Kaczmarek: Mamy stadion, wiernych i oddanych kibiców, doczekamy się drużyny

Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki
- Motto naszej pracy to pozyskiwanie zawodników z kartami na ręku i bez żadnych obciążeń menedżerskich - mówi Bogusław Kaczmarek, szkoleniowiec Lechii Gdańsk w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

Dariusz Gładyś nie jest już trenerem bramkarzy Lechii Gdańsk

Dlaczego Lechia wiosną jest jednym z najsłabszych zespołów w T-Mobile Ekstraklasie?
Dlatego że przegraliśmy kilka spotkań, które z przebiegu wydarzeń boiskowych mogły się potoczyć zupełnie inaczej. Nie chcę wymieniać tych meczów, bo wszyscy wiedzą, o które chodzi. Zaczęło się od nieszczęsnej Pogoni i teraz ciągnie się to za nami niczym flaki w oleju. Wydawało się, że po dobrym meczu ze Śląskiem sytuacja stała się czytelna, ale spotkanie z Podbeskidziem było tego zaprzeczeniem. Wcześniej można było patrzeć pozytywnie na to, co robimy na boisku. Staraliśmy się kreować grę, były sytuacje bramkowe i gole. W bardzo prosty sposób bramki tracimy i tu jest najwięcej do zrobienia.

Skąd się biorą tak proste błędy w obronie, skoro jesienią ich nie było, a ta formacja gra w niemal niezmienionym składzie?
Sami w sztabie zadajemy sobie to pytanie. Te błędy przytrafiają często w prozaicznych sytuacjach. Brakuje piłkarskiej jakości w ataku i w obronie. Wszyscy patrzyliśmy z dużą troską, co będzie, jak odejdzie Razack Traore, a na razie strzeliliśmy 12 bramek w 9 meczach. Smutne, że dużo ich straciliśmy. Były duże oczekiwania po udanej rundzie jesiennej, ale chciałbym przypomnieć, że Lechia mająca w składzie takich piłkarzy jak Traore, Wilk, Kosecki, Nowak, Lukjanovs, Hajrapetjan, Madera czy Małkowski zakończyła poprzednie rozgrywki na 13. miejscu, ledwo utrzymując się w ekstraklasie.

Słabe wyniki wiosną to nie efekt braku Traore, który skupiał uwagę rywali?
Tego tak bym nie ujął. Widać, po jakich akcjach zdobywamy bramki. W większości nie ma wybijania piłki, tylko gramy od tyłu i wyprowadzamy piłkę z defensywy. To co złe zaczęło się od nieszczęsnego meczu z Pogonią. Strzeliliśmy bramkę, wszystko było pod kontrolą, ale dyskusyjny rzut karny doprowadził do tego, że zremisowaliśmy wygrany mecz.

Kibiców irytuje, że zremisowaliście albo przegraliście wygrany mecz. A Pana?
Irytuje, że tak mówię? Ale co mam mówić innego, skoro każdy widzi, jak wygląda wiele naszych meczów? Irytacja jest słowem właściwym na tę okoliczność. Kibice w dalszym ciągu są z tą drużyną. I te pierwsze oznaki niezadowolenia na PGE Arenie były dla mnie prawidłowe. To naturalna reakcja kibiców i nie żebym im wchodził w pewną część ciała. Mamy stadion na europejskim poziomie, wiernych i oddanych kibiców i myślę, że doczekamy się drużyny, która będzie trzecim ważnym składnikiem widowiska piłkarskiego.

Prezes Bartosz Sarnowski powiedział, że 13 miejsce na zakończenie sezonu to będzie dla niego porażka. Co Pan na to?
Porażka to bardzo pojemne słowo. Ja nie zakładam, że zajmiemy 13 miejsce, bo wierzę w to, że wcześniej czy później, a myślę, że wcześniej, drużyna wejdzie na właściwy poziom i zdobędzie jeszcze wiele potrzebnych nam punktów. Nie wycofuję się z tego, że Lechia powinna realizować dwa cele. Pierwszy to w miarę przyzwoity wynik sportowy, a drugi to wszystko, co nazywa się przemodelowaniem zespołu. Nie boję się ryzyka i odpowiedzialności. Wróciłem do Lechii po 20 latach i nie chcę, żeby trąciło patosem, ale w ściśle określonym celu. Dostałem zadanie od właściciela i zarządu klubu, że trzeba zrobić zmiany, bo drużyna w tym kształcie, w którym była, przestała mieć rację bytu. Wchodzą młodzi ludzie. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. Podejmuję ryzyko, ale wiem, jak to robić i stąd liczne próby wprowadzenia młodych zawodników, którzy nawet w przegranych meczach nabierają doświadczenia. Przyszedłem zrobić robotę i swoje zadanie wykonam.

Jesienią z młodzieży dobrze prezentował się Kacper Łazaj. Dlaczego wiosną zniknął z pola widzenia?
Kacper złapał uraz na meczu reprezentacji. Dobrze jest mieć kadrowiczów i my - od najmłodszych Gołuńskiego i Skrzecza do Janickiego - mamy ich w różnych kategoriach wiekowych około 11. To są młode organizmy i przy takich obciążeniach jest ryzyko kontuzji. I Kacper jest tego przykładem. Miał kłopoty z mięśniami uda, ale od poniedziałku dołączył do grupy. To jest chłopak w grupie zdolnych zawodników, którzy w przyszłości mogą stanowić o sile Lechii.

Andreu, Rasiak, Ripoli, Oualembo, Rahoui to piłkarze błędnie wybrani do zespołu Lechii?
Motto naszej pracy to pozyskiwanie zawodników z kartami na ręku i bez żadnych obciążeń menedżerskich. Biorąc pod uwagę koncepcję filozofii i organizacji gry, Rasiak wydawał się idealnym zawodnikiem, grającym tyłem do bramki i dobrze w powietrzu. Do tego umiejętnie korzystającym z crossowych podań ze skrzydeł. I z takim zamiarem go ściągnęliśmy, ale w tej filozofii było też miejsce dla takich zawodników jak Wilk czy Kosecki. Początek był obiecujący, bo w sparingu z Wisłą strzelił bramkę, miał asystę i brał udział w grze kombinacyjnej. Grzesiek i Andreu byli wiodącymi postaciami. Kiedy doszliśmy do wniosku, że granie z Grześkiem po kilku spotkaniach nie wychodzi, zmieniliśmy ustawienie i stracił miejsce w składzie. Na mecz z Podbeskidziem wróciliśmy do koncepcji z Rasiakiem, strzelił bramkę, ale skręcił staw skokowy i 3 tygodnie leczył kontuzję. Przyjęliśmy inny wariant, który dobrze funkcjonował, wygrywaliśmy mecze i zdobyliśmy punkty. Grzesiek wypadł z gry. Obiecywaliśmy sobie dużo po zimie, a stało się inaczej.

Kto z tych graczy może zostać w Lechii?
Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Mohammed Rahoui leczy uraz stawu skokowego i na tę chwilę najwięcej czasu spędza w Rehasporcie. Christopher Oualembo miał być zmiennikiem Deleu. A obecnie Deleu z Marcinem Pietrowskim i Piotrem Wiśniewskim należą do wiodących postaci tej drużyny.

Po ostatnim meczu automatycznie przedłużyły się kontrakty Deleu i Piotra Brożka. Ale Brożek raczej zawodzi?
Mamy świadomość tego i Piotr też, że zawodnika z takim dorobkiem i potencjałem stać na dużo lepszą grę. Oceny są, jakie są. Wydawało się po zimie, że złapał właściwy rytm. Na pewno mamy większe oczekiwania w stosunku do Piotra, patrząc na jego dorobek.

Łukasz Surma stracił miejsce w składzie i kończy mu się kontrakt. To jego ostatnie 2 miesiące w Lechii?
Nie umiem odpowiedzieć. Nie znaczy to, że nie będzie brany pod uwagę. Przegrywaliśmy wiele pojedynków w powietrzu, stąd we Wrocławiu w jego miejsce zagrał Krzysiek Bąk i spisał się przyzwoicie. W meczu z Podbeskidziem też spełnił swoje zadanie. Nie oznacza to jednak, że nie skorzystamy z Łukasza. Nie wiem, jaki kontrakt ma Surma, bo to nie moja sprawa. Łukasz jednak ma 36 lat i jak sam powiedział, jego docelowym miastem zamieszkania jest Kraków. Na dziś jednak nie ma decyzji.

Lewon Hajrapetjan leczy kontuzję i jego kontrakt też dobiega końca...
Mówimy o kimś, kogo nie ma. W maju ma wrócić z Monachium, gdzie przechodzi leczenie. Był w Gdańsku wcześniej i mówił, że rehabilitacja przebiega pomyślnie. Nie umiem powiedzieć, co będzie. Lewon w swojej dyspozycji był zawodnikiem użytecznym.

Martwi Pana brak kontraktu Marcina Pietrowskiego?
Dobrze by było, żeby został, bo Marcin z zawodnika drugoplanowego stał się mocnym punktem zespołu. Jeśli mówimy o tożsamości Lechii, to Marcin powinien być tu postacią wiodącą. Dobrze, żeby podpisał kontrakt na kilka lat.

Czytaj cały wywiad z Bogusławem Kaczmarkiem w serwisie DziennikBałtycki.pl >>

Dziennik Bałtycki

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24