zapowiadał się nieźle. Dlatego tym bardziej dziwię się, że na Lechię był za słaby, a na Djurgardens nie. Tę przedziwną sytuację z przenosinami z Polski do Szwecji zgrabnie skonkludował jeden z twitterowiczów: "To jak nie zdać prawka, a prowadzić busa".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?