Grzyb dla Ekstraklasa.net: Zachowanie kiboli to głupota, inaczej tego nie można nazwać

Marcin Szczepański
Wojciech Grzyb starał się uspokoić sytuację podczas burd na derbach
Wojciech Grzyb starał się uspokoić sytuację podczas burd na derbach Ekstraklasa.net
- To był monolog, którego nie ośmielę się powtórzyć. Musiałem użyć naprawdę mocnych słów, żeby przekazać im co myślę o ich zachowaniu - powiedział nam Wojciech Grzyb, piłkarz Ruchu Chorzów, który jako pierwszy ruszył, by uspokoić chuliganów, którzy wszczęli burdy na stadionie.

Kibole podgrzali emocje w Wielkich Derbach Śląska. Musiała interweniować policja

Piłkarz musiał studzić nastroje kibiców

Wojciech Grzyb pojawił się na boisku w 68. minucie spotkania Ruchu z Górnikiem. Chwilę później musiał już interweniować w groźnej sytuacji, tyle że nie meczowej. Jako pierwszy ruszył, by przemówić do rozsądku kiboli, którzy wszczęli burdy na trybunach. - Dużo sił straciłem, żeby zaraz po wejściu na boisko tam zainterweniować. Liczyłem na to, że kibice, choć może nie ci którzy byli zamaskowani w jakieś dziwne kombinezony, ale liczyłem, że jakaś tam estyma i szacunek pozwoli mi na to, żeby zgasić to w zarodku. Choć boczny sędzia zatrzymywał mnie, żebym tam nie biegł, to mimo wszystko chyba się udało. Było gorąco, ale liczyłem, że w końcu pójdą po rozum do głowy i odpuszczą - mówił na gorąco po meczu Wojciech Grzyb. - Jeśli chcą robić takie głupoty, bo inaczej tego nie można nazwać, to niech to robią gdzie indziej. To groziło przecież przerwaniem meczu i walkowerem. Dlatego cieszę się, że chociaż tyle udało się zrobić i gdzieś to zażegnać - dodał.

Żeby uspokoić sytuację Grzyb musiał dosadnie przedstawić zamaskowanym kibolom swoje zdanie na temat ich zachowania. - To był monolog, którego nie ośmielę się powtórzyć. Musiałem użyć naprawdę mocnych słów, żeby przekazać im co myślę o ich zachowaniu - przyznał po meczu. - Kilku z nich tylko na mnie beznamiętnie spojrzało. Byli w maskach, więc pewnie nigdy nie dowiem się kto to był.

Mógł zostać bohaterem meczu

Sytuacja na trybunach stosunkowo szybko została opanowana, jednak niesmak pozostał. Samo spotkanie niestety nie dostarczyło wielu emocji. Jedną z nielicznych okazji na zdobycie bramki miał w samej końcówce także Grzyb, ale nie potrafił jej wykorzystać. - Dokładnie nie widziałem piłki, bo Mariusz Magiera zawisł w powietrzu i przewidywałem, że ona może przejść, ale jej nie widziałem. W efekcie uderzałem w ciemno, tyle że milimetry niecelnie. Była to na pewno bramkowa sytuacja, bo piłka zmierzała bardzo blisko bramki.

Remisując w Wielkich Derbach Śląska Ruch nie wykorzystał potknięcia Legii i Śląska. Chcąc myśleć o tytule, takie mecze Niebiescy powinni wygrywać. - Tak się mówi. Taki mecz jak z Podbeskidziem (2:2 - red.) też trzeba wygrywać, a się nie udało, chociaż było dużo bliżej, bo prowadziliśmy 2:0. To są trudne mecze, w których do końca trzeba walczyć i zostawić wszystkie siły na boisku. Tak dzisiaj było, ale bramki nie padły. Myślę jednak, że mecz był emocjonujący.

Sprawiedliwy remis

W dzisiejszym spotkaniu trudno wskazać stronę przeważającą. Przyznaje to doświadczony skrzydłowy Ruchu. - Wydaje mi się, że remis jest zasłużony. Może trochę przeważaliśmy, ale chyba remis nie krzywdzi żadnej ze stron. Przynajmniej tak mi się wydaje na gorąco.

Dzisiejsze Wielkie Derby Śląska miały zupełnie inną atmosferę niż przed rokiem, kiedy przy obfitych opadach śniegu wygrał Ruch. - Wynik determinuje wszystko, cały odbiór meczu. Gdybyśmy wygrali 1:0, wszyscy by mówili, że wspaniała atmosfera i zwycięstwo po niezłym meczu. Teraz wynik pójdzie w świat i nikt nie będzie się zastanawiał jak doszło do tego, że zremisowaliśmy 0:0, tylko jasne będzie, że obie strony nie mogą się z tego wyniku cieszyć.

Przed Ruchem mecz sezonu

Potknięcia Legii, Śląska i Ruchu wykorzystał Lech, wygrywając dzisiaj 2:1. - Wszyscy potraciliśmy solidarnie punkty. Liczyliśmy na to, że Lech też dzisiaj punkty straci, ale jemu w odróżnieniu od nas udało się w końcówce mecz przechylić na swoją korzyść.

Przed Ruchem teraz dwa spotkania z zespołami z Warszawy, najpierw z Polonią w lidze, a później z Legią w finale Pucharu Polski. - Biorąc pod uwagę dzisiejszą stratę punktów, nie wiem czy finał nie wyrasta dla nas na miano meczu sezonu. Ale spokojnie, najpierw jedziemy do Warszawy, potem puchar, a na koniec będziemy się martwić, jak poradzić sobie z drużynami, które mogą być do końca zaangażowane w walkę o utrzymanie, z którymi zagramy na koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24