Lech wygrał z Legią w hicie Ekstraklasy! Fatalny błąd Malarza przesądził o losach meczu

Jakub Seweryn
Lech Poznań - Legia Warszawa 2:1 (0:0)
Lech Poznań - Legia Warszawa 2:1 (0:0) Grzegorz Dembiński
Piłkarze Lecha Poznań wygrali w meczu 25. kolejki z Legią Warszawa 2:1 i do mistrzów Polski tracą w tabeli już tylko trzy punkty. Kluczowym momentem spotkania był błąd Arkadiusza Malarza, który poza polem karnym obronił rękami strzał Hamalainena. Golkiper Legii został za to ukarany czerwoną kartką, a między słupkami musiał pojawić się Dusan Kuciak, który już po chwili wyciągał piłkę z siatki po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego w wykonaniu Barry'ego Douglasa. Drugą bramkę dla Lecha kilka minut później zdobył Kasper Hamalainen. Legia zdołała jeszcze strzelić gola kontaktowego za sprawą Michała Kucharczyka, ale do wyrównania mistrzom Polski doprowadzić się nie udało.

To miał być ‘mecz wiosny’ w Ekstraklasie. Bilety na to spotkanie rozeszły się błyskawicznie i już tydzień temu próżno było szukać jakichkolwiek wejściówek. W T-Mobile Ekstraklasie szykował się więc rekord frekwencji, bowiem na trybunach spodziewanych było ponad 40 tysięcy kibiców obu drużyn. Ci wspaniałym dopingiem i oprawami stworzyli przynajmniej poza boiskiem wysokiej klasy widowisko. I choć przy Bułgarskiej, co zrozumiałe, była zdecydowana przewaga sympatyków Kolejorza, to na murawie minimalnym faworytem była Legia, która w razie zwycięstwa mogła powiększyć swoją przewagę nad Lechem do dziewięciu punktów.

Samo spotkanie w Poznaniu rozpoczęło się od mocnego uderzenia, bo już w pierwszej akcji meczu, w 10. sekundzie gry, Michał Żyro strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Jasmina Buricia, ale ten zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Od tego momentu na boisku zaczął panować chaos. Tempo spotkania było wysokie, ale to przekładało się tylko na sporą liczbę prostych błędów, a nie sytuacji bramkowych. Przez kolejne 40 minut gry na uwagę zasługiwało tylko jedno techniczne uderzenie Gergo Lovrencsicsa z okolic narożnika szesnastki, po którym skuteczną interwencją popisał się Arkadiusz Malarz.

Brak emocji przez zdecydowaną większość pierwszej połowy obie drużyny próbowały wynagrodzić pełnym trybunom Inea Stadionu w samej końcówce. Najpierw Arkadiusz Malarz obronił strzał z dystansu Kaspera Hamalainena, a po chwili Jasmin Burić omal nie sprezentował gola Michałowi Kucharczykowi, jednak w porę zdołał przed samą bramką uprzedzić skrzydłowego Legii. Wymiana niezbyt mocnych ciosów trwała w najlepsze. W niezłym kontrataku Kolejorza dobrej sytuacji nie wykorzystał Dawid Kownacki, który w prosty sposób stracił piłkę na rzecz obrońców Legii, a na koniec pierwszej części gry raz jeszcze Buricia starał się zaskoczyć technicznym uderzeniem Michał Kucharczyk, ale i tym razem bośniacki bramkarz popisał się skuteczną interwencją.

Do przerwy w Poznaniu widniał bezbramkowy remis i stało się jasne, że to spotkanie będzie przypominało starcie dwóch bokserów wagi superciężkiej, gdzie o wszystkim najczęściej decyduje jedna akcja. Ta miała miejsce tuż po godzinie gry, kiedy to ‘gardę Legii’ odsłonił Arkadiusz Malarz. Golkiper mistrzów Polski popisał się bezsensownym wyjściem z bramki i przed polem karnym rękoma obronił strzał Kaspera Hamalainena. Decyzja Tomasza Musiała mogła być tylko jedna – czerwona kartka dla byłego golkipera Lecha.

W tym momencie Lech zaczął zadawać ciosy niczym jeden z braci Kliczków. Z tego samego rzutu wolnego nierozgrzanego Dusana Kuciaka pięknym strzałem lewy prosty zadał rywalowi Barry Douglas, a po 180 sekundach prawy sierpowy po doskonałym kontrataku Kolejorza wyprowadził Kasper Hamalainen i Legia Warszawa była na łopatkach. 2:0 i przeciwnik w osłabieniu na 20 minut spotkania – nawet Lech, który mnóstwo punktów w tym sezonie stracił w końcówkach spotkań, nie mógł tego zepsuć.

A jednak! Na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej trwało w związku z tym wielkie święto, tymczasem na kilka minut przed końcem liczona w tym pojedynku Legia jeszcze nie składała broni. Po błędzie Tomasza Kędziory pięknym uderzeniem z powietrza popisał się Michał Kucharczyk, strzelając tym samym gola kontaktowego i wlewając nadzieję w serca kibiców z Warszawy. Legia poczuła krew i nawet w dziesiątkę momentami była w stanie zepchnąć Kolejorza do defensywy.

Pomimo aż siedmiu doliczonych minut przez sędziego Tomasza Musiała, goście nie zdołali już doprowadzić do remisu, a co gorsza, w końcówce straciła Michała Żyrę, który w pechowym starciu z jednym z rywali dość poważnie skręcił staw skokowy. Legia w żadnym razie nie będzie mogła zaliczyć niedzielnego wieczora do udanych. Strata punktów, dużej części przewagi nad głównym rywalem do tytułu i jednego z liderów ofensywy zespołu – tak wygląda bilans drużyny Henninga Berga po meczu w Poznaniu. A Lech? Ekipa Macieja Skorży raz jeszcze potwierdziła, że stać ją na bardzo wiele, ale jak dobrze wiadomo, problemem Kolejorza jest przede wszystkim niestabilna forma. Jeśli i z tym kłopotem lechici sobie wreszcie poradzą, to walka o mistrzostwo Polski może być jeszcze naprawdę emocjonująca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24