Przegrana Nidy ze szpitalem w tle. Nieudany wyjazd do lidera pińczowian, którzy zmierzą się z Łysicą Bodzentyn

Bartłomiej Bitner
Bartłomiej Bitner
Piłkarze Nidy Pińczów (w białych koszulkach) zagrali dobry mecz w Połańcu, ale po kontrowersyjnym karnym przegrali z Czarnymi 1:2.
Piłkarze Nidy Pińczów (w białych koszulkach) zagrali dobry mecz w Połańcu, ale po kontrowersyjnym karnym przegrali z Czarnymi 1:2. Dawid Łukasik
Towarzystwo Sportowe 1946 Nida Pińczów przegrało w sobotę w Połańcu z Czarnymi 1:2. Mecz był pechowy, bo pińczowianie stracili decydującego o wyniku gola tuż przed końcem z rzutu karnego, a dwaj piłkarze połanieckiej drużyny trafili do szpitala. Trwa maraton czwartoligowców – w czwartek, 31 maja, nasi zagrają z Łysicą Bodzentyn, a w niedzielę zmierzą się z Hetmanem we Włoszczowie.

Piłkarze z Pińczowa pojechali do Połańca sprawić niespodziankę. Czarni przewodzą czwartoligowej stawce, zaś nasi bronią się przed spadkiem, ale gracze Nidy chcieli pokazać, że są w stanie nawiązać równorzędną walkę z liderem i go zastopować.

I prawie im się udało. Niestety, jak wiemy z pewnej reklamy, prawie robi wielką różnicę. Pińczowianie grali składnie i ładnie dla oka, dlatego zasłużenie remisowali z wyżej notowanym rywalem, ale w 89 minucie sędzia podyktował kontrowersyjnego karnego. Po atomowym strzale z 16 metrów jednego z zawodników Czarnych piłka trafiła w rękę Dawida Skowery, który zasłaniał nią brzuch. Choć wszyscy w obozie Nidy byli przekonani, że arbiter puści grę, ten nagle wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Paweł Meszek.

- Dawid trzymał rękę przy ciele. Po prostu zamortyzował nią uderzenie, którego skutki mogłyby być poważne dla jego zdrowia, gdyby tego nie zrobił. Dlatego zdziwiliśmy się, że sędzia zinterpretował to jako celowe zagranie – mówi Paweł Wijas, trener Nidy.

Był to ostatni akcent tego meczu. Bardzo pechowego, bo wcześniej na boisku zawodnicy obu ekip wykazywali duże zaangażowanie i nie odpuszczali, co fatalnie pod względem zdrowotnym zakończyło się dla dwóch piłkarzy Czarnych. Spotkanie na dobrą sprawę zaczęło się od gola Damiana Skiby w 7 minucie, który rozkręcił zawody. Po jego trafieniu zawodnicy obu zespołów na przemian atakowali chcąc zmusić do kapitulacji bramkarzy rywali. Ci jednak wielokrotnie wykazywali się swoimi umiejętnościami, a po razie Bartłomieja Majcherczyka (Nida) i Mateusza Kuszaja ratowała poprzeczka.

Nida wyrównała w 49 minucie. Z rzutu karnego, który też był kontrowersyjny. Kuszaj wpierw trafił w piłkę, a ułamki sekund później wyciął Piotra Gajdę, zaś wszystko działo się… tuż przy linii końcowej boiska kilka metrów od bramki. Arbiter był jednak pewien swojej decyzji i Marcin Szafraniec z 11 metrów nie dał szans golkiperowi gospodarzy.

Potem do sportowych doszły emocje związane ze stanem zdrowia dwóch graczy Czarnych. W 75 minucie Arkadiusz Drapsa tak chciał odebrać piłkę Karolowi Dudzikowi, że złamał kość piszczelową, a niedługo później Damian Skiba blokując strzał Marcela Motyla został przypadkowo kopnięty w głowę. Obaj trafili do szpitala.

- Do obu zdarzeń doszło przypadkowo. Wynikły z walki o piłkę. Na pewno nie jesteśmy zespołem grającym brutalnie, zresztą za moich czasów w Nidzie jeszcze nie zdarzyło się, by piłkarze drużyny przeciwnej w trakcie lub po spotkaniu z nami wymagali poważnej opieki lekarskiej – podkreśla Paweł Wijas.

Jak dodaje trener pińczowian, jego podopieczni zaprezentowali się dobrze w Połańcu. – Nie zasłużyliśmy na porażkę. To było jedno z naszych lepszych spotkań. Momentami dyktowaliśmy warunki, drużyna pokazała charakter. Niestety, karny załatwił sprawę – mówi Paweł Wijas.

Piłkarze Nidy będą więc chcieli się odkuć w spotkaniu na swoim stadionie z Łysicą Bodzentyn. Mecz odbędzie się w czwartek, 31 maja, o godzinie 17. Po nim pińczowianie nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek, bo już w niedzielę, 3 czerwca, zagrają z Hetmanem we Włoszczowie - początek tego pojedynku o godzinie 17.

Nida Pińczów po 30 meczach (przed rozegraniem tego z Łysicą) ma na koncie 31 punktów i zajmuje 14 miejsce w tabeli IV ligi świętokrzyskiej. Nasza drużyna strzeliła w nich 29, a straciła 41 goli. Wygrała zaś 9 spotkań, 4 zremisowała, a 17 przegrała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przegrana Nidy ze szpitalem w tle. Nieudany wyjazd do lidera pińczowian, którzy zmierzą się z Łysicą Bodzentyn - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na gol24.pl Gol 24