Oceniamy Legię za mecz z Koroną: cały mecz pracowali na porażkę

Kaja Krasnodębska
Legia Warszawa - Korona Kielce
Legia Warszawa - Korona Kielce sylwester wojtas
Przed czwartkowym rewanżem z Zorią Ługańsk, Henning Berg postanowił oszczędzić kilku kluczowych piłkarzy. W ich miejsce na boisku pojawili się mniej widywani na ekstraklasowych boiskach gracze: Adam Ryczkowski czy Marek Saganowski. Nie zdołali oni jednak zachwycić i w przerwie norweski szkoleniowiec zdecydował się na zmiany. Ruszyły one całą drużynę do ataku, lecz nie zdołały przynieść bramek z gry ani zwycięstwa.

Wyjściowa jedenastka:

Dusan Kuciak (4) – Korona oddała trzy celne strzały na jego bramkę, z czego padły dwa gole. Nie można powiedzieć, że są to mistrzowskie statystyki. Jedyne w czym naprawdę pomógł drużynie, to obroniony strzał Łukasza Sierpiny. Oprócz tego raczej nie przysłużył się swoim kolegom.

Łukasz Broź (3) – bardzo aktywny w ofensywie. Praktycznie cały czas kręcił się gdzieś na połowie rywali, próbując dogrywać piłkę w ich pole karne. Wychodziło mu to całkiem dobrze, gdyż wymierzonymi podaniami tworzył optymalne sytuacje strzeleckie Aleksandarowi Prijoviciowi czy Nemanji Nikoliciowi. Dużo gorzej radził sobie w obronie. Najpierw przepuścił podanie do Przemysława Trytki, który zdobył premierową bramkę, by pod koniec meczu nie zdążyć z powrotem za kontratakiem Michała Przybyły. Jakby nie patrzeć miał więc swój skromny udział przy obu trafieniach kielczan.

Jakub Rzeźniczak (2) – ostatni błąd praktycznie przekreśla wszystko inne, co dał zespołowi w poprzednich 90 minutach. Fatalna strata na korzyść Michała Przybyły dała zwycięstwo Koronie. To co zrobił pod własną bramką jest niewytłumaczalne. Zwłaszcza, że wcześniej jego gra w defensywie wyglądała naprawdę nieźle. Skutecznie zatrzymywał ofensywne akcje rywali. Trochę mniej skuteczny w ofensywie – nie można powiedzieć, że się nie starał, ale nic mu z tego nie wychodziło.

Igor Lewczuk (4) – tak krył Przemysława Trytkę, że ten strzelił gola. Ten brzemienny w skutki błąd, nieco go rozbudził. Przestał popełniać gafy na własnej połowie a także skutecznie trzymał Koronę z dala od swojego pola karnego. W drugiej połowie zaczął coraz odważniej wychodzić do ataku. Jedyne co z tego wynikło to to, że nie zdążył z powrotem na swoją pozycję za kontratakiem Przybyły.

Tomasz Brzyski (4) – no nie był to mecz jego życia. Bardzo liberalnie wpuszczał w pole karne zarówno Tomasza Zająca czy Vladislavsa Gabovsa. Stałe fragmenty gry w jego wykonaniu były raczej przyzwoite, ale jego partnerzy nie potrafili ich wykorzystać. Czasem angażował się w akcje na bramkę Zbigniewa Małkowskiego, ale nieporozumienia z kolegami z zespołu sprawiły, że nie przyniosło to większego efektu.

Dominik Furman (3) – całkiem nieźle wyglądał na środku boiska, ale szanse miał na to tylko dzięki arbitrowi, który nie zdecydował się wyciągnąć kartonika po jego faulu na Sierpinie. W pierwszej połowie nie miał zbyt wiele pomocy od partnerujących mu młodych nominalnych o ironio, pomocników. Troszkę lepiej zaczął radzić sobie dopiero gdy na murawie pojawił się Guilherme. Z Brazylijczykiem współpracowało mu się naprawdę dobrze, dzięki czemu stworzył sporo chaosu pod bramką Małkowskiego.

Rafał Makowski (4) – przykro to mówić, ale przez większość czasu, był po prostu niewidoczny. Miał oczywiście jakieś większe czy mniejsze przebłyski, skutecznie blokując Tomasza Zająca czy Radka Dejmka, jednak na tym powoli kończą się pozytywy. Jeżeli jeszcze w defensywie jakoś sobie radził, to raczej nie brał udziału w atakach.

Adam Ryczkowski (4) – nie bez powodu ściągnięty już w przerwie. Bardzo dawno nie miał okazji zagrać w rozgrywkach ekstraklasy i chyba przez całe spotkanie nie mógł wyjść z szoku, że wreszcie dostał szansę. Miał spore problemy w indywidualnych pojedynkach z rywalami czy w ogóle głębszym wejściem w pole karne rywali. Tracił wiele piłek, dlatego pod koniec pierwszej części spotkania inni legioniści przestali mu po prostu podawać.

Marek Saganowski (3) – bardzo się starał, ale wiele z tego nie wyszło. Wciąż biegał między kielczanami, ale nie przełożyło się to na stworzone zagrożenie. Niezbyt dobrze czuł się na skrzydle – nie potrafił stworzyć nawet jednej składnej sytuacji lewą stroną boiska. Pochwalić można jedynie jego pracę w defensywie, gdzie skutecznie odbierał futbolówkę Vlastimirowi Jovanoviciowi czy Łukaszowi Sierpinie.

Ondrej Duda (5) – pierwszej połowie zdecydowanie najlepszy legionista na boisku. Bardzo aktywny na połowie rywala. Wciąż tworzył sobie sytuacje, które próbował rozgrywać z Nemanją Nikoliciem. Udawało mu się poprzestawiać defensywne szyki Korony i stworzyć kilka groźnych akcji. W drugiej części gry świetnie wyglądał z Guilherme. Razem z Brazylijczykiem obsłużyli Nemanję Nikolicia i Aleksandara Prijovicia ładnymi dośrodkowaniami. Tamci nie potrafili tego jednak wykorzystać.

Nemanja Nikolić (5) – na pewno trzeba pochwalić jego aktorskie umiejętności. Niefaulowany przez Małkowskiego, wywalczył rzut karny. I poprawnie go wykorzystał dając Legii nadzieję na jeden punkt. Mógł dać nawet zwycięstwo, ale nie zdołał wykorzystać żadnej z bardzo wielu (szczególnie w drugiej połowie) sytuacji z gry. Jego strzały jeżeli już były celne, okazywały się zbyt lekkie i oczywiste.

Gracze rezerwowi:

Guilherme (7) – mimo, że na boisku spędził tylko 45 minut, zdążył zostać piłkarzem meczu. Bardzo bardzo waleczny, zachęcił całą drużynę do ataku. Swoim wejściem całkowicie zmienił obraz gry. Rozruszał nie tylko prawe skrzydło, ale całą tę stronę boiska. Wciąż pod piłką, wykonywał ogromną pracę zarówno w ataku jak i w obronie. Pod koniec chyba zabrakło mu sił i nie nadążył za kontratakiem Łukasza Sierpiny.

Aleksandar Prijović (4) – liczba zmarnowanych przez niego strzeleckich okazji całkowicie przyćmiła pozytywy jego dzisiejszej gry. Konsekwentnie marnował dośrodkowania Łukasza Brozia, Guilherme czy Ondreja Dudy. Żeby nie być aż tak krytycznym, wypada przyznać że kilkukrotnie udało mu się inteligentnie odegrać piłkę do Nemanji Nikolicia. Zaskakiwał tym wszystkich, niestety Węgra też.

Tomasz Jodłowiec (5) – zrobił różnicę. Wyglądał dużo lepiej od Rafała Makowskiego (co swoją droga nie było najtrudniejsze). W środku boiska błyszczał na tle podmęczonych rywali. Skutecznie krył Vlastimira Jovanovicia czy Pawła Sobolewskiego. Angażował się również w ataki, ale niefrasobliwie kończył je podaniami do nieskutecznego Prijovicia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24