ŁKS wygrywa po raz trzeci i przewodzi w tabeli 4 ligi (ZDJĘCIA)

Anna Baranowska
Na środę zaplanowany został zaległy mecz 4. kolejki IV ligi, w której Łódzki Klub Sportowy zmierzył się ze Startem Brzeziny. Drużyna z Brzezin nie chciała rozgrywać zawodów na własnym obiekcie z obawy przed kibicami ŁKS-u. Ostatecznie uzgodniono, że spotkanie zostanie rozegrane na stadionie łódzkiego Startu o 14:30, jednak z powodu rozrzuconego na murawie szkła, rozpoczęło się niemal dwie godziny później.

Więcej zdjęć z meczu na stronach Dziennika Łódzkiego!

O mały włos zaległy mecz nie doszedłby do skutku. Powodem były drobinki szkła, które znaleziono na murawie. Odbyły się dwie wizytacje sędziów, delegata i kierowników drużyn. Po drugiej stwierdzono, że boisko nadaje się do gry i nie będzie zagrożeniem dla zdrowia zawodników. Spotkanie rozpoczęło się ze sporym opóźnieniem, bo dopiero o 16:15.

ŁKS rozpoczął mecz od kilku ataków. W roli głównej można obsadzić Dawida Sarafińskiego, który wywalczył dla swojego zespołu trzy stałe fragmenty gry. Po jednym z rzutów wolnych do piłki w polu karnym doszedł Adam Patora, ale jego strzał głową nie sprawił problemów bramkarzowi Startu Mariuszowi Jatczakowi.

Kolejne minuty gry nie zachwycały. Obie drużyny miały duże problemy z wypracowaniem sobie klarownych akcji. Z boiskową niemocą pierwsi poradzili sobie łodzianie, którzy w 25. minucie skonstruowali ciekawą akcję, którą wykończył Adam Patora. Utrata bramki ocuciła zawodników Startu, którzy starali się doprowadzić do remisu. Werwy starczyło na ok. 5 minut ciągłych ataków, ale w linii obrony bardzo dobrze spisywał się m.in. Marcin Zimoń.

Po jednej z nieudanych akcji ofensywnych Start nadział się na kontrę, po której ŁKS prowadził już 2:0. Radosław Jurkowski podał futbolówkę do Wiktora Żytka, a ten niewiele się zastanawiając oddał mocny strzał, którym pokonał Jatczaka.

Trzy minuty później Start miał doskonałą sytuację na zdobycie kontaktowego trafienia. Praktycznie sam na sam z Woźniakiem znalazł się Damian Knera, którego strzał w porę ubiegł wracający obrońca ŁKS-u. Od tego momentu nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego o przebiegu gry. Dopiero w doliczonym czasie kiedy wydawało się, że zespoły wyczekują końcowego gwizdka sędziego, do ataku ruszył ŁKS. Ostatni zryw w pierwszej połowie zaprocentował podwyższeniem prowadzenia. Autorem trzeciego gola dla Łódzkiego Klubu Sportowego został Aleksander Ślęzak.

Druga połowa rozpoczęła się od niefortunnej interwencji Marcina Zimonia we własnym polu karnym. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Robert Szubert. Stracona bramka wprowadziła chaos w szeregi łodzian, którzy mieli ogromne problemy z akcjami rywali. O organizacji własnej gry w ataku nie było mowy. Dopiero w 58. minucie ładną dla oka akcję wypracowali Ślęzak, Patora i Sarafiński, ale ten ostatni łatwo dał sobie odebrać piłkę.

Następna godna uwagi sytuacja miała miejsce w 79. minucie, kiedy to Dawid Sarafiński rozpoczął akcję ŁKS-u. Zawodnik zagrał piłkę do Patory, który popisał się pięknym podaniem, a Jurkowskiemu nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę do bramki Jatczaka.

Końcówka meczu nie była porywająca. Rezultat nie uległ już zmianie, a żadna z drużyn nie była nawet bliska sytuacji, by tak się stało. Zawodnicy ŁKS-u mieli ogromne pretensje do arbitra głównego, który w przeciągu całego spotkania pokazał łodzianom aż 7 żółtych kartek. Dla porównania w drużynie Startu karą indywidualną ukarany został tylko jeden piłkarz.

ŁKS odniósł wysokie zwycięstwo, ale był to zdecydowanie najgorszy mecz w wykonaniu podopiecznych Wojciecha Robaszka. Kolejne spotkanie Łódzki Klub Sportowy rozegra 11 września, a przeciwnikiem łodzian będzie Boruta Zgierz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24