Malarz o czerwonej kartce: Nie chciałem interweniować rękami, zasłaniałem twarz

Wojciech Maćczak
Czerwona kartka dla Arkadiusza Malarza
Czerwona kartka dla Arkadiusza Malarza R. Gorączniak
- Teraz podobno przepisy się zmieniły i dopuszczalne jest zasłanianie twarzy, gdy piłka leci prosto w nią – w ten sposób Arkadiusz Malarz skomentował decyzję sędziego Tomasza Musiała o czerwonej kartce, którą zobaczył w meczu z Lechem Poznań. Jego zdaniem gdy Legia grała pełnym składem to była zespołem lepszym i to ona zasłużyła na zwycięstwo.

34-letni golkiper stołecznego zespołu po meczu nie krył złości na fakt, że osłabił drużynę w tak ważnym momencie meczu, który w zasadzie przesądził o zwycięstwie Lecha. – Mam spore pretensje do siebie, bo osłabiłem drużynę. W momencie zdecydowałem, że wychodzę z bramki i tyle. Teraz możemy gdybać: mogłem zostać, wtedy byłoby sam na sam i może i tak byśmy stracili bramkę. Ja wybrałem ten drugi wariant, teraz wydaje się, że najgorszy, bo osłabiłem drużynę i przegraliśmy mecz, którego przegrać nie powinniśmy. To mnie cholernie boli – mówił.

Sytuacja była dość wyraźna: w stronę bramki Legii szarżuje Kasper Hamalainen, Arkadiusz Malarz, chcąc powstrzymać Fina wychodzi przed własne pole karne, po czym zagrywa piłkę ręką, a sędzia Tomasz Musiał pokazuje mu czerwoną kartkę. Na boisku legionista specjalnie nie protestował, jednak w pomeczowej wypowiedzi podważał słuszność decyzji arbitra. – Teraz niby przepisy się zmieniły. Mieliśmy ostatnio spotkanie z sędziami i oni mówili, że jest dopuszczalne zasłanianie twarzy, jeżeli piłka leci prosto w nią. Ja to zrobiłem, bo przecież wiedziałem, że znajduję się za polem karnym i nie chciałem jej tam łapać. Piłka odbiła się od mojej ręki i dostałem twarz – opisywał.

Jego zdaniem w trakcie gry jedenastu na jedenastu to warszawiacy byli lepszym zespołem i bardziej zasłużyli na komplet punktów. - Wszyscy chyba widzieli, że byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, mieliśmy składniejsze akcje, Lech miał w pierwszej połowy bodajże tylko dwa strzały – komentował. – Widać było, że czekał na nas, chciał nas wciągnąć na swoją połowę i grać z kontry. To po części im się udało, bo ta czerwona kartka i druga bramka padły właśnie po kontratakach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24