Miroslav Covilo: Kolegom będzie beze mnie łatwiej...

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Miroslav Covilo będzie na sobotnim meczu Cracovii z Arką Gdynia.

– Na początek oczywiste pytanie – jak się Pan czuje po groźnym zderzeniu głową z Jarosławem Fojutem w meczu z Pogonią Szczecin?

– Jest lepiej niż było. Oczywiście nie bardzo dobrze, ale jest poprawa w stosunku do ubiegłego tygodnia. Z dnia na dzień mi się poprawia. Głowa trochę mnie boli, ale nie bardzo dotkliwie.

– Spędził Pan tydzień w szpitalu. Co się z Panem działo?

– Nie miałem żadnego zabiegu, obserwowano mnie, co się ze mną dzieje. Robiłem wiele badań. Za trzy tygodnie mam kontrolę. Mam pęknięte cztery kości twarzy, tego się nie operuje. Musi minąć czas, by się to zagoiło.

– Chyba jest niemożliwe, by w tym sezonie wrócił Pan do gry?

– Teraz nie myślę o tym. Sądzę, że będzie to ciężkie do zrealizowania. Jakby to była bylejaka kontuzja, to pewnie można byłoby powiedzieć, ale to jest głowa, trzeba uważać.

– Pamięta Pan to feralne zderzenie z Fojutem?

– Pamiętam dobrze. Było bardzo mocne uderzenie i jak padłem na ziemię, to nie mogłem niczego kontrolować. Chcieli mnie znieść z boiska na noszach, ale ja chciałem grać, będąc pod wpływem adrenaliny. Wiadomo, że nie mogłem.

– Oglądał Pan ten wypadek na powtórkach telewizyjnych?

– Tak, jak koledzy byli w szpitalu, to pokazywali mi to na telefonie.

– To były mrożące krew w żyłach sceny. Można się było przestraszyć, że Panu stanie się coś poważnego.

– Mam nadzieję, że będzie wszystko szło w dobrym kierunku. To, czy będę grał w masce, to zobaczymy.

– Jak reagowali pacjenci na pańską obecność w szpitalu?

– Zainteresowanie moją osobą było spore. Przychodzili, prosili o autografy, było to trochę męczące.

– Mecz z Arką będzie Pan oglądał z trybun, emocje są jednak zdecydowanie inne, niż gdyby był Pan na boisku.

– Oczywiście, że tak. Jak wróciłem ze szpitala do domu, ciężko mi było włączyć telewizor i oglądać mecz z Lechią. Graliśmy dobrze, ale nie wiem już który raz w tym sezonie straciliśmy punkty. Ciężko się więc to ogląda. Miałem inne plany związane z Cracovią, ale wyszło, jak wyszło…

– Jeszcze Pan pomoże Cracovii, ma Pan długi kontrakt, do czerwca 2020 roku.

– To prawda.

– Jest Pan sam, czy rodzina przyjechała do Pana?

– Przyjechał mój ojciec, będzie mi pomagał. Razem pójdziemy na sobotni mecz. Żona z dziećmi zostały w Bośni i Hercegowinie. Jak dojdę do siebie, to wtedy się spotkamy. Teraz potrzebuję spokoju, by odpoczywać. Jak wydobrzeję, to pojadę do nich i razem wrócimy do Polski.

– Czy przypadkowy winowajca, a więc Jarosław Fojut rozmawiał z Panem?

– Tak, dzwonił do mnie. Porozmawialiśmy. Przysłał mi też koszulkę oraz życzenia, żebym szybko wrócił do zdrowia. To zderzenie było całkowicie przypadkowe, nie mam do niego żadnych pretensji.

– Bez Pana będzie ciężko wejść kolegom do czołowej ósemki.

– Nie, łatwiej…

– Dlaczego?

– Nie ma presji. Będzie łatwiej, jak Portugalii, która wygrała z Francją na Euro. Trochę żartuję… Mamy wielu dobrych zawodników. Teraz jest ciężka sytuacja. Żeby być w czołowej ósemce trzeba wygrywać mecz za meczem. Jest siedem spotkań do końca. Trzeba wygrać co najmniej pięć, by powalczyć. Te dwa najbliższe u siebie, musimy wygrać.

– Gdy rozmawialiśmy poprzednio, mówił Pan, że gdyby był Pan najlepszym strzelcem drużyny, to oznaczałoby to, że spadniecie z ligi. Teraz zluzował Pana na prowadzeniu Krzysztof Piątek.

– Cieszę się, mam nadzieję, że na końcu sezonu będę na 6. czy 7. miejscu w drużynie pod względem strzelonych bramek. Byłoby dobrze dla wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Miroslav Covilo: Kolegom będzie beze mnie łatwiej... - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24