Oceniamy lechitów za mecz z Wisłą: Nerwowy pojedynek ze szczęśliwym zakończeniem

Wojciech Maćczak
Lech Poznań - Wisła Kraków
Lech Poznań - Wisła Kraków GRZEGORZ DEMBINSKI/POLSKA PRESS
Przed meczem z Wisłą do piłkarzy Lecha najwyraźniej dotarło o jaką stawkę toczy się gra oraz że sukces mają w zasadzie na wyciągnięcie ręki, bo na boisku byli wyjątkowo spięci i nerwowi. Choć wynik kilkakrotnie był zagrożony, to ostatecznie zdołali dotrzymać zwycięski remis do końca. Zobacz, jak oceniliśmy zawodników Lecha za to spotkanie!

Maciej Gostomski – (5) – Przed meczem było trochę wątpliwości, czy golkiper Lecha tym razem wytrzyma presję, czy też podobnie jak w finale Pucharu Polski w końcu pęknie. Grał nerwowo, ale trzeba przyznać, że w miarę dobrze dał sobie radę ze stresem. Miał jedną groźną sytuację do wybronienia, w 52. minucie po uderzeniu Pawła Brożka. Interweniował dość nieporadnie, piłka wyszła na rzut rożny – ale najważniejsze, że skutecznie zablokował jej dostęp między słupki.

Tomasz Kędziora – (5) – To on oddał pierwszy strzał w meczu z Wisłą, próbując zaskoczyć Buchalika uderzeniem z dystansu tuż po rozpoczęciu gry. W ofensywie wyglądał słabo, jego wszystkie dośrodkowania były za mocne, przeciągnięte. Lepiej było na własnej połowie, gdyż zaliczył kilka bardzo ważnych interwencji, ratujących zespół Lecha przed utratą gola.

Paulus Arajuuri – (5) – Nerwy dały się we znaki również rosłemu Finowi, który zazwyczaj jest ostoją defensywy poznańskiego Lecha. Przytrafiały mu się proste błędy, miał problemy z przerywaniem akcji rywala, a w 30 minucie musiał ratować się faulem, za który zarobił żółtą kartkę. Nie był to jego wymarzony występ, jednak prawdziwą wartość tego zawodnika poznaliśmy dopiero, gdy opuścił boisko. Później w szeregach defensywy Lecha zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo.

Marcin Kamiński – (6) – Tym razem to on był najpewniejszym elementem defensywy Lecha, co zaskakujące, bo przecież Kamiński nie słynie z mocnej psychiki. Przeciwko Wiśle dobrze wytrzymał presję, robił swoje i po meczu mógł cieszyć się ze zdobycia drugiego w karierze mistrzostwa Polski z Lechem. Był jedynym zawodnikiem z mistrzowskiej drużyny z 2010 roku, który wystąpił przeciwko Wiśle.

Barry Douglas – (4) – Z jednej strony jak zwykle dobre stałe fragmenty gry, których nie było zbyt wiele, z drugiej nic poza tym. W defensywie nie stanowił zapory nie do przejścia, a wręcz przeciwnie – piłkarze Wisły za łatwo sobie z nim radzili.

Łukasz Trałka – (6) – Występ przeciwko Wiśle jak cały sezon w wykonaniu kapitana Lecha – solidny, na wysokim poziomie, bez słabszych momentów. Kapitan Lecha złapał życiową formę i aż dziw bierze, że nie sięgnął po niego Adam Nawałka. Mimo 31 lat na karku Trałka mógłby jeszcze sporo dać reprezentacji. Kto by się spodziewał, że piłkarz w tym wieku aż tak się rozwinie?

Karol Linetty – (5) – W pamięci cały czas mamy sytuację, gdy wychodził z kontratakiem i za mocno podawał do Dawida Kownackiego. Gdyby zagrał celniej, być może wtedy skończyłoby się nerwowe oczekiwanie poznaniaków na końcowy gwizdek sędziego Szymona Marciniaka. Poza tym zaliczył przeciętny występ.

Dawid Kownacki – (5) – Przeciwko Wiśle nie zaprezentował reprezentacyjnej formy, która potwierdziłaby zasadność powołania go do zespołu Adama Nawałki. W 60. minucie miał wyśmienitą okazję do strzelenia bramki, jednak fatalnie spudłował. Z drugiej strony był bardzo aktywny i często wychodził na pozycje, co czasem zbyt późno dostrzegali koledzy z zespołu.

Kasper Hamalainen – (5) – Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Fina. Miał kilka niezłych zagrań, ale poza tym często był niewidoczny, trochę poza grą. Ciekawe, czy po zdobyciu mistrzowskiego tytułu zdecyduje się na przedłużenie wygasającego w grudniu kontraktu z poznańskim klubem.

Szymon Pawłowski – (6) – Skrzydłowy Lecha w końcówce rundy złapał kapitalną formę i swoją dobrą dyspozycję potwierdził również w starciu z Wisłą. Przez całe spotkanie był bardzo aktywny, przez niego przechodziła spora część akcji poznaniaków. Parę razy próbował uderzeń z dystansu, te jednak wychodziły mu przeciętnie.

Zaur Sadajew – (7) – Symbolem jego postawy w tym spotkaniu była sytuacja, w której faulował go Łukasz Burliga. Czeczen upadł na murawę, po czym momentalnie pozbierał się, dopadł do piłki i kontynuował akcję. Taki był Zaur w ciągu całego spotkania z Wisłą – ambitny, nieustępliwy, walczący o każdą piłkę. Za przewinienia na nim żółte kartki obejrzeli dwaj obrońcy rywala, a po meczu był jednym z najmocniej oklaskiwanych zawodników. Jeżeli zostanie w Lechu na przyszły sezon, a Skorża nauczy go trafiać do bramki rywala, to kibice mogą mieć z niego jeszcze wiele pociechy.

Rezerwowi:

Tamas Kadar – (3) – Wejście Węgra wprowadziło sporo nerwowości w blok defensywny Lecha. Oby było z nim tak samo, jak z Arajuurim, który początki w Poznaniu również miał trudne, jednak gdy zaczął regularnie grać, stał się jednym z najlepszych obrońców ligi.

Dariusz Formella – bez oceny – grał za krótko.

Darko Jevtić – bez oceny – grał za krótko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24