Sebastian Mila pod lupą: Jasny punkt na bezbarwnym tle

Piotr Majchrzak
Analiza graficzna poczynań Sebastiana Mili
Analiza graficzna poczynań Sebastiana Mili PM
Jako, że Ekstraklasa pędzi ostatnio z prędkością TGV, codziennie mamy sporą dawkę meczów, z których łatwo wybrać kilka smaczków. Takim spotkaniem był zdecydowanie pojedynek pomiędzy Śląskiem Wrocław a Cracovią. Przeanalizowaliśmy grę Sebastiana Mili w tym meczu.

Od pierwszego momentu Cracovia dała sygnał, że nie przyjechała się tutaj bronić. Trzy szybkie akcje co prawda nie przyniosły efektu bramkowego, jednak przyniosły straty w szeregach Śląska. Czerwoną kartką ukarany został Rafał Gikiewicz. Boisko musiał opuścić Sebino Plaku, ustępując miejsca rezerwowemu Marianowi Kelemenowi. Taki obrót wydarzeń sprawił, że Sebastian Mila został przesunięty bliżej lewego skrzydła, co zapewne nie było po myśli byłego reprezentanta Polski.

Po kilku minutach Mila znalazł wspólny język z Dudu Paraibą. Obaj piłkarze próbowali grać z klepki, a każda ich wymiana podań kończyła się świetnym dośrodkowaniem ze strony jednego bądź drugiego zawodnika. Dudu i Mila mają chyba najlepiej ułożoną lewą nogę przy dośrodkowaniach w całej T-Mobile Ekstraklasie.

Przez pierwszą połowę Śląsk nie dawał po sobie poznać, że od 5 minuty gra w osłabieniu, każdy zawodnik walczył za dwóch, a Mila grając de facto na pozycji lewoskrzydłowego wracał na swoją połowę za każdym razem, gdy tylko Cracovia postanowiła zaatakować. Mila cały czas szukał złotego środka, próbował wyważyć grę pomiędzy obroną a atakiem. To nie do końca mu się udało. Wpływ na to miały przede wszystkim bardzo duże odległości pomiędzy wszystkimi formacjami wrocławian.

Druga połowa również zaczęła się bardzo źle dla Śląska. Już po pięciu minutach piłkę przejął Ntibazonkiza, a po chwili Burundyjczyk otworzył wynik spotkania. Od tego momentu gra drużyny Levy'ego wyraźnie siadła. Piłkarze wyraźnie stracili nadzieję na utrzymanie korzystnego rezultatu. A koło 60 minuty dały o sobie znać braki kondycyjne, które nie pozwoliły już na lepszą grę.

Sebastian Mila z biegiem czasu wyraźnie opadł z sił, kolejne sprinty sprawiały mu zdecydowanie dużo problemów, a każdy dogodny moment przeznaczał na złapanie odrobiny tlenu. W tej części spotkania zawodnika urodzonego w Koszalinie oglądaliśmy głównie na prawej stronie boiska, często schowanego za zawodnikami Cracovii.

Mimo że podopieczni Levy'ego wyraźnie opadli z sił, szkoleniowiec długo nie decydował się na zmiany personalne. Prawdę mówiąc takich piłkarzy jak Mila zmieniać się nie powinno. Każdy stały fragment gry to szansa na zagrożenie pod bramką. Jakichś zmian trzeba było jednak dokonać. W końcowej fazie przełożyło się to, na całkowitą dominację Cracovii, która nie miała większych problemów ze strzelaniem kolejnych bramek.

Wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby Śląsk wykorzystał jedno z kilku świetnych dośrodkowań Mili. 31-letni zawodnik tylko potwierdził, że na tym fachu zna się jak nikt w naszym kraju, a dogranie ze stojącej piłki to dla niego bułka z masłem.

Podsumowując, był to niewątpliwie słaby mecz ze strony wrocławian. Sebastian Mila może nie błyszczał, ale trzeba przyznać, że był jasnym punktem na tle bezbarwnych kolegów z zespołu. Biegał dopóki starczało mu sił. Gdyby w pierwszej połowie Paixao bądź Hołota wykorzystali jego świetne podania z lewej strony prawdopodobnie ten mecz mógłby się ułożyć lepiej dla Śląska Wrocław.

Więcej na Facebook.com/EkstraStaty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24