W pierwszym wiosennym meczu Lech zaliczył ewidentny falstart. W starciu z Zagłębiem poznaniacy byli drużyną zdecydowanie słabszą w każdym elemencie gry.
- Dyspozycja na treningach jest coraz lepsza. Mam nadzieję, że wszystko w Gliwicach będzie wyglądało i funkcjonowało zdecydowanie lepiej - twierdził trener Nawałka
Szkoleniowiec wymienił niemal pół składu, ale niestety w Gliwicach kibice nie doczekali się metamorfozy poznańskiej drużyny. W pierwszej połowie Kolejorz znów grał bardzo wolno i przewidywalnie. Łukasz Trałka kilka razy potrafił agresywnie zaatakować rywali w okolicach bocznej linii boiska, ale nawet, gdy poznaniacy odzyskiwali piłkę, nie bardzo wiedzieli, co z nią zrobić. Najczęściej jednak z jej posiadania nie cieszyli się zbyt długo. Brakowało spokojnego rozegrania, wyjść na pozycje. Nasi piłkarze poruszali się po boisku bardzo dostojnie, a na dodatek słabo się rozumieli. Nie widać było pomysłu na sforsowanie uważnie grającej defensywy rywali, a gdy już lechici zbliżyli się pod pole karne Piasta, grali zbyt indywidualnie i tracili piłkę.
Gliwiczanie byli zdecydowanie bardziej konkretni. Łatwe straty Kolejorza na połowie Piasta napędzały groźne akcje gospodarzy. Groźne były zwłaszcza kontry prawą stroną, gdzie Piotr Parzyszek i Martin Konczkowski na tle wolnego Kostewycza sprawiali wrażenie jakby ferrari ścigało się z maluchem.
W 19. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Jorge Felix strzelił głową w słupek. Pilnował go o głowę niższy Wasielewski. Drugie dośrodkowanie z prawej strony, tym razem Konczkowskiego zakończyło się już golem. Ponownie Wasielewski, a nie „pilnujący powietrza” Janicki przegrał pojedynek o górną piłkę.
Po stracie gola Kolejorz nawet nie zareagował. Lechici byli ospali, sprawiali wrażenie zrezygnowanych, niewierzących we własne umiejętności. Lecz w pierwszej połowie nie była to jeszcze całkowita katastrofa. ..
Lech rzucony na kolana
Prawdziwy dramat nastąpił dopiero po przerwie. Kolejorz został rozbity, upokorzony, stłamszony i zdeklasowany. Gliwiczanie wręcz bawili się z nieporadnymi lechitami, których każdy kolejny gol gospodarzy, coraz bardziej wbijał w ziemię. Drugi gol padł po koronkowej akcji i uderzeniu Jorge’a Felixa. Jego strzał został zablokowany, a po chwili piłka... stanęła w błocie na linii bramkowej. Została za krótko wybita pod nogi Hiszpana, który dopełnił dzieła.
Na 3:0 podwyższył kapitalnym uderzeniem z wolnego Mikkel Kerkiskov. Burić był bezradny. Wynik ustalił Joel Valencia, który dostał świetne podanie od Parzyszka. Nasze „dwie wieże” w obronie tylko odprowadzały piłkę wzrokiem..
Mogła być jeszcze kosmetyczna korekta wyniku, ale Tiba nie wykorzystał karnego.
- Jest nam wstyd- powiedział po meczu Marcin Wasielewski.
Zobacz też: Jak zagrali lechici w meczu z Piastem Gliwice? Zobacz nasze oceny
Zobacz zdjęcia z meczu:
Piast Gliwice – Lech Poznań 4:0 (1:0)
Bramki: 31. Piotr Parzyszek, 52. Jorge Felix, 65. Mikkel Kirkeskov, 70. Joel Valencia.
Żółte kartki: Trałka
Piast Gliwice: Fratisek Plach – Mikkel Kirkeskov, Aleksandar Sedlar, Jakub Czerwiński, Marcin Pietrowski – Tom Hateley, Patryk Dzieczek – Jorge Felix (85' Gerard Badia), Joel Valencia (82' Tomasz Jodłowiec), Martin Konczkowski – Piotr Parzyszek (73' Michal Papadopoulos).
Lech Poznań: Jasmin Burić - Marcin Wasielewski, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Volodymyr Kostevych - Tymoteusz Klupś (59' Kamil Jóźwiak), Pedro Tiba, Łukasz Trałka, Joao Amaral - Darko Jevtić (59' Maciej Gajos) - Christian Gytkjaer (76' Timur Zhamaletdinov).
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?