Przygodę z futbolem jak na białostoczanina przystało zaczął w „Jadze”. Pierwszym trenerem 20-latka był obecny asystent trenera pierwszej drużyny, Dariusz Jurczak. – Później przez chwilę moim trenerem był mój ojciec, a mistrzostwo Polski zdobyłem z Arturem Woronieckim. Gdy grałem na szczeblu młodej Ekstraklasy moim szkoleniowcem był najpierw Mariusz Rumak, a później Wojciech Kobeszko. W karierze młodzika przewinęła się więc ogromna ilość nauczycieli piłkarskiego rzemiosła. Kto był tym jedynym w swoim rodzaju? - Bardzo dobrze wspominam trenera Kobeszkę, ponieważ przy jego boku miałem jakąkolwiek szansę trenowania z pierwszym zespołem. Miło wspominam także czasy młodej Ekstraklasy z Mariuszem Rumakiem – wspomina wychowanek Jagiellonii.
W czasie kiedy ciężko było przebić się mu do pierwszej drużyny „Jagi” pojawiła się oferta wypożyczenia do II-ligowych Wigier Suwałki. - Gdy miałem podpisać kontrakt w ostatniej chwili zdecydowałem, że jednak zostaje w Jagiellonii i pojechałem z pierwszą drużyną na obóz do Turcji. Tam doznałem kontuzji śródstopia, która wykluczyła mnie z gry na pół roku. To był fatalny okres dla mistrza Polski juniorów.
Jak mówi przez głowę przechodziły mu tysiące pytań, a jedno z nich śniło mu się po nocach – dlaczego nie przeniosłem się do Suwałk? - Wiadomo, że jeśli doznaje się takiej kontuzji to zawsze są czarne myśli czy uda się jeszcze wrócić i czy w ogóle będzie miało się do czego wracać. Trener Hajto w moim przypadku zachował się bardzo fair czekając dopóki się wykuruje. Widział, że na obozie w Turcji prezentowałem się bardzo dobrze, później odbyłem rozmowę z trenerem i prezesem Kuleszą, którzy postanowili dać mi jeszcze jedną szansę na przekonanie ich do siebie podczas obozu w Słowenii – przyznaje mi Kądzior. Pół roku kuracji zakończyło się sukcesem. Trener Jagiellonii, Tomasz Hajto zgodnie z obietnicą zabrał na przedsezonowe zgrupowanie do Pohorje Damiana Kądziora. W oczach duetu trenerskiego żółto-czerwonych pomocnik zaprezentował się bardzo dobrze i już na stałe zagościł w pierwszej drużynie drużyny z Podlasia.
W 8. kolejce T-Mobile Ekstraklasy obecnego sezonu Damian zadebiutował na Reymonta w meczu z Wisłą. - Było to bardzo fajne przeżycie i bardzo się cieszę z tego, że udało mi się zadebiutować – wspomina. Z tremą u 20-latka nie było żadnych problemów. - Tremy jako takowej nie było, ponieważ już przed meczem z Wisłą miałem przetarcia w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk czy jeszcze wcześniej w przedsezonowych sparingach.
Jego ojciec – Robert w sezonie 1990/1991 broniąc białostockich barw rozegrał 6. spotkań. Może się okazać, że już w obecnym sezonie Damian poniesie rodzinną poprzeczkę i przegoni swojego ojca w ilości występów będąc piłkarzem Jagiellonii. Jest to pierwszy przypadek w historii klubu, by syn i ojciec zagrali w barwach ekipy z Białegostoku w ekstraklasie.
Przed młodym piłkarzem jeszcze długa kariera. Pytając go o cele na najbliższe lata, odpowiedział: - Życie mnie nauczyło, że nie można niczego planować wcześniej. Zawsze moim celem było szybsze zadebiutowanie w pierwszej drużynie, lecz niestety przytrafiła się ta feralna kontuzja. O celach na ten sezon nie będę mówił, bo to nie zależy tylko ode mnie. Ja po prostu chcę grać, rozwijać się i pokazać z jak najlepszej strony. Z całego serca więc życzę Ci Damian owocnej pracy na treningach i radości z każdego dnia spędzonego na boisku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?