Mecze ŁKS. Najlepszy, najgorszy,... najdziwniejszy

Wybraliśmy trzy ważne pojedynki zespołu z rundy jesiennej najlepszy, najgorszy i... najdziwiniejszy.
Nie ma cienia wątpliwości, że najlepszym spotkaniem ŁKS był pojedynek na szczycie ligi z Finishparkiet Nowe Miasto Lubawskie. Łodzianie przez 90 minut dominowali na boisku, strzelili trzy bramki i po efektownym zwycięstwie zostali liderami tabeli. Tej pozycji nie oddali już do końca jesiennych zmagań. ŁKS strzelał bramki po ładnych, składnych akcjach. Już w ósmej minucie było 1:0. Świetnym dośrodkowaniem wprost na głowę Jewhena Radionowa popisał się Paweł Pyciak, a Ukrainiec umieścił piłkę w siatce. W 36 minucie znów kapitalnym podaniem popisał się Pyciak, a w roli egzekutora wystąpił Łukasz Kopka. W 58 minucie, po zamieszaniu w polu karnym, z dystansu uderzył Patryk Bryła i ustalił wynik spotkania.
Najgorszym pojedynkiem lidera był chyba mecz z imiennikami z Łomży. Spotkanie skończyło się wynikiem 0:0, ale ŁKS z Łodzi może mówić o szczęściu. Gdyby nie fantastyczna interwencja Michała Kołby w 58 min, który obronił strzał Pawła Drażby z ŁKS Łomża, lider mógł doznać pierwszej ligowej porażki. Najdziwniejszym był mecz pierwszej kolejki. Na boisku w Wołominie tak Huragan, jak i ŁKS nie były w stanie strzelić bramki. Dla łodzian, którzy nie wypracowali sobie zbyt wielu bramkowych sytuacji, wynik był rozczarowaniem. Mecz został jednak zweryfikowany z 0:0 na 0:3. Powodem walkowera była gra nieuprawnionych zawodników w barwach beniaminka III ligi. Huragan nie zdążył z rejestracją czterech zawodników przed meczem z ŁKS. Trzeba liderowi życzyć jak najwięcej takich spotkań, jak z Finishparkietem!